10. Festiwal KAMERA AKCJA. Do utraty tchu, ale bez zadyszki
10. edycja Festiwalu Krytyków Sztuki Filmowej Kamera Akcja już za nami. Jubileuszowe wydarzenie odbyło się w dniach 17–20 października na terenie Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej w Łodzi, od zeszłego roku goszczącej festiwalową „centralę”. Edycja ta była wyjątkowa nie tylko ze względu na drugą cyfrę, która pojawiła się przed nazwą – wizytówką 10. Kamery Akcji będzie przede wszystkim całonocna dyskusja „Do utraty tchu”, która spektakularnie uzupełniła stałe punkty łódzkiej imprezy. Jak zwykle nie zabrakło angażujących paneli, warsztatów i spotkań, a także interesujących propozycji filmowych. Choć Kamera Akcja trwała zaledwie cztery dni (w tym trzy pełne), swoim programem mogłaby obdzielić co najmniej kilka imprez branżowych.
Dyskusje, spotkania, debaty
Łódzki festiwal od początku istnienia wyróżnia przede wszystkim unikalny profil – zgodnie z nazwą jest to wydarzenie skierowane w pierwszej kolejności do krytyków i krytyczek filmowych. Z tego powodu jego istotą są nie tyle – jak w przypadku większości „klasycznych” festiwali – same projekcje, ale bardziej towarzyszące im spotkania, debaty i rozmowy. Jak już nadmieniłem, sercem tegorocznej edycji był trwający całą noc – od 22 w piątek do 8 następnego dnia – panel dyskusyjny zatytułowany sugestywnie „Do utraty tchu”. W jego ramach znalazło się sześć bloków tematycznych, które zostały poświęcone różnym aspektom pracy (i życia) krytyka filmowego: byciu na bieżąco z wydarzeniami świata kina, wizualnej formuły aktywności dziennikarskiej, przyszłości naszego zawodu i wyzwań przed krytyką stojących. Każda z części odbywała się z udziałem trójki stałych moderatorów (krytyków Kuby Mikurdy, Kai Klimek i Tomasza Kolankiewicza) oraz zaproszonych do poszczególnych tematów gości. Wśród tych drugich znaleźli się m.in. Łukasz Maciejewski, Miłosz Stelmach, Michał Walkiewicz czy Anna Osmólska-Mętrak.
Podobne wpisy
W każdej z dyskusji swobodnie mogli uczestniczyć także zebrani na widowni uczestnicy festiwalu – zarówno paneliści innych części oraz goście, jak i „zwykli” uczestnicy (głównie studenci). Wytworzyła się w ten sposób mocno inkluzywna atmosfera rozmowy otwartej, nieograniczającej się do sztywnej rozmowy specjalistów. Swobodny format i późna pora (czy też wczesna w końcowych fazach) zapewniły też dawkę luzu, dzięki której merytorycznie dyskusja tylko zyskała, mimochodem wyzwolona od mocniej oddziałującego w dzień gorsetu konwencji i powściągliwości. Choć więc „Do utraty tchu” było w swoim założeniu przedsięwzięciem cokolwiek karkołomnym i obarczonym sporym ryzykiem niepowodzenia (chociażby z prozaicznego powodu zaśnięcia uczestników dyskusji lub utraty tytułowego tchu-wątku), dyskusja okazała się świetnym ukoronowaniem festiwalu, opierającego się na rytmie debat i komentarzy okołofilmowych. Pod wieloma względami „Do utraty tchu” skumulowało w sobie kluczowe cechy, wpisane w tożsamość Kamery Akcji, pod tym względem będąc programowym strzałem w dziesiątkę.
Nie oznacza to jednak, że pozostałe wydarzenia dyskusyjne były mniej udane – były może po prostu mniej spektakularne. Jednak ładunek wiedzy, jaki dla każdego krytyka czy po prostu miłośnika kina można było wynieść np. z dyskusji „Skazani na widza”, dotyczącej relacji twórców i ich widowni w odniesieniu do wszystkich etapów produkcji filmowej, jest trudny do przecenienia. Do tego nurtu programowego dodajmy jeszcze specjalistyczne warsztaty: programowania festiwalu filmowego z Joanną Łapińską (dyrektorką festiwalu Transatlantyk i wieloletnią dyrektorką programową Nowych Horyzontów), montażu z Małgorzatą Stasiak oraz Karolem Kubiakiem i użytkowania współczesnych kanałów krytycznych (tytułowe vlogi, blogi i podcasty) z Michałem Radomskim, Bolesławem Racięskim, Michałem Lesiakiem, Martą Chylińską i Mateuszem Żebrowskim, a otrzymamy kompleksowy program dający zainteresowanym wszechstronny wgląd w różne wymiary kina jako całego procesu i kontekstu społecznego.
Wymiar filmowy
Choć wspomniałem, że istotą Kamery Akcji są przede wszystkim wydarzenia okołofilmowe i to od nich zacząłem podsumowanie festiwalu, o programie filmowym trudno powiedzieć, że był nieistotny czy słaby. Być może z perspektywy festiwalowego „standardu” rzuca się w oczy liczba pokazów filmów, które już były, są obecnie lub na dniach będą w repertuarach kin. Jednak zainteresowanie takimi filmami jak Parasite, Ból i blask czy Wysoka dziewczyna wskazuje, że nawet mimo braku aury przedpremierowości są to filmy, które znalazły się w programie festiwalu słusznie – bo przecież chodzi tu nie o to, by ciągle wyprzedzać dystrybucję, ale by po prostu cieszyć się i rozmawiać o dobrych filmach. Tym bardziej, że część festiwalowych pokazów dawała jednak coś więcej: jak chociażby zawsze interesujące Q&A z twórcami Mowy Ptaków, z niezmiennie chętnie komentującym swój nietuzinkowy film Xawerym Żuławskim. Dodatkowo, podobnie jak w poprzednich latach, części projekcji towarzyszyły interesujące case studies, poszerzające odbiór filmu o techniczną wiedzę na temat ich powstania. W tym roku były to Ja teraz kłamię i Wilkołak ukierunkowane kolejno na obraz i montaż filmowy.