WPADKI FILMOWE #18. Duchy na obiedzie i Lara Croft na kodach. BŁĘDY W FILMACH Z 2018 ROKU
To ostatnia tegoroczna odsłona niniejszego cyklu – już za kilka dni wejdziemy w rok 2019, głodni niesamowitych filmowych doświadczeń i pełni nadziei, że nie zawiodą nas najbardziej wyczekiwane premiery. Za dwanaście miesięcy będziemy wiedzieć, które produkcje rozczarowały, a które spełniły oczekiwania. Zanim jednak to nastąpi, wróćmy do kilku premier roku 2018, a skoro to cykl z wpadkami, to tradycyjnie skupimy się na błędach, których dopuścili się filmowcy.
Hereditary. Dziedzictwo
Omawiana tu scena to z całą pewnością jeden z najjaśniejszych punktów całego filmu – istna emocjonalna bomba i prawdziwy aktorski popis. Doskonała jest tu ekspresyjna Toni Collette, równie dobry oszczędny Alex Wolff. Skupiając się na awanturze toczącej się przy obiedzie, łatwo przegapić błąd montażowy, który wkradł się do sceny. Rzecz tyczy się talerza, na którym leży jedzenie Petera. W jednej chwili jest go cała góra, a po chwili posiłek leży płasko, jakby już bardziej dojedzony. Sytuacja powtarza się kilka razy. Nie sądzę, by w stresie Peter na zmianę pożerał i wypluwał obiad, zatem z całą pewnością ciągłości tej nie dopilnowano w montażu. No, chyba że to sprawka duchów – w tym akurat filmie to całkiem prawdopodobne.
Jurassic World: Upadłe królestwo
Z pewnością już kilka razy zdarzało mi się wspominać o wpadkach opierających się na tym, że przedmiot widoczny w danej scenie znika tajemniczo między kolejnymi ujęciami. Podobnie dzieje się w scenie z Upadłego królestwa. Claire i Franklin desperacko szukają drogi ucieczki przed atakującym ich dinozaurem, by wreszcie wpaść na pomysł wspięcia się na drabinę po krześle. Jak myślą, tak robią – podstawiają mebel i wspinają się na górę. Naturalnie, byłoby za prosto, gdyby tak po prostu weszli, wobec czego drabina opada wraz z Franklinem. W tym właśnie momencie widać, że krzesło zniknęło spod drabiny i znalazło się kilka metrów dalej, a mało prawdopodobne, że zostało przeniesione przez dinozaura.
Venom
Zmiażdżony przez krytyków, ale nadal wzbudzający bardzo pozytywne reakcje u widowni, Venom broni się głównie przeszarżowaną, szaloną kreacją Toma Hardy’ego i relacją jego postaci z tytułowym stworem. Reszta to festiwal mniejszych i większych głupotek i istna lokomotywa, jeżeli chodzi o tempo – wszystko dzieje się tak szybko, jakby twórcy chcieli po prostu odhaczyć sceny prowadzące do pojawienia się Venoma. Stąd też zapewne niedopilnowanie pewnych detali, jak w przypadku omawianej sceny. Wściekła Annie upuszcza karton z przedmiotami wyniesionymi z miejsca pracy, a na skutek uderzenia kilka z nich wysypuje się na chodnik. Co dziwne, gdy chwilę później kobieta podnosi karton z powrotem, przedmiotów nie widać nigdzie wokół. Być może zjadł je Venom.
Avengers: Wojna bez granic
Jeden z największych tegorocznych hitów od razu rzuca widza w wir całego zamieszania i pozwala z zapartym tchem śledzić wyczyny superbohaterów. Jedną z pierwszych scen akcji jest ta, w której słudzy Thanosa przybywają na Ziemię, aby odebrać Doktorowi Strange’owi Kamień Czasu – podczas niej czarodziej ściera się w bezpośredniej konfrontacji z kosmitą zwanym Ebony Maw, który zresztą pokonuje go i przygwożdża do podłoża. Z niewyjaśnionych powodów w momencie, gdy Strange traci przytomność, znajduje się w innym miejscu niż wtedy, gdy Maw podnosi go w powietrze – nie jest to kwestia nieistotnych detali, bo różni się właściwie wszystko, z samochodami i ilością pustej przestrzeni wokół na czele. Magia!
Tomb Raider
Dobrze się bawiłem, oglądając reboot przygód słynnej archeolog. Nie wiązałem z tym filmem żadnych większych nadziei, licząc jedynie na przyjemnie spędzone dwie godziny i na tym polu nie zostałem zawiedziony. Duża w tym zasługa świetnej i charyzmatycznej Alicii Vikander w roli Lary Croft, która wbrew wcześniejszym obawom okazała się castingowym strzałem w dziesiątkę. Jest jednak jedna rzecz, która nie daje mi spokoju – scenariusz nie sugeruje, że akcja filmu dzieje się w przyszłości, gdy technologia jest bardziej zaawansowana, zatem jakim sposobem kamera pozostawiona siedem lat wcześniej przez ojca Lary (i niepodłączona do prądu) nie wyładowała się przez taki czas, a jeszcze pozwoliła odtworzyć nagrany przez niego film, pozostaje dla mnie zagadką. Gdyby to była gra, trzeba by było pewnie wpisać jakiś kod.
Tradycyjnie zachęcam do przesyłania własnych propozycji wpadek, zarówno w komentarzach, jak i na adres mailowy lukasz.budnik@film.org.pl.