search
REKLAMA
Artykuły o filmach, publicystyka filmowa

YES-MENI. O dwóch takich, co naprawiają świat

Karol Barzowski

27 kwietnia 2018

REKLAMA

Yes-Meni wskazują też, że wartość życia ludzkiego w dobie globalizacji może być łatwo zestawiana z wartością pieniądza. W jednej ze swoich akcji przedstawili oni projekt „Akceptowalne ryzyko”, polegający na dość specyficznym wyliczaniu bilansu zysków i strat. W największym skrócie chodziło o to, by określić, jak dużo ludzi może umrzeć przy pracy, by inwestycja wciąż przynosiła korzyści. Wskazywali na to, że rynek kieruje się własnymi prawami i choć teoretycznie każde życie ludzkie powinno mieć taką samą wartość, to śmierć mieszkańca tzw. Trzeciego Świata nie jest tak samo istotna jak kogoś ze Stanów Zjednoczonych. Podczas swojego wykładu posługiwali się także złotym szkieletem, „Gildą – trupem, który przynosi korzyści”. Mimo to nie zostali zdemaskowani, ba!, słuchający ich przedstawiciele banków z całego świata bardzo ciepło wyrażali się o tym pomyśle. Yes-Meni skomentowali to w swoim specyficznym, dobitnym, stylu:

Firma mogła powiedzieć ‘Będziemy mieć tandetną fabrykę w słabo rozwiniętym kraju ze skorumpowanym systemem prawnym. Zakład może wybuchnąć i ludzie mogą umrzeć, ale zarobimy dużo pieniędzy.’ Wówczas bank mówi ‘Świetnie! Brzmi jak biznesplan’.

Naprawa tożsamości

Właściwie o każdej akcji Yes-Menów informowały media całego świata – jednak jedno z ich wystąpień przebiło wszystkie pozostałe. Co ciekawe, w tym przypadku Bilchbaum i Bonnano zmienili nieco strategię działania. Nie pokazywali już absurdów obecnego modelu biznesowego. Zajęli się sprawą, która została „zamieciona pod dywan” – katastrofą w indyjskim Bhopalu z 1984 roku. W wyniku wypadku doszło tam wtedy do uwolnienia 40 ton toksycznego gazu z fabryki pestycydów firmy Union Carbide. Skutki były tragiczne. Dane co prawda różnią się między sobą, ale wszystkie one mówią o śmierci na miejscu ponad trzech tysięcy osób. Kolejne 15 tysięcy zmarło w wyniku powikłań, zaś łącznie poszkodowanych mogło być nawet 560 tysięcy ludzi (oślepienie, problemy z oddychaniem, osłabienie układu odpornościowego, zaburzenia genetyczne i inne). Następstwa katastrofy odczuwa się w Bhopalu do dziś.

Szefostwo Union Carbide wypłaciło ofiarom odszkodowania w kwocie 470 milionów dolarów, co oznaczało, że większość osób otrzymała nie więcej niż tysiąc dolarów. Skomentowane zostało to przez przedstawicieli firmy w sposób następujący:

Pragniemy poinformować akcjonariuszy Union Carbide, że jesteśmy przekonani, iż ofiary otrzymały uczciwą i sprawiedliwą rekompensatę, bez istotnej straty dla firmy, która mogłaby wpłynąć na kondycję finansową Union Carbide Corporation.

Gdy firma Dow Chemical kupiła Union Carbide, jej zarząd zapowiedział, iż wypłaci odszkodowania ofiarom z tytułu wcześniejszych zaniedbań przejętej korporacji. Częściowo wypełnili obietnicę – zajęli się nieuregulowanymi sprawami na terenie Stanów Zjednoczonych. Wypłacili choćby dwa miliony dolarów 14 osobom, które pozwały Union Carbide za pracę przy azbeście w Teksasie. Mieszkańcy Bhopalu nie dostali jednak nic. Dlatego Yes-Meni postanowili zrobić to, co – według nich – Dow Chemical powinien zrobić już dużo wcześniej. Znowu podszyli się pod przedstawicieli korporacji, ale, zamiast wyśmiewać jej działania, zdecydowali się „naprawić ich błąd”.

W dwudziestą rocznicę katastrofy, 3 grudnia 2004 roku, sprawa wróciła do mediów. Program o Bhopalu przygotowywali m.in. dziennikarze BBC. Chcąc zaprosić do uczestnictwa w dyskusji przedstawiciela Dow Chemical, przez pomyłkę weszli na fikcyjną stronę Yes-Menów. Dla Bilchbauma i Bonnano była to niezwykła szansa – otrzymali zaproszenie do programu, który „na żywo” oglądać mogło nawet kilkaset milionów ludzi. Postanowili wykorzystać to najlepiej, jak tylko mogli. Bilchbaum, podając się za niejakiego Jude’a Finnisterrę z Dow Chemical, wydał w imieniu firmy oświadczenie. Ogłosił, iż jego korporacja przekaże 12 miliardów dolarów na zadośćuczynienie ofiarom i ich rodzinom oraz dokładne zabezpieczenie miejsca katastrofy. Podkreślił również, że przyjmują oni pełną odpowiedzialność za to, co stało się w Bhopalu w 1984 roku (Union Carbide nigdy takiego oświadczenia nie wydała – zrzucano odpowiedzialność na rzekomy sabotaż, jednak nikomu nie postawiono w tej sprawie zarzutów).

Powinniśmy to zrobić trzy lata temu, gdy przejmowaliśmy Union Carbide. Robimy to teraz. Chciałbym również powiedzieć, że jest to bardzo duże wydarzenie, ponieważ po raz pierwszy w historii spółka akcyjna wielkości Dow Chemical podjęła działania, które negatywnie i znacząco wpłyną na jej zysk, tylko i wyłącznie dlatego, że tak należy zrobić. Akcjonariuszy może to nieco zaniepokoić, ale myślę, że jeśli chcą tego, co ja, to będą zachwyceni, że są częścią tego historycznego wydarzenia. Przecież wartości ludzkiego życia nie da się porównać z wartością pieniądza. Musimy zrobić to, co właściwe dla tych, których skrzywdziliśmy.

Przez bardzo długi czas była to wiadomość numer 1. Jako że w Stanach Zjednoczonych w chwili emisji programu była noc, minęło kilka godzin, zanim ktoś z Dow Chemical poinformował, że nikt o nazwisku Finisterra u nich nie pracuje. Yes-Meni osiągnęli swój cel – zmusili firmę do powiedzenia jasno i wyraźnie „Nie ponosimy odpowiedzialności za katastrofę w Bhopalu i nie wypłacimy żadnych pieniędzy ofiarom”. To zdanie, będące gorzką pigułką, powtarzane było w mediach na całym świecie jeszcze częściej niż fałszywa wypowiedź Bilchbauma. Mimo oświadczenia firmy, ich akcje zdążyły spaść o 4,2%, co przyniosło straty rzędu 2 miliardów dolarów. A takie pieniądze już mogłyby pomóc bardzo wielu poszkodowanym.

REKLAMA