search
REKLAMA
Festiwal

10. Festiwal KAMERA AKCJA. Do utraty tchu, ale bez zadyszki

Tomasz Raczkowski

22 października 2019

REKLAMA

Nie zabrakło jednak i filmów w kluczu „przedpremierowym”. Na pierwszym miejscu należy chyba wymienić pokazywany w sekcji „Nowe Kino Polskie” debiut Kaliny Alabrudzińskiej Nic nie ginie, dla którego był to pierwszy pokaz (który ze względu na specyfikę Kamery Akcji można nazwać relatywnie otwartym) po premierze na festiwalu w Gdyni. Poza tym w programie tradycyjnie znalazły się niedostępne w regularnej dystrybucji perełki – mocna Krew na betonie z Melem Gibsonem, kameralna Anielska twarz z Marion Cotillard w roli samotnej matki oraz włączony w blok uzupełniający sekcję otwarcia Nimic – nowy film Yorgosa Lanthimosa (szerzej omówionych w osobnych tekstach opublikowanych w czasie festiwalu). W charakterze bieżących hitów (oba filmy rozpoczynają właśnie obecność w repertuarach kin) wystąpiły w Łodzi spinające program filmowy Boże Ciało Jana Komasy i Ikar. Legenda Mietka Kosza Macieja Pieprzycy – odpowiednio film otwarcia i zamknięcia festiwalu.

Boże Ciało film otwarcia FKA

Dla miłośników kinowej klasyki gratką były przygotowane przez organizatorów sekcje retrospektywne. Bohaterem pierwszej z nich był prawdopodobnie najwybitniejszy europejski reżyser kina gatunków – Jean-Pierre Melville. Podczas Kamery Akcji pokazano cztery z jego filmów – wczesne i wpływowe Milczenie morza, Ryzykanta, przełomowego Szpicla i fascynujące W kręgu zła, jeden z najsłynniejszych filmów Francuza. Drugą sekcją przybliżającą nam wcale nie tak oczywistą historię kina była sekcja „Inspiracje Stranger Things”. Pokazano w niej filmy lat 80., z których elementy czerpali bracia Duffer, tworząc hitowy serial: były to filmy Stań przy mnie z Riverem Phoenixem, Podpalaczka z Drew Barrymore i klasyczne E.T. Z „Inspiracjami…” powiązać można także segment „Coming of Age”, w ramach którego pokazano m.in. Chłopczycę, wczesny film autorki Portretu kobiety w ogniu Céline Sciammy, oraz kontynuujące nostalgiczny pochód Najlepsze lata Jonah Hilla.

VHS Hell It Is Alive 3

Także wielbiciele nietypowych doznań kinowych znaleźli na łódzkim festiwalu coś dla siebie. Pod hasłem „Kino interaktywne” pokazano dwa filmy ilustrujące różne etapy rozwoju tego podgatunku, który wcale nie zaczął się od specjalnego odcinka Black MirrorLate Shift Tobiasa Webera z 2016 roku oraz Switching: An Interactive Movie z roku 2003 (w pierwszym widz wpływa na decyzje bohatera za pomocą aplikacji na smartfonie, w drugim – używając pilota). Bezpośrednio po angażującym seansie Late Shift odbyła się projekcja będąca już właściwie klasyką Kamery Akcji – projekcja organizowana przez VHS Hell (dla pierwszy raz stykających się z tą nazwą, mogącą kojarzyć się też z Octopus Festival: chodzi o pokaz filmu z tzw. klasy Z, podczas którego na żywo podkładana jest ścieżka lektorska). W tym roku materiałem wyjściowym była trzecia część trylogii Larry’ego Cohena: It’s Alive 3. The Island of Alive. Choć zabrakło wcześniejszego pokazu pierwszych dwóch części, większości widzów udało się chyba nie zgubić się w meandrach fabuły traktującej o morderczych niemowlakach. W każdym razie film wywoływał szczere łzy – czy wzruszenia, czy śmiechu, czy bólu, pozostawiam w sferze domysłów.

Co nam zostanie po 10. edycji

Wśród emocji wywołanych przez tak wiele różnorodnych zdarzeń nie można też zapominać o tych, którzy zapamiętają 10. edycję Kamery Akcji z powodu osobistego sukcesu. Na pewno będzie tak w przypadku twórców nagrodzonych za najlepsze filmy w konkursie etiud i animacji: Michała Chmielewskiego (Hi, how are you, etiuda) i Barbary Rupik (Duszyczka, animacja). Wyróżnienia w obu konkursach zdobyły odpowiednio filmy Play (reż. Piotr Sułkowski) i Na zdrowie! (reż. Paulina Ziółkowska). Jury Młodych zdecydowało się w tych samych kategoriach wyróżnić etiudę Heleny Oborskiej Ukąszenie oraz animację Tango tęsknot Marty Szymańskiej. Nagrody filmowe rozdane zostały podczas gali zamknięcia festiwalu, natomiast na jego otwarcie wręczono laury w konkursach dedykowanych krytykom: Krytyk Pisze i Krytyk Mówi. W pierwszym z nich główne nagrody zdobyli Martyna Milewska (Jury Krytyków) oraz Łukasz Mańkowski (Jury Twórców). W kategorii wizualnej zwycięzcą został Marcin Łukański za poświęcony Dunkierce Christophera Nolana odcinek vloga „Na gałęzi”.

Do utraty tchu fot Małgorzata Sujecka materiały prasowe

Miłym akcentem tegorocznego festiwalu było także odsłonięcie pamiątkowej gwiazdy Bolesława Lewickiego, ojca łódzkiego filmoznawstwa, z okazji obchodów 70. urodzin tego kierunku, co stworzyło wydźwięk podwójnego święta. Pomimo wyczuwalnej atmosfery jubileuszowej euforii udało się uniknąć patetycznych westchnień i Kamera Akcja nie utraciła tego, co zawsze było w niej najważniejsze – organiczną energię czerpiącą z pasji do kina i chęci głębszego zanurzenia w jego materii, czy to za pośrednictwem analizy i krytyki, czy też otwartej dyskusji. Przez te kilka dni w łódzkiej filmówce nie czuło się podziałów na organizatorów, gości, artystów i szeregowych widzów. Wszyscy współuczestniczyli w wydarzeniu w atmosferze wspólnego, zwyczajnego cieszenia się kinem. Dlatego spotkania były pełne oddechu i naturalnego luzu (jak np. dyskusja Łukasza Maciejewskiego z Sebastianem Fabijańskim, uświetniona próbką zdolności raperskich tego drugiego), a każdy mógł wyciągnąć z festiwalu to, czego oczekiwał – amatorsko, zawodowo, kinofilsko czy rozrywkowo.

Twórcy Kamery Akcji odnaleźli w formule festiwalu coś wyjątkowego, budując bynajmniej nie kruchą równowagę pomiędzy specjalistycznym wymiarem wydarzenia a jego wymiarem wspólnotowo-towarzyskim. Z powtarzającej się rok po roku atmosfery organizatorzy mogą być naprawdę dumni. Powyżej naświetliłem ogólnie przebieg festiwalu, dający, jak sądzę, dobre wyobrażenie o tym, co proponuje łódzka impreza. Myślę, że z odpowiedzialnością można stwierdzić: Kamera Akcja to jedyny taki festiwal w Polsce i z biegiem lat oraz z kolejnymi edycjami jego pozycja na mapie wydarzeń branżowych będzie rosła. To też festiwal, którego oddziaływanie na środowisko filmoznawczo-krytyczne warto z zainteresowaniem śledzić – oby podczas co najmniej kolejnych dziesięciu edycji.

Avatar

Tomasz Raczkowski

Antropolog, krytyk, entuzjasta kina społecznego, brytyjskiego humoru i horrorów. W wolnych chwilach namawia znajomych do oglądania siedmiogodzinnych filmów o węgierskiej wsi.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA