UPADLI BOHATEROWIE. Najlepsze polskie filmy SENSACYJNE
Zanim jeszcze narodziły się komedie romantyczne w warszawskim stylu, w polskim kinie sensacyjnym panował niepodzielnie upadły bohater romantyczny. Marek Kossot, Franz Maurer, Eryk i Synek nigdy nie udawali żadnych godnych naśladowania postaci. Byli skażeni dekadencją, zbrodnią, życiem na marginesie i nazbyt pełnym emocji sercem, a mimo to tak skonstruowano ich postaci, że my, widzowie, zawsze potrafiliśmy wybaczyć im złe prowadzenie się. Tak zrodziły się kultowe legendy, a ich nośnikami stały się filmy, które mimo upływu dziesiątków lat trudno dogonić innym, współczesnym produkcjom. Mocno zmienił się profil widza i jego percepcja, a i twórców pamiętających tamte osobliwe czasy polskich przemian zmęczył nieco upływający czas. Tym bardziej warto powtórzyć sobie niegdysiejsze sensacje, mimo licznych niedociągnięć i fabularnych śmieszności ciągle stanowiące formalne odniesienie dla dzisiejszego rodzimego kina akcji.
Nocne graffiti (1997), reż. Maciej Dutkiewicz
Podobne wpisy
Gdzieś niedługo po premierze nazwałem ten film „pościelową sensacją”. Zapewne wszystko przez tytułową piosenkę Ruchome piaski napisaną przez Roberta Jansona, a zaśpiewaną przez Kasię Stankiewicz. Dzisiaj to określenie wydaje mi się mocno nie pasować do produkcji Macieja Dutkiewicza. Idealnie zaś nadaje się dla Sary, filmu Macieja Ślesickiego z tego samego roku. Nie ma co jednak porównywać grającej w nim Agnieszki Włodarczyk do Kasi Kowalskiej, odtwarzającej młodocianą i nazbyt romantyczną narkomankę, bo ta ostatnia wypadła niemal jak aktorska profesjonalistka, oczywiście w porównaniu z rzeczoną Sarą. Film w chwili premiery i tuż po niej nie był hitem, przynajmniej wśród krytyków. Co ciekawe, z czasem jednak nabrał stylu i ogłady, niemal jak mieszczuch stał się gentlemanem, na swój sposób rzecz jasna. Duża w tym zaleta strony wizualnej, opracowanej przez Krzysztofa Ptaka odpowiadającego za zdjęcia.
Jeśli ktoś fascynuje się zachodnimi filmami w klimacie neo-noir, odnajdzie w Nocnym graffiti wiele stylowych fragmentów, monochromatycznych światłocieni kolorowanych od czasu do czasu jaskrawym graffiti, co przydało im pulpowej nonszalancji. Dodatkowo muzyka Jansona, jak na sensacyjne kino połowy lat 90. dość nietypowa, dobrze podkreślała suspens w scenach kręconych po zmroku. Poza tym to były jeszcze te czasy, kiedy Marek Kondrat miał prawdziwą moc bohatera romantycznego, a Tomasz Dedek, kolejny fabularny straceniec i szara eminencja, nie kojarzył się wyłącznie z Rodziną zastępczą. Ich duet bazujący na pełnej tajemnic historii życia cały czas prosił się o dopowiedzenie, przez co podtrzymywał napięcie. Nawet Jan Peszek, czyli filmowy złoczyńca, stał się przez to nieco zbędny.
Psy (1992), reż. Władysław Pasikowski
To był dobry czas dla Psów, ten początek lat 90. Zachodzące w naszej rzeczywistości przemiany, a na ich tle wciąż ci sami ludzie, tylko niejednokrotnie sztucznie postawieni po drugiej stronie ideologicznej barykady. O Psach napisano już tysiące słów. W większości to te same peany o kultowości filmu, tekstach Franza, które weszły do języka potocznego i, jak na tamte czasy transformacji, dobrej realizacji. Mało kto jednak wspomina, o czym tak naprawdę są Psy i przede wszystkim: kim są? Psy to film nie tylko o wymianie elit, ale co najważniejsze film o tym, co tak naprawdę znaczyło w latach 90. i dzisiaj znaczy słowo POLITYKA. W definicji, którą zaproponował Pasikowski, polityką jest wszystko to, co aktualna władza w danym kraju robi w stosunku do obywateli za pomocą swoich narzędzi, czyli w tym przypadku służb mundurowych. Ale to też ci sami obywatele, tyle że PSY. Psy to narzędzia. Używa się ich w ramach danego systemu, a potem rozlicza, tylko nie według zasad, które obowiązywały wtedy, gdy najsprawniej działały i przede wszystkim wolno im było działać. W czasie przemian ustrojowych zasada legalizmu pryska jak bańka mydlana.
To najgorszy błąd i niebezpieczeństwo wszelkich przemian ustrojowych, że nowe władze nie respektują obiektywnej legitymacji prawnej porządku, który odchodzi, przynajmniej na szczeblu elementarnych narzędzi, czyli psów. Bo abstrahując od społecznie pojmowanej idei prawnej sprawiedliwości, przy stosowaniu właśnie tej metody idea zwycięża nad ludźmi, którzy zawsze będą jednostkami, na mocy prawa uległymi wobec systemu. Ale też ów system tym samym pogrąża się w z zasady złudnym legalizmie, ograniczonym zaledwie do momentu panowania, a przecież, jak wiemy z historii, w perspektywie czasu trwa on boleśnie krótko. W ostatecznym rozrachunku ofiarami są PSY – narzędzia, walczące o zasady, a może tak naprawdę wyłącznie o siebie. Natomiast ich motywacja błędnie jest rozliczana politycznie, ponieważ polityka to nie władza, lecz siła, z jaką PSY potrafią walczyć o przetrwanie, ubocznie nazywana wiernością wobec aktualnego systemu. Dlatego Franz Maurer jest jednym z najbardziej tragicznych bohaterów romantycznych w polskiej kinematografii.