search
REKLAMA
Seriale TV

MROCZNE MATERIE – SEZON 3. I słowo stało się obrazem

Podróż Lyry i Willa przez światy dobiegła końca.

Agnieszka Stasiowska

9 stycznia 2023

REKLAMA

Trzeci sezon Mrocznych materii na podstawie prozy Philipa Pullmana jest już dostępny w całości na HBO Max. Czy koniec jest równie dobry, jak początek?

Ostateczne starcie

Lord Asriel Belacqua, ojciec Lyry, zbiera potężną armię do ostatecznej walki z Autorytetem. Jej matka Marisa Coulter, dawna agentka Magisterium, jak zwykle płynnie zmienia strony konfliktu, wykorzystując go dla własnych potrzeb. Doktor Mary Malone trafia do niesamowitego świata Atal, która pokazuje jej naturę Pyłu i jego znaczenie dla światów. Lyra nadal próbuje odnaleźć Rogera – choćby i w krainie umarłych. Will nadal pójdzie wszędzie, gdzie poprowadzi go Złotousta.

Tak pokrótce przedstawia się akcja finałowego sezonu serialu na podstawie trylogii Philipa Pullmana. Dwa pierwsze zebrały wiele pochwał za zgodność z literackim pierwowzorem i za realizację. Nie tylko fani powieści czekali z zapartym tchem na Wielką Bitwę czy spotkanie z Autorytetem. Na szczęście, nie doznali zawodu.

REKLAMA

Najważniejsza bitwa

Wbrew pozorom, głównym wątkiem trzeciej części nie jest walka jako taka, lecz ta bitwa, którą stoczyć muszą Lyra i Will. Tak, jak było to w przepowiedni czarownic, to Nowa Ewa ma moc ostatecznego wyzwolenia światów spod władzy Autorytetu. Aby tego dokonać, musi dojrzeć, musi nastąpić to, co Magisterium uznaje za Grzech. Naturalną rzeczą, z którą zmagają się twórcy każdej dłuższej serii filmowej, jest dorastanie młodych wykonawców głównych ról. Jest to proces, którego zatrzymać ani obejść się nie da. W Mrocznych materiach udało się go świetnie adaptować. Zarówno Lyra (Dafne Keen), jak i Will (Amir Wilson) dojrzewają podczas swojej podróży, zmieniając się z nieco zagubionych dzieciaków w typowych – choć w nietypowe okoliczności rzuconych – nastolatków. Świetnie się patrzy zwłaszcza na Dafne Keen, która z krnąbrnej dziewczynki biegającej dla psot po dachach Kolegium Jordana przeradza się w zdecydowaną młodą dziewczynę, odpowiedzialną za siebie i swoje czyny. Jej młodzieńczy bunt przeciwko rodzicom – jak w przypadku każdej nastolatki – rozpala świat i znajduje ujście w pierwszej, najpiękniejszej w życiu miłości. Amir Wilson niknie nieco w cieniu utalentowanej koleżanki, ale też i taka trochę jego rola – być oparciem, cieniem, narzędziem w ręku Nowej Ewy.

Zaskakujące trochę jest to, że to, co jest tak oczywiste i naturalne w przypadku dwojga młodych, gubi się w przypadku rodziców Lyry. Zarówno James McAvoy (Asriel), jak i Ruth Wilson (Marisa) to para bardzo dobrych, doświadczonych aktorów. Osobno zagarniają dla siebie ekran w niemal każdej scenie. Kiedy są razem, czegoś jednak brakuje. W scenie konfrontacji w bazie Asriela o wiele łatwiej przychodzi widzowi uwierzyć w chłodne „Zabierz ode mnie ręce” Marisy niż pełne pasji wywody Asriela.

Warstwy Magicznego Noża

metatron-his-dark-materials-mroczne-materie

Nie zawodzi natomiast obraz. Mroczne materie od pierwszego odcinka realizowane są z plastycznym rozmachem, który wzbudza podziw. Największe wyzwanie stało przed twórcami w sezonie pierwszym, kiedy głównym światem był świat Lyry, w którym każdemu człowiekowi towarzyszy jego dajmon. Później było już łatwiej, co nie znaczy, że można było jechać na taryfie ulgowej. W sezonie trzecim pojawiają się wszechmocne Anioły, które są naprawdę piękne nie tylko w swojej bezcielesnej postaci, oraz plemię mulefów, do którego należy Atal, przyjaciółka doktor Mary Malone. Każdy świat ma swoją estetykę, steampunkowy Oxford Lyry, nowoczesny Londyn Willa, słoneczne Citagazze czy posępna Kraina Umarłych – układają się one jak warstwy Æsahættra, Magicznego Noża. Na osobną wzmiankę zresztą zasługuje tutaj doskonała czołówka wszystkich trzech sezonów, która te warstwy ze sobą łączy.

Widzowie, którzy czekali na imponujące sceny walk, mogą poczuć się nieco rozczarowani, ponieważ, jak wspomniałam, właściwa bitwa z Autorytetem rozgrywała się gdzie indziej. On sam zresztą, jak odkrył to Asriel, nie jest już tą samą potęgą, co niegdyś. Mimo to starcie wojsk Magisterium z połączonymi siłami pod dowództwem Lorda Belacquy wypada na ekranie bardzo dobrze. Jest widowiskowe i choć krótkie – emocjonujące. McAvoy wzorem wszystkich swoich poprzedników w tych sytuacjach wrzuca w swoją mowę motywacyjną odpowiednią ilość patosu, żeby widz poczuł się zaangażowany. Treść zresztą tego przemówienia jest dziś chyba bardziej aktualna niż kiedykolwiek.

Dopóki się znów nie spotkamy…

his-dark-materials-mroczne-materie-dafne keen

Finał tak sezonu, jak i całej serii jest jak samo życie – wygrana niesie ze sobą konieczność poświęceń. Dzieci dorastają zbyt szybko skonfrontowane z bolesną rzeczywistością. To przerysowana wersja pierwszego młodzieńczego zauroczenia, które zwykle kończy się równie gwałtownie, jak się zaczęło. W finale widz dostaje zatem nieco zbyt egzaltowany (pamiętajmy – to para dzieciaków) dramat i – z czasem – pogodną rezygnację. Dostaje jednak coś jeszcze – to uczucie satysfakcji, kiedy historia jest spójna i ma logiczny i ostateczny koniec. Dodatkowo, jeśli zna powieść – radość, że to, co do tej pory żyło wyłącznie w jego wyobraźni, zostało zekranizowane tak dobrze.

Agnieszka Stasiowska

Agnieszka Stasiowska

W filmie szuka różnych wrażeń, dlatego nie zamyka się na żaden gatunek. Uważa, że każdy film ma swojego odbiorcę i kiedy nie przemawia do niej, na pewno trafi w inne, bardziej skłonne ku niemu serce.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA