9 NAJCIEKAWSZYCH atrakcji na OCTOPUS FILM FESTIVAL 2019!
Poza filmowymi wydarzeniami, w których trakcie immersja kina i lokalizacji przenosi widza do industrialnej Krainy Czarów, na tegorocznym Octopusie nie zabraknie smakowitych produkcji tak różnych, że może zakręcić się w głowie. Jako przeciwwagę dla pokazów znanych filmów wybrałem te mniej popularne, lecz wyjątkowo ciekawie zapowiadające się tytuły.
Podobne wpisy
Happy Face – film, którego reżyserem jest Alexandre Franchi. To moim zdaniem czarny koń festiwalu – mało kto o nim słyszał, a może robić niesamowite wrażenie. Już zarys fabuły brzmi świetnie. Grzegorz Fortuna tak pisze o Happy Face: “Stan, dziewiętnastolatek opiekujący się chorą matką, postanawia stworzyć dla siebie specjalną maskę i dołączyć do grupy wsparcia dla osób z deformacjami twarzy, by lepiej zrozumieć problemy matki i nawiązać z nią lepszą relację. Do tego w filmie rzeczywiście zagrali ludzie z deformacjami. Taki zabieg przypomina porażające Dziwolągi Toda Browninga, choć tym razem to może być mocniejsze uderzenie, bo film dotyczy współczesnych bohaterów i ich problemów, a nie trupy cyrkowej”.
Mowa ptaków – ostatni scenariusz Andrzeja Żuławskiego w reżyserii jego syna, Xawerego. Elektryzujące połączenie, zwłaszcza jeśli pamiętacie zacną Wojnę polsko-ruską. Po materiałach promocyjnych widać, że nie będzie prościej i subtelniej; zapowiada się intensywne, wręcz awangardowe kino ze świetną obsadą i na aktualne tematy.
In Fabric – kolejna produkcja Petera Stricklanda, reżysera Berberian Sound Studio i Duke of Burgundy. Tym razem historia skupia się wokół przeklętej sukienki, która sprowadza nieszczęście na kobietę, która ją kupiła. U Strickalnda podoba mi się subtelna forma używana do opowiadania mocnych historii. Nie stroni on od drastycznych elementów i przemocy, ale nigdy nie podaje ich wprost. To oraz ciężki, chwilami surrealistyczny klimat jego filmów zachęca, by zobaczyć In Fabric. I tym razem może to być estetyczny hołd złożony pstrokatym horrorom spod znaku Daria Argento.
Jesus Shows You the Way to the Highway – coo…? To filmowe kuriozum Miguela Llansó, wysokoprocentowy koncentrat absurdu. Agenci CIA, wirus komputerowy o nazwie Związek Radziecki, eksploatacja i surrealizm. Brzmi tak dziwacznie, że aż egzotycznie. Wydaje się to idealną filmową zakąską między Pulp Fiction czytanym na głosy a Mandym w oparach motocyklowych spalin.
Mój wybór to tylko przykład różnorodności, jaką oferuje tegoroczny Octopus Film Festival. Pełny program znajdziecie tutaj: http://octopusfilmfestival.com/program/