search
REKLAMA
Felietony

FILMOWY DRAMAT I PRAWDZIWA ZBRODNIA? Czy oscarowy film zainspirował morderców?

Szymon Pewiński

15 kwietnia 2017

REKLAMA

Z prowadzonych przez zabójców zapisków wynika, że przemocą znaną z ekranów i gier komputerowych fascynowali się od dawna, a swoją zbrodnię planowali długo i metodycznie. Mimo wszystko psychologowie zajmujący się sprawą ostrożnie podchodzą do kwestii wpływu mediów na postępowanie obu sprawców. Podobnie jak w wielu innych przypadkach, zwracają raczej uwagę na złożoność sytuacji i czynników decydujących o popełnieniu zbrodni. U Harrisa zdiagnozowano choćby zaburzenia obsesyjno-kompulsywne. Klebold cierpiał na depresję, miał skłonności samobójcze. Wnioski wydają się oczywiste: nawet po obejrzeniu najbardziej brutalnego filmu bardzo młody człowiek, kierujący się ogólnie przyjętym systemem wartości, nie chwyci za broń. Ale wątpliwości pozostają.

<em>Mechaniczna pomarańcza<em> także wywołała kontrowersje

Nie brakowało ich między innymi przy okazji Mechanicznej pomarańczy. Dzieło Stanleya Kubricka przynajmniej kilka razy zainspirowało „naśladowców” Alexa i jego kompanii. Ostatni przykład? W 2010 roku w Londynie osiemnastolatka skopała sześćdziesięciodwulatka. Mężczyzna zmarł. Tę zbrodnię – jak w przypadku Urodzonych morderców i wydarzeń z Columbine – jedynie łączono z filmem. Ale sprawcy wydarzeń z lat siedemdziesiątych bezsprzecznie inspirowali się scenami z filmu Kubricka.

W 1971 roku ubrany w melonik, biały kombinezon i glany szesnastolatek pobił dziecko. Kilkanaście miesięcy później – przy dźwiękach wyśpiewywanej przez siebie Deszczowej piosenki – członkowie gangu z Lancashire zgwałcili siedemnastoletnią Holenderkę.

Po kontrowersjach wokół Mechanicznej pomarańczy obrażony Kubrick zdecydował o jej wycofaniu z brytyjskiego rynku.

Trudno Stone’owi i Kubrickowi zarzucać nawoływanie do przemocy. Obaj przecież ją piętnowali, używając do tego środków wyrazu, które po prostu zostały opacznie zinterpretowane. Ale historia zna też przypadki, gdy do morderstw lub prób ich popełnienia dochodziło po obejrzeniu mniej ambitnych produkcji.

Jedno z najbardziej wstrząsających „filmowych” – a właściwie serialowych – morderstw miało miejsce w 2011 roku. Czternastoletni wówczas Daniel Bartlam zabił swoją matkę, a potem podpalił jej ciało. Chłopaka miała zainspirować postać Johna Stape’a – bohatera Coronation Street. Jedna z serialowych ofiar w brytyjskiej operze mydlanej również zginęła od uderzeń młotkiem w głowę.

Na długiej liście tytułów, które rzekomo zainspirowały morderców, znajdziemy też Krzyk, Laleczkę Chucky, Piłę, Królową potępionych (czyli dalsze losy Lestata, bohatera Wywiadu z wampirem), Dextera, a nawet Matrixa. To „fikcyjna rzeczywistość” naszego świata miała wpłynąć na młodego Lee Boyda Malvo, który obejrzał film sióstr Wachowskich ponad sto razy. W toku śledztwa wyszło na jaw, że był pomocnikiem Johna Allena Muhammeda – snajpera, który w 2002 strzelał do mieszkańców Waszyngtonu.

Jedna z najgłośniejszych polskich spraw kryminalnych ostatnich lat, której przebieg również mógł zostać zainspirowany filmem, to zabójstwo sześciomiesięcznej Madzi z Sosnowca. 24 stycznia 2012 roku pojawiły się informacje o rzekomym uprowadzeniu dziewczynki. Jej matka, Katarzyna Waśniewska, najwidoczniej lubiła kino. Jak pisała “Gazeta Wyborcza”, po słynnej konferencji prasowej, podczas której apelowała do porywaczy o oddanie dziecka, kobieta poszła do kina. Obejrzała horror.

REKLAMA