FILMY, których NIE MOŻEMY SIĘ DOCZEKAĆ w 2019
Rozpoczęty niedawno rok powinien przynieść mnóstwo filmowych emocji – wciąż bombardowani będziemy superbohaterskimi widowiskami, na ekrany wchodzić będą kolejne remaki klasycznych animacji, ale w repertuarach znajdziemy też ciekawe biografie i nowe dzieła starych mistrzów. Sprawdźcie, jakie są najbardziej oczekiwane premiery filmowe 2019 roku – wybraliśmy 12 tytułów, po jednym na każdym miesiąc.
STYCZEŃ
Glass, reż. M. Night Shyamalan (18 stycznia)
Split nieoczekiwanie okazał się jednym z hitów 2016 roku (w Polsce, jak to zwykle bywa, stało się to w 2017 roku). Napędzany genialną kreacją Jamesa McAvoya “nadludzki” thriller stał się zaskakującym, nieoczywistym sequelem do Niezniszczalnego. Teraz, po blisko dwóch dekadach, Bruce Willis i Samuel L. Jackson powracają do swych słynnych ról i wraz z McAvoyem tworzą na ekranie prawdziwy tercet egzotyczny. Co prawda pierwsze recenzje Glass nie są zbyt zachęcające, ale mimo wszystko najnowsze dzieło M. Nighta Shyamalana może należeć do najciekawszych premier roku. Przecież wszyscy jesteśmy ciekawi, jak kończy się tak osobliwa trylogia, prawda?
LUTY
Alita: Battle Angel, reż. Robert Rodriguez (14 lutego)
Gdy spojrzy się na dorobek Roberta Rodrigueza po Maczecie, można dojść do wniosku, że słynny współpracownik Quentina Tarantino albo się pogubił, albo obraził na porządne kino. Sequel Sin City nie wyszedł tak, jak trzeba, kontynuacja filmu z Dannym Trejo też wielkiej chluby nie przynosi – Alita: Battle Angel, ekranizacja kultowej mangi Yukito Kishiro, może być kopniakiem, który na nowo rozkręci karierę R.R. Zwiastuny Ality wyglądają oszałamiająco – istnieje realna szansa, że będzie to jeden z najlepszych blockbusterów roku. Miejmy nadzieję, że interesująca postać i takaż historia nie zostaną przysłonięte bezrefleksyjną rozpierduchą – to bowiem jedyna obawa, jaką można mieć po obejrzeniu zwiastunów. W obsadzie Rosa Salazar, Christoph Waltz, Jennifer Connelly, Mahershala Ali, Ed Skrein i Jackie Earle Haley. Przyznacie, że imponująco?
MARZEC
Przemytnik, reż. Clint Eastwood (15 marca)
Clint Eastwood-aktor nie rozpieszczał nas liczbą występów na ekranie w ostatnim dziesięcioleciu, dlatego tym bardziej czekam na Przemytnika. Nie, żeby Clint był jakimś wybitnym talentem, ale mimo blisko 90 lat na karku wciąż ma w sobie ten chropowaty urok, co kilka dekad temu. Przemytnik, w którym wciela się w seniora przypadkowo wciągniętego w szmuglowanie narkotyków przez meksykańską granicę, może być filmem równie znakomitym, co Gran Torino, czego sobie i wam życzę.
KWIECIEŃ
Shazam!, reż. David F. Sandberg (5 kwietnia)
Zapewne spora część z was w kwietniu najbardziej czekać będzie na Avengers: Endgame i pewnie tego tytułu się tutaj spodziewaliście, ale znacznie ciekawszym przedsięwzięciem wydaje się Shazam! właśnie, czyli kolejna po Aquamanie próba rozjaśnienia wizerunku DCEU. W tej superbohaterskiej komedii pierwsze skrzypce gra Zachary Levi, gość stosunkowo nieznany globalnej widowni, dlatego tym bardziej kibicuję tej odważnej decyzji – zwiastun bardzo dobrze nastraja przed seansem i zapowiada produkcję zrealizowaną na luzie i bez zadęcia, choć może nieszczególnie oryginalną.
MAJ
Godzilla: Król potworów, reż. Michael Dougherty (31 maja)
Pięć lat to sporo czekania na sequel jednego z kluczowych blockbusterów ostatnich lat, dlatego wygłodzeni godzillomaniacy zapewne tłumnie udadzą się do kin. A że wśród przeciwników zobaczymy inne legendarne megapotwory, m.in. Mothrę, to wszyscy powinni być zadowoleni. Fani Stranger Things zapewne wybiorą się na seans przede wszystkim dla Millie Bobby Brown, czyli serialowej Jedenastki. Sequel Godzilli z 2014 roku może być zarówno wielkim hitem, jak i sporą porażką kasową, ale że pod koniec maja nie będzie mieć zbyt dużej konkurencji (a będzie już ponad miesiąc po premierze czwartej części Avengers), może poradzić sobie całkiem nieźle.
CZERWIEC
Rocketman, reż. Dexter Fletcher (28 czerwca)
Po Bohemian Rhapsody, które zmuszony był ratować po zluzowaniu stołka reżyserskiego przez Bryana Singera, Dexter Fletcher dopisuje do swojego dorobku kolejny biopic – i to równie wielkiej gwiazdy brytyjskiej muzyki. Tym razem jednak opowiada nie o zespole, ale o genialnym soliście – sir Elton John doczekał się filmowej biografii i, biorąc pod uwagę, jak barwną jest personą, zanosi się na prawdziwy festiwal kiczu i osobliwości. Taron Egerton to bez wątpienia jeden z lepszych młodych brytyjskich aktorów, ale jak dotąd sukces odnosił jedynie u Matthew Vaughna w obu częściach Kingsmana. Rocketman może katapultować go do pierwszorzędnej sławy lub na dobre zahamować jego karierę (zwłaszcza po niedawnej wpadce w postaci Robin Hooda). Na dwoje babka wróżyła, ale film Fletchera na pewno będzie jedną z ciekawszych premier sezonu letniego i mocno trzymam za niego kciuki.
LIPIEC
Król Lew, reż. Jon Favreau (19 lipca)
Favreau z doskonałym skutkiem przeniósł Księgę dżungli do świata CGI, więc dlaczego miałoby mu się nie udać z Królem Lwem? W zapowiedziach nowy Simba wygląda bajecznie, więc mocno wierzę w ten tytuł. Dla tych, którzy pierwszy seans w kinie zaliczyli właśnie 25 lat temu na oryginalnym Królu Lwie, będzie to fantastyczny powrót do przeszłości.
SIERPIEŃ
Once Upon a Time in Hollywood, reż. Quentin Tarantino (9 sierpnia)
Bo Quentin Tarantino i Rafał Zawierucha. A w drugiej kolejności Margot, Leo i Brad. A w zasadzie to już sam Quentin by wystarczył.
WRZESIEŃ
Ikar. Legenda Mietka Kosza, reż. Maciej Pieprzyca (27 września)
Dla większości widzów w Polsce Mieczysław Kosz będzie zapewne postacią zagadkową. Tragicznie zmarły w wieku 29 lat pianista był wybitnym muzykiem, który utracił wzrok w wieku 12 lat. Nie przeszkodziło mu to w kontynuowaniu kariery pianisty jazzowego i przyczynieniu się do popularyzacji tego gatunku muzyki w Polsce. Zawsze bardzo mnie cieszy, gdy kino pozwala widzom poznać te mniej medialne, ale szalenie ważne postacie popkultury i nie tylko. Po sukcesach Sztuki kochania i Najlepszego, możemy otrzymać kolejny znakomity film o nietuzinkowym Polaku.
PAŹDZIERNIK
Joker, reż. Todd Phillips (4 października)
Joaquin Phoenix jako Joker to nie tylko jeden z najlepszych wyborów obsadowych w historii ekranizacji komiksów DC, to jeden z najlepszych wyborów obsadowych – kropka. Wiele (większość?) ostatnich ról Phoenixa miało w sobie pierwiastek szaleństwa, dlatego idealnie nadaje się on do sportretowania arcyprzeciwnika Batmana, najbardziej szalonego złoczyńcy w uniwersum DC. Jestem spokojny o występ Joaquina, a jeśli twórcy Jokera zadbają o odpowiednie poprowadzenie historii i realizację na poziomie, może to być jeden z mocniejszych mainstreamowych filmów roku.
LISTOPAD
Piłsudski, reż. Michał Rosa (8 listopada)
Michał Rosa może nie jest najwybitniejszym polskim reżyserem, ale trzeba podziwiać go za to, że podjął się realizacji filmu o tak istotnej dla naszego kraju postaci. Postaci nieoczywistej, kontrowersyjnej, ale wymienianej zawsze obok słów “wolność” i “niepodległość”. Nie wiem, czy Borys Szyc to odpowiedni aktor do tej roli, nie wiem też, czy uda się uniknąć laurkowo-czytankowego charakteru filmu, który zapewne w dużej mierze skierowany będzie do szkół. Ale dzieła o postaci takiej jak Józef Piłsudski po prostu nie można przegapić.
GRUDZIEŃ
Gwiezdne wojny: Epizod IX, reż. J. J. Abrams (19 grudnia)
Ostatni Jedi był najbardziej kontrowersyjnym filmem od czasu niedawnej reaktywacji gwiezdnowojennego imperium, dlatego kolejny epizod głównej serii może zadecydować o tym, jak będzie wyglądać przyszłość całego cyklu. Już dziś mówi się, że Disney zaczyna ponownie rozważać pierwotne plany wydawnicze (jeden film z uniwersum Gwiezdnych wojen rocznie), a ewentualna klapa lub znaczące kontrowersje wokół epizodu nr 9 mogą okazać się kluczowe. Zwolennicy Przebudzenia Mocy zapewne cieszą się z powrotu J. J. Abramsa na reżyserski stołek i właśnie w tym należy upatrywać ewentualnego sukcesu tego przedsięwzięcia. Ciekawe, czy Disneyowi uda się zamknąć 2019 rok mocnym akcentem.