search
REKLAMA
Zestawienie

MOTOCYKLE W FILMACH, czyli dwukołowe bestie w akcji

Jacek Lubiński

15 czerwca 2018

REKLAMA

„Jestem złodziejem samochodowym.
Podziwiam tylko motocykle. Bo motocykle one są niezwykłe.”

Ta piosenka Elektrycznych Gitar dobrze oddaje istotę dwukołowców. To maszyny jakby ciut bardziej magiczne od czterech kółek, kojarzące się z większą od nich wolnością. A ponieważ auta już kiedyś ze sobą zestawialiśmy, to teraz pora na jednoślady – przy czym bez uwzględniania filmów stricte sportowych, którymi można by było samoistnie zapełnić podobną listę. Oczywiście to tylko kilka wybranych przykładów, zatem śmiało parkujcie w komentarzach z własnymi. Jedziem!

Akira

Przyszłościowy motor Kanedy to jedna z tych maszyn, które ryją baniak i sprawiają, że chcemy, aby fikcja stała się jak najszybciej rzeczywistością. Oczywiście niektórzy fani zaczęli w różny sposób ziszczać to wyobrażenie (patrz niżej), lecz na razie takie w pełni działające cacko pozostaje jeszcze w sferze marzeń. Co ciekawe, choć nie pada to w samym filmie, to podobno jest to dziecko Hondy (acz niektórzy twierdzą, że jedna z naklejek na czerwonej karoserii wyraźnie sugeruje BMW). Jakby nie było, to prawdziwy duch w pancerzu.

https://www.youtube.com/watch?reload=9&v=ael7gKPw8BA

 

Dziki

Czym byłby wielki Marlon Brando i jego manifest wolności, gdyby nie jego stalowy ogier – pochodzący z 1950 roku Triumph Thunderbird 6T? Ta maszyna to właściwie pełnoprawny bohater filmu, choć wizualnie nie robi jakiegoś wielkiego wrażenia – zwłaszcza z dzisiejszej perspektywy. Marka Triumph była jednak swego czasu jedną z najpopularniejszych na rynku, a sama firma – choć teoretycznie upadła i została wznowiona przez kogo innego pod tym samym szyldem – pozostaje najstarszym i największym brytyjskim producentem tego typu maszyn. Dość zresztą napisać, że inny model – TR6 Trophy Bird, z 1961 roku – dosłownie triumfował na dużym ekranie wraz ze Steve’em McQueenem w słynnej Wielkiej ucieczce.

 

Easy Rider

W świecie motocyklowym chyba nie ma głośniejszej gry słów niż Harley-Davidson. Swą okrytą legendami sławę liczący sobie dokładnie 115 lat amerykański gigant zawdzięcza między innymi filmom. A z tych również trudno o lepszy przykład, jak właśnie Swobodny jeździec, który jest prawdziwą pochwałą wyzwolenia, jakie dają dwukołowe maszyny, oraz hołdem dla nich samych. A konkretnie dla zmodyfikowanych modeli z silnikiem Panhead, rocznik 1951. Były to zaprojektowane specjalnie na potrzeby filmu, a zbudowane na bazie policyjnych typów Hydra-Glide (tak dobrze widzianych między innymi w Pechowej Electra Glide) cacka. Ogółem zrobiono po dwie sztuki dla każdego bohatera – jedną poświęcono na rzecz ostatnich scen filmu (po czym po latach odbudowano i obecnie znajduje się w muzeum), a pozostałe zostały skradzione wkrótce potem. Ich repliki są wciąż najczęściej kopiowanymi projektami na świecie. O ich wpływie na popkulturę niech świadczy fakt, że także motocykl Ghost Ridera ma dokładnie tę samą budowę, z charakterystycznym, długim widelcem z przodu, co maszyna Petera Fondy. I do obu łatwo dosłownie zapłonąć miłością.

 

Indiana Jones i Królestwo Kryształowej Czaszki

Pozostajemy w świecie Harleya. Takowym porusza się bowiem też Mutt w (jak dotąd) ostatniej części przygód słynnego archeologa. Ściślej jest to FXSTS Softail Springer, czyli model, który nie bez kozery przypomina maszynę z Dzikiego, na którym cały wygląd Mutta jest wszak oparty. Różnice pomiędzy nimi są w sumie niewielkie, choć moc i gabaryty przeważają, co nie powinno dziwić, po stronie amerykańskiej. No i stylówa jakby też nieco lepsza…

Info dla ciekawskich: w części trzeciej Indy’ego nasz bohater pomyka wraz z ojcem bardziej swojskim Dnieprem MT-11 z 1988 roku.

 

James Bond – seria

Agent Jej Królewskiej Mości poruszał się już chyba każdą możliwą maszyną. Motocykle też nieraz zaznaczały się w jego przygodach, choć bardzo często operowali nimi przeciwnicy 007 (tak było w Operacji: Piorun z efektownym użyciem BSA A65L). Jeśli zaś chodzi o te, które Bond zaszczycił własną osobą, to warto wymienić przede wszystkim dwa tytuły – z dwoma modelami różnych marek. Pierwszym jest BMW R 1200 C, którym Pierce Brosnan wykonał pamiętny skok nad helikopterem w Jutro nie umiera nigdy (a po latach użyto go także w parodii z Austinem Powersem). Drugim Honda CRF 250 R, która dobrze służyła Danielowi Craigowi w początkowym pościgu ze Skyfall. Rzecz jasna, chyba nie ulega wątpliwości, który był ładniejszy. Można wręcz napisać, że oba odpowiednio dopasowano do stylu odtwórców brytyjskiego szpiega.

 

Mission: Impossible – Rogue Nation

Ethan Hunt nie może być w tyle za Bondem, Jamesem Bondem. Zatem i on chętnie korzysta z dobrodziejstw dwukołowców. W części drugiej woził się w slow motion Triumphem Speed Triple 955i. Natomiast w piątej odsłonie serii prawdziwy popis ponownie stał się udziałem BMW – tym razem S1000RR. Sportowy, drapieżny, odpowiednio szybki i z opcją Cruise control, pozwolił na realizację istnej perełki akcji w historii współczesnego kina, sprawiając, że niemożliwe znowu stało się możliwe – przynajmniej na ekranie, gdyż w realu odradzałbym takiej kaskaderki w samych tylko okularach i powiewającej na wietrze koszuli. To nie jedyny model BMW, który można podziwiać w filmie, BMW było bowiem wyłącznym partnerem motoryzacyjnym tej produkcji. Ale od takiego product placement aż serce rośnie. Gdyby tylko w Klanie też tak umieli…

 

Mroczny Rycerz

Batmańska motorynka, czyli Bat-Pod, to generalnie mniejsza część większej całości, jaką jest Batmobil. Gacek korzysta z Poda początkowo w formie sprzętu zapasowego i katapulty w jednym. Choć i później, wraz z kolejnymi usprawnieniami, bez problemu pomyka nim szosą. Trzeba przyznać, że to dość toporna, mało finezyjna oraz surowa formą zabawka. Ale skuteczna i efektowna kiedy trzeba. Rzecz jasna, to kolejny projekt stworzony jedynie na potrzeby filmu, od czasu premiery usilnie kopiowany na różne sposoby przez fanów.

Avatar

Jacek Lubiński

KINO - potężne narzędzie, które pochłaniam, jem, żrę, delektuję się. Często skuszając się jeno tymi najulubieńszymi, których wszystkich wymienić nie sposób, a czasem dosłownie wszystkim. W kinie szukam przede wszystkim magii i "tego czegoś", co pozwala zapomnieć o sobie samym i szarej codzienności, a jednocześnie wyczula na pewne sprawy nas otaczające. Bo jeśli w kinie nie ma emocji, to nie ma w nim miejsca dla człowieka - zostaje półprodukt, który pożera się wraz z popcornem, a potem wydala równie gładko. Dlatego też najbardziej cenię twórców, którzy potrafią zawrzeć w swym dziele kawałek serca i pasji - takich, dla których robienie filmów to nie jest zwykły zawód, a niezwykła przygoda, która znosi wszelkie bariery, odkrywa kolejne lądy i poszerza horyzonty, dając upust wyobraźni.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA