search
REKLAMA
Artykuły o filmach, publicystyka filmowa

WAMPIRY, DUCHY I SEKS. Historia POLSKIEGO horroru

Michalina Peruga

22 czerwca 2019

REKLAMA

W Domie Sary główna bohaterka, Sara Braga, jest niebezpiecznym, ale pięknym i pociągającym potworem, który do spółki z demonicznym służącym uwodzi kochanków i zabija ich. W Widziadle główny bohater Piotr (w tej roli Roman Wilhelmi) nieustannie wspomina i fantazjuje o ekscentrycznej, pełnej pasji i seksu femme fatale – byłej żonie Angelice, która zmarła śmiercią samobójczą. Ludzie ze wsi widują często tzw. widziadło – nagą kobietę galopującą na koniu. W filmie erotyki jest dużo – rubaszny wuj nie stroni od kochanek, ma romans z obecną żoną głównego bohatera, syn Piotra przeżywa pierwsze doświadczenia seksualne, a w samym głównym bohaterze podkochują się inne kobiety. W Wilczycy straszy duch Maryny, który podąża za swoim mężem i wciela się we frywolną hrabinę Julię, aby go zwieść.

Kadr z filmu Widziadło 1984 reż Marek Nowicki

Trudno traktować poważnie w polskich horrorach lat 80. wątki erotyczne i romantyczne, które w połączeniu z kiepską raczej realizacją sprawiają, że filmy te postrzega się jako kino klasy B. Politowanie budzi też Klątwa doliny węży reżysera Wilczycy, Marka Piestraka – połączenie kina grozy z próbą przeniesienia na grunt polski amerykańskiego Kina Nowej Przygody w stylu Indiany Jonesa. Spośród tych dzieł, z których większość stoi na granicy kampu, pozytywnie wyróżnia się Medium Jacka Koprowicza – dzieło, które przetrwało próbę czasu i świetnie ogląda się po dziś dzień. Pozytywnie zaskakują świetne kreacje aktorskie (Jerzy Stuhr, Grażyna Szapołowska, Michał Bajor, Władysław Kowalski). Akcja filmu rozgrywa się w 1933 roku w Sopocie, gdzie dziwne rzeczy przytrafiają się kilku bohaterom – komisarz budzi się nad ranem w koszu plażowym, nauczycielka w trakcie lekcji kradnie z muzeum zabytkową suknię, pewien mężczyzna przyjeżdża z Warszawy, a drugi z Berlina i obydwaj nie wiedzą, jak się w Sopocie znaleźli. Medium, uznawany za pierwszy film okultystyczny i parapsychologiczny, jest połączeniem horroru i filmu kryminalnego.

Kadr z filmu Medium 1985 reż Jacek Koprowicz

Do dzisiaj najbardziej znanym polskim horrorem pozostaje jednak Wilczyca, nawet pomimo niedociągnięć fabularnych w warstwie logicznej filmu. W przeciwieństwie do większości podobnych sobie filmów charakteryzuje się czystością gatunkową i umiejętnym, efektywnym wykorzystaniem elementów właściwych filmowi grozy. Jest przerażający demoniczny uśmiech Iwony Bielskiej w dwóch rolach, ekspresjonistyczne zdjęcia, budujące atmosferę grozy, i dobre efekty specjalne (krew, trupy, widma, wyjące wilki, wilcza łapa, srebrna kula). W przeciwieństwie do Janusza Majewskiego, Marek Piestrak nie bał się stworzyć filmu gatunkowego. Wilczyca to wzorcowy polski horror. Jest nawet osadzona w polskiej historii – akcja filmu rozgrywa się w 1848 roku w zaborze austriackim. Patriotyzm i romantyzm są częścią estetyki Wilczycy.

Kadr z filmu Wilczyca 1982 reż Marek Piestrak

Po płodnym okresie lat 80. w polskim horrorze przez następne dwie, trzy dekady nie dzieje się nic wartego odnotowania. Powstają przeciętne, bazujące na rozwiązaniach znanych z amerykańskiego kina grozy Legenda (2005) Mariusza Pujszo, o młodych dziewczynach spędzających wieczór panieński w zamku w Sudetach, Pora mroku (2008), przypominająca Piłę czy Hostel, oraz Silent Lake (2013) – polskie Blair Witch Project. W 2015 roku pojawił się pierwszy promyk nadziei – Demon tragicznie zmarłego Marcina Wrony. To horror z żydowskim dybukiem, dramat psychologiczny, chwilami nawet humorystyczna satyra będąca ukłonem w stronę Wesela Smarzowskiego. W tle Demona oczywiście polska historia i wątek odpowiedzialności Polaków za los Żydów. Wątek historyczny to główny surowiec niedawnego Wilkołaka (2018) Adriana Panka, opowiadającego o dzieciach uwolnionych z obozu koncentracyjnego i ukrywających się w willi w lesie. Jak każdy dobry horror, Wilkołak zasadza się na niedopowiedzeniach. Widz niejednokrotnie waha się, co tak naprawdę zagraża dzieciom – nadprzyrodzony potwór, tytułowy wilkołak czy może prawdziwe, dzikie zwierzęta? Wilki to jednak tylko metafora większej idei – wszechobecnego zła, a dla widzów prawdziwym straszakiem jest w tych filmach polska historia.

Kadr z filmu Wilkołak 2018 reż Adrian Panek

Nie sposób na sam koniec nie wspomnieć o Jagodzie Szelc – jej dwa jedyne filmy pełnometrażowe są przesiąknięte niesamowitością, niepokojem i nieustannie rosnącym napięciem. Wieża. Jasny dzień (2017) i Monument (2018) wymykają się łatwym interpretacjom, sprawiają, że trudno je zamknąć w obrębie jednego gatunku, a obydwa filmy sytuują się na pograniczu horroru i psychologicznego dramatu. Ten brak jednorodności polskiego horroru wydaje się jego charakterystyczną cechą na przestrzeni lat, lecz czy to źle? Trzeba pamiętać, że pisząc o polskim filmie grozy, nieustannie odnosimy go do dokonań zachodnich. Ale przecież u nas jest inaczej. Nigdy pewnie nie doczekamy się polskiego Piątku trzynastego czy Paranormal Activity, w zamian dostajemy jednak solidne, oryginalne kino grozy rozwijające się z dala od głównych nurtów i wypracowujące własną, samodzielną ścieżkę. Obserwując dokonania polskich twórców tworzących w stylistyce filmu grozy, wierzę, że zupełnie nie mamy się czego obawiać.

Kadr z filmu Wieża Jasny dzień 2018 reż Jagoda Szelc

______

[1] J. Głowacki, Strzeż się ciąży, Lokis krąży, „Kultura”, 1970, nr 42.

[2] Z. Kałużyński, Pierwszy polski wampir, „Polityka”, 1970, nr 41.

 

Michalina Peruga

Michalina Peruga

Filmoznawczyni, historyczka sztuki i miłośniczka współczesnego kina grozy i klasycznego kina hollywoodzkiego, w szczególności filmu noir i twórczości Alfreda Hitchcocka. W kinie uwielbia mieszanie gatunków, przełamywanie schematów oraz uważne przyglądanie się bohaterom.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA