GRY science fiction, które aż PROSZĄ SIĘ o FILMOWĄ adaptację
Jakiś czas temu Odys Korczyński stworzył interesującą listę powieści science fiction, które nadawałyby się na filmową adaptację. Postanowiłem przeprowadzić analogiczną refleksję, bazując na grach komputerowych. Mam wrażenie bowiem, że jest to kopalnia gotowych i sprawdzonych pomysłów, do których wciąż jednak podchodzi się z rezerwą. Nie przedłużając – oto najciekawsze przykłady gier rozgrywających się w światach fantastyki naukowej, które nadawałyby się na film.
Half-Life
Podobne wpisy
Kultowa gra firmy Valve to dziś jeden z tych tytułów, na którego kontynuację – wytęsknioną „trójkę” – wciąż czekają gracze. Póki co Half-Life to tylko dwie części, ale za to jakie. Pierwsza, która pojawiła się jeszcze latach 90., dołożyła do pierwszoosobowych strzelanek wiele świeżości. Dwójka dała jej jeszcze więcej, tworząc podwaliny do systemu multiplayer, na którego szkielecie powstał Counter Strike. Half-Life to opowieść o starciu ludzi z kosmicznymi stworami pochodzącymi z odległego wymiaru. Do starcia dochodzi jednak na Ziemi. Czoła zagrożeniu stawia niepozorny fizyk Gordon Freeman. Niech was nie zwiodą te twarzowe okulary, gdyż bohater nie jest typowym intelektualistą. Gdy zachodzi potrzeba, potrafi chwycić do ręki łom, którym pozbawia życia niebezpieczne stwory. Przygoda w Half-Life okraszona jest jednak dużą dawką naukowych teorii z pogranicza biotechnologii i biogenetyki. Bohater, któremu z miejsca chce się kibicować, świat, którego nie da się porównać z żadnym filmem SF, tematyka, która wciąga gracza jak wir – bez wahania kupiłbym bilet na kinową wersję Half-Life. Może dojdzie do tego jeszcze przed stworzeniem wyczekiwanej trzeciej części gry.
Deus Ex
Każdy, kto zafascynował się Matrixem, a lubił jednocześnie gry komputerowe, musiał zetknąć się z Deus Ex. Gra wyszła rok po premierze hitu rodzeństwa Wachowskich i bardzo wyraźnie do tego filmu nawiązywała. Nie tylko założonymi na nos głównego bohatera ciemnymi okularkami. O cyberpunkowy świat tu w końcu chodzi, a co za tym idzie – o niesamowicie silny wpływ technologii na życie jednostki. W Deus Ex ludzie rozszerzają swoje możliwości percepcyjne różnego rodzaju udoskonaleniami, co ma nawiązywać do filozofii transhumanizmu. Stanowi to przyczynek do powstania istnych nadludzi, a dzieje się to – według twórców – w dystopijnych latach 50. XXI wieku. Na Deus Ex wpłynął wcześniejszy System Shock, nie mniej kultowy, ale jeśli miałbym wskazać najsilniej oddziałującą grę cyberpunkową, z najbardziej mięsistym światem, realiami, konceptem – wytypowałbym Deus Ex. CD Projekt RED będą musieli się sporo natrudzić, by ostatecznie wygrać swym Cyberpunkiem 2077 z kultową grą z 2000 roku i jej kontynuacjami. Co do ewentualnej filmowej adaptacji, to od 2011 roku mówi się o tym w Hollywood, a w roli reżysera był swego czasu brany pod uwagę Scott Derickson. Póki co wciąż ni widu, ni słuchu.
Starcraft
Blizzard. Nazwa wytwórni gier, która jeszcze w latach 90. trzęsła rynkiem, będąc wyrazem perfekcjonizmu. Firma powołała tylko trzy marki, od których systematycznie odcinała kupony, tworząc ich kontynuacje. Mowa o Diablo, Warcraft i Starcraft. Ten pierwszy, RPG w świecie dark fantasy, doczeka się serialu animowanego na Netflix. Filmową wersję drugiego tytułu, w reżyserii Duncana Jonesa, też znamy dobrze. Został tylko Starcraft, a dodać należy, że jest to tytuł nie mniej interesujący od reszty. Wyjęty jak żywo z fantastyki militarnej koncept tej strategii czasu rzeczywistego, opowiadający o międzygalaktycznym konflikcie trzech ras – ludzi, wysoce rozwiniętych Protosów oraz zwierzęcych Zergów – mógłby dostarczyć fanom science fiction wiele silnych wrażeń podczas seansu kinowego. Sugerują to, jak zwykle u Blizzarda, rewelacyjne wstawki filmowe z gry. Dodajmy, że Starcraft przepełnia fascynacja kinem SF lat 80. i 90, przez co tytuł zawiera wiele odniesień, w tym przede wszystkim do Obcego – decydującego starcia i Żołnierzy kosmosu. Gdyby tylko twórcy odpuściliby sobie patos, stawiając raczej na akcję widzianą okiem jednej z kluczowych jednostek ludzkich (np. duchów), konfrontujących się z wyjątkowo trudnymi przeciwnikami – jestem pewien, że byłoby emocjonująco. A tak na marginesie – toż filmowy Starcraft powinien powstać też dlatego, że wojna w klimatach SF się widzom kinowym po prostu należy.