search
REKLAMA
Artykuły o filmach, publicystyka filmowa

YES-MENI. O dwóch takich, co naprawiają świat

Karol Barzowski

27 kwietnia 2018

REKLAMA

Pomysł z wykorzystywaniem ludzkiego ciała jako, swojego rodzaju, biopaliwa, był szokujący, ale – jak widać – dla wielu osób możliwy do realizacji. Taktyka alterglobalistów jest w tym wypadku prosta – pokazują, jak mało krytyczni jesteśmy w stosunku do działań wielkich korporacji i instytucji. Nie patrzymy im na ręce, pozwalamy, by robiły, co chcą. A to pierwszy krok do tego, aby biznes zawładnął światem.

Defekacja, filtracja, hamburger w Trzecim Świecie

Tego typu akcji Yes-Meni mają już na swoim koncie bardzo wiele. Ich pierwszy film dokumentalny, „The Yes Men” z 2003 roku, w całości skupia się na próbach ośmieszenia Światowej Organizacji Handlu. Jako przedstawiciele WTO przeprowadzili chociażby wykład dotyczący walki z głodem na świecie. Ich sposobem na rozwiązanie tego problemu miało być wielokrotne przetwarzanie żywności – swój projekt przygotowali w porozumieniu z firmą McDonalds. Najkrócej mówiąc, gdy ktoś kupował hamburgera w kraju kapitalistycznym, po procesie defekacji, a następnie filtracji, kotlet mógł zostać sprzedany ponownie – oczywiście w którymś z krajów Trzeciego Świata.

Inną akcją, która odbiła się szerokim echem na świecie, była propozycja nowego stroju roboczego dla menadżerów. Chcąc zapewnić tej grupie możliwie jak największą kontrolę nad pracownikami, Yes-Meni wymyślili specjalny uniform. Obcisły, lateksowy, w złotym kolorze – z okolic krocza wydobywał się balon, kształtem przypominający penisa. Na przymocowanym do niego monitorze menadżer mógł obserwować poczynania swoich pracowników. Dodatkowo zaproponowali, by załogom azjatyckich szwalni wszczepiać pod skórę chipy informujące menadżera o wydajności jego podwładnych. Dzięki kostiumowi menadżer mógł np. wybrać się na spacer i wciąż kontrolować to, co działo się w jego firmie. Choć publiczność seminarium w Tampere, odbywającego się pod hasłem „Tekstylia przyszłości”, kilka razy się zaśmiała, nikt nie podał w wątpliwość tego, że mają do czynienia z reprezentantami WTO. Po raz kolejny ich pomysł okazał się być za mało absurdalny. Nie dość, że nie przerwano im prezentacji, zostali zaproszeni na obiad wraz z innymi referentami, podczas którego pytani byli o szczegóły dotyczące przełomowego kostiumu. Najważniejsze dla Yes-Menów było jednak to, że zrobione zostały im zdjęcia. Dzięki temu o ich akcji usłyszeć mógł cały świat.

Trup, który przynosi korzyści

Bilchbaum i Bonnano przyznają wprost – nie przeprowadzają tych wszystkich manipulacji dla kilkudziesięciu czy nawet kilkuset osób uczestniczących w konferencji. Chodzi o to, aby akcja odbiła się szerokim echem. Tak było też w Tampere – po ich wystąpieniu media przez kilka tygodni informowały o niecodziennym pomyśle WTO. Oczywiście, większość doniesień zawierała już informację o tym, że była to tylko mistyfikacja, ale Yes-Menom zupełnie to nie przeszkadza. Ważne, aby zwracać uwagę świata na problemy, pokazywać, do jakiego absurdalnego stanu rzeczy dążymy. Jeśli ktoś przeczyta artykuł w gazecie tylko i wyłącznie dlatego, że zainteresowało go zdjęcie mężczyzny w średnim wieku ubranego w obcisły, złoty kostium – nie ma to żadnego znaczenia. Najistotniejszy fakt jest taki, że dowie się, dlaczego ta akcja została przeprowadzona. A to pierwszy krok do sukcesu.

REKLAMA