search
REKLAMA
Ranking

NAJLEPSZE FILMY, które obejrzeliśmy na 13. American Film Festival. Nie przegapcie ich!

Które filmy z tegorocznego AFF nas szczególnie zachwyciły?

REDAKCJA

18 listopada 2022

REKLAMA

Tegoroczna edycja American Film Festival dobiegła końca. Które filmy z programu okazały się szczególnie satysfakcjonujące? Poniżej zapoznacie się z naszymi typami.

Tomasz Raczkowski

1. McCabe i pani Miller – być może najważniejszym elementem tegorocznego American Film Festival była dla mnie retrospektywa Roberta Altmana. W programie znalazło się kilka filmów reżysera, które znałem i lubiłem już wcześniej (w tym kultowy MASH, którego przyjemności obejrzenia po raz pierwszy na dużym ekranie sobie nie odmówiłem), jednak również takie, które miałem okazję nadrobić. I w ten oto sposób moim filmem festiwalu został McCabe i pani Miller – absolutnie wybitnie nakręcony (anty)western, w którym Robert Altman z ironią przepisuje mit założycielski USA zbudowanego przez kulturę pionierów i przedsiębiorczych jednostek.

2. Aftersun – fascynujący debiut, w którym młoda reżyserka kreuje subtelną i niejednoznaczną opowieść o zanurzaniu się we wspomnieniu, pracy pamięci i konfrontacji z traumą, traktowaną jako majaczące na jej pograniczu Nieznane. Brawa należą się tu szczególnie za całkowite wyrugowanie z prostej historii o relacji ojca z córką taniego sentymentalizmu i nachalnych chwytów dramaturgicznych.

3. Do ostatniej kości – ubawiłem się na tym filmie przednio. Połączenie melancholijnego indie romansu z krwistym kinem gore wychodzi Luce Guadagnino nadspodziewanie dobrze, a aranżacja scen grozy to poziom mistrzowski. Choć można przyczepić się do kilku drobniejszych elementów tej układanki, to całościowo Do ostatniej kości dostarcza ekstrawaganckiej rozrywki filmowej, której nie powstydziłaby się Julia Ducournau.

4. Warm Blood – gdzieś w odległych od metropolitalnego zgiełku rejonach Kalifornii jest miasteczko w stanie powolnego rozpadu, w którym ludzie wydają się zaledwie zjawami, a cieniem na ich życiu kładzie się skażenie płynącej przez miejscowość rzeki oraz seria tajemniczych zgonów, będących niemal elementem codzienności. Taki świat kreuje Rick Charnoski, osadzając w nim luźną historię tułaczki nastoletniej dziewczyny. Efektem jest jedyne w swoim rodzaju quasi-kino drogi, portretujące marginesy USA, będące ponurym rewersem amerykańskiego snu.

5. Sharp Stick – po komedii erotycznej Leny Dunham nie spodziewałem się tak angażującej i koniec końców pokrzepiającej historii. W opowieści o seksualnych eksploracjach nieśmiałej dwudziestoparolatki Sary Jo jest dużo seksualnych żarcików, ale wyłania się z tego ożywczo pozytywna (a nawet seks-pozytywna) historia o uzyskiwaniu autonomii i odrzucaniu toksycznych społecznych ram.

Specjalne wyróżnienie: Marcel Muszelka w różowych bucikach, o którym więcej u kolegi i koleżanki poniżej.

Janek Brzozowski

Notka wstępna: w przeciwieństwie do Tomka, nie brałem pod uwagę filmów wchodzących w skład retrospektywy Roberta Altmana – w przeciwnym wypadku lista byłaby zapełniona właściwie wyłącznie dziełami autora Nashville.

1. Marcel Muszelka w różowych bucikach – mały wielki film. Z bohaterem mierzącym zaledwie kilka centymetrów, a porywającym widownię. Trwający niecałe 90 minut, a dostarczający bogatszych przeżyć niż niejedna kilkugodzinna epopeja. Widownia tegorocznego American Film Festival zakochała się w Marcelu Muszelce – moje serce również nie pozostało obojętne na jego uroki.

2. War Pony – debiut reżyserski Giny Gammel i Riley Keough, nagrodzony podczas tegorocznego festiwalu w Cannes Złotą Kamerą (nagrodą za najlepszy debiut kinowy) oraz Psią Palmą (przyznawaną od 2001 roku nagrodą dla najlepszego psiego aktora). War Pony to kino społecznie zaangażowane, skupiające się na dwójce młodych rdzennych Amerykanów, którzy mieszkają na co dzień w Pine Ridge – najbiedniejszym rezerwacie Stanów Zjednoczonych. Reżyserki budują obraz świata pogrążonego w różnego rodzaju patologiach (wszechobecnych używkach, handlu narkotykami, zorganizowanej działalności przestępczej), jednocześnie podchodząc do swoich bohaterów w sposób szalenie empatyczny, pozbawiony oceniającego spojrzenia. W związku z tym War Pony ani na moment nie przeistacza się w ciężkostrawny moralitet spod znaku późnego Loacha, do samego końca pozostając zaskakująco lekką, tętniącą humorem i humanizmem, opowieścią.

3. Moonage Daydream – kinowe doświadczenie, tak samo frapujące, co wyczerpujące. Pozbawiony klasycznej narracji dokument Bretta Morgana wysysa z widzów energię, w zamian proponując intensywną, blisko 150-minutową przejażdżkę z Davidem Bowiem w roli głównej. Koniec końców Moonage Daydream okazuje się nie tyle portretem wielkiego artysty (chociaż na najbardziej podstawowym poziomie również nim jest), co filmem o kulturowym fenomenie – opowiadającym o mechanizmach działania popkultury przy użyciu jej własnego, wybitnie fragmentarycznego języka.

4. Urywki raju – gratka dla fanów twórczości Jonasa Mekasa, a jednocześnie dobry punkt startu dla każdego, kto chciałby rozpocząć swoją przygodę z kinem autora Lost, Lost, Lost. Bardzo porządny dokument porządkujący skomplikowaną historię litewskiego artysty, dokładający od siebie wcześniej niepublikowane materiały z filmowego archiwum Mekasa oraz satysfakcjonujące wypowiedzi fanów jego działalności (m.in. Martina Scorsese, Jim Jarmuscha i Johna Watersa).

5. Aftersun choć debiut pełnometrażowy Charlotte Wells nie chwycił mnie za serce (być może dlatego, że zostało ono skradzione przez Marcela Muszelkę), to podziwiam go za kunsztowną, eklektyczną formę – bardzo sprawnie wykorzystującą nostalgiczne, VHS-owe nagrania – oraz znakomite role pierwszoplanowe (nie było na festiwalu lepszej dziecięcej kreacji niż ta stworzona przez Francescę Corio). Film wybitnie subtelny, może momentami aż nazbyt subtelny, zapowiadający fascynującą karierą reżyserską.

Majka Budka

1. Aftersun – myślałam, że po Blisko Lukasa Dhonta już żaden film w tym roku nie dotknie mnie w to najgłębsze i najwrażliwsze miejsce. Ale pojawił się Aftersun, który wręcz przebił produkcję Belga. Transowe przeżycie i mój osobisty film roku. Dawno nie miałam tak dotkliwie intymnej relacji z ekranowymi bohaterami, jak właśnie w debiucie (!) Charlotte Wells. Wszystko zagrało w nim tak, jak powinno. A więcej zachwytów w recenzji.

2. Marcel Muszelka w różowych bucikach – dzięki Marcelowi Muszelce ten świat jest nieco lepszym miejscem. Przepiękny i bezbłędny. Jedyna uwaga, jaką można zarzucić twórcom, to kolor bucików, który wpada bardziej w pomarańcz niż róż. Na tym moje wybrzydzanie się kończy. Marcel Muszelka, oprócz tego, że stał się nowym sigma male, przejdzie do historii najfajniejszych filmowych bohaterów, jestem tego pewna! Więcej takich pomysłowych ludzi jak Dean Fleischer-Camp, Nick Paley i Jenny Slate! I więcej głosu Jenny Slate w moim życiu!

3. Do ostatniej kości – kochaj mnie i jedz. Czego chcieć więcej od romansu? Tego, aby tę kwestię wypowiedział Timothée Chalamet. Historia Luci Guadagnino, począwszy od genialnej sceny z palcem, nie zwalnia i nie traci tempa. Nawet końcówka daje mi właśnie to, czego chciałam. Kupiłam wszystko: pomysł, makabryczność, czarny humor, bohaterów, grę aktorską. Film z dużymi zadatkami na klasyk.

4. Piosenka o miłości – film Maxa Walkera-Silvermana jest bardzo prostą, ale niebanalną historią o miłości i potrzebie bliskości. Mamy tu minimum bohaterów, dialogów, scenerii, akcji, jednak historia przekazuje naprawdę wiele. Przede wszystkim opowiada o przywiązaniu, jakim niechcący potrafimy obdarzyć drugiego człowieka. Prostota, ciepło i spokój filmu mocno mnie otuliły. Ten minimalistyczny seans był przeżyciem prawie że medytacyjnym, a z sali kinowej wyszłam z nieco większą sympatią dla świata. Być może tak bardzo spodobał mi się ten film, bo był idealnym lekiem na filmowe przebodźcowanie. 

5. Wieloryb – film Aronofsky’ego, który jest bardziej teatralny niż filmowy,  można by obejrzeć dla samego Brendana Frasera i to by już wystarczyło. Nie obyło się bez wpadek, ale i tak Wieloryb wciska w fotel i urządza emocjonalną jatkę, wprawiając w dyskomfort, wyciskając łzy, momentami bawiąc. Jeśli komuś nie chce się wysłuchiwać typowej gadki o duchowym nawróceniu i zbawieniu, może zadowolić się bardzo dobrym dramatem o relacji ojciec – córka i też będzie fajnie.

REDAKCJA

REDAKCJA

film.org.pl - strona dla pasjonatów kina tworzona z miłości do filmu. Recenzje, artykuły, zestawienia, rankingi, felietony, biografie, newsy. Kino klasy Z, lata osiemdziesiąte, VHS, efekty specjalne, klasyki i seriale.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA