Sześć filmów, które warto zobaczyć zamiast nowej Mumii
Dużą premierą tego weekendu jest Mumia Alexa Kurtzmana, starająca się wskrzesić mit słynnego straszydła wytwórni Universal, a zarazem mająca służyć za podstawę Mrocznego Uniwersum, serii filmów z Drakulą, Frankensteinem, doktorem Jekyllem i panem Hyde’em oraz innymi ikonicznymi potworami. Jednocześnie obecność Toma Cruise’a na pierwszym planie sugeruje bardziej akcyjne niż horrorowe podejście do tematu. Niestety, nowa Mumia jest bardzo nierównym tworem, nudnym, pozbawionym napięcia i topornie starającym się budować świat bogów i potworów, jak to przedstawia nam bohater grany przez Russella Crowe’a. Póki koncentruje się na tytułowej postaci, jest zrealizowaną bez polotu, ale względnie rozrywkową historią przygodową; w momencie, w którym przedstawia nam tajną organizację do walki ze złem, staje się chybionym startem czegoś, co raczej nie ma szansy powodzenia. Duża w tym wina reżysera, jeszcze większa scenarzystów – ten groch z kapustą nie tylko nie trzyma się kupy jako całość, ale i nie potrafi zainteresować nawet pojedynczymi pomysłami. Więcej w swojej bardzo trafnej recenzji pisze Radosław Pisula.
Podobne wpisy
Kiedy siedziałem w kinowym fotelu, oglądając rozmiary tej porażki, przed moimi oczami przesuwały się sceny z innych, dużo lepszych filmów. Trudno nie odnieść wrażenia, że twórcy Mumii AD 2017 po raz kolejny nie wiedzieli, co zrobić z tytułowym upiorem. Oryginalności w tym nie ma za grosz, co postaram się udowodnić poniższą listą sześciu tytułów, które w jakimś stopniu mogły zainspirować Kurtzmana i jego scenarzystów, ale wykonały dużo lepszą robotę. Jeśli chcecie zobaczyć nowy film z Cruise’em, ale jeszcze tego nie zrobiliście bądź się wahacie, radzę odpuścić sobie wyprawę do kina i zamiast tego obejrzeć następujące pozycje.
Mumia (1999)
Oczywista oczywistość, bo film Stephena Sommersa sprzed 18 lat posiada wszystko to, o czym Kurtzman i spółka mogli zamarzyć. Jest przygoda, jest humor, bohaterowie, za którymi moglibyśmy pójść w ogień, nadal świetnie wyglądające (i zachwycające) efekty specjalne oraz pomysłowy złoczyńca. Tak, można tu mówić o kopii przygód Indiany Jonesa, ale kopii bardzo zręcznej, potrafiącej przekonać do siebie fanów kina nowej przygody oraz tych nieprzepadających za klimatami retro – akcja jest tu porywająca, ale nigdy nie męcząca, a atmosfera awanturniczego romansu z grozą (bardzo) w tle góruje nad ogranymi rozwiązaniami fabularnymi. Duet Brendana Frasera i Rachel Weisz zjada na śniadanie Toma Cruise’a i jego partnerkę Annabelle Wallis.
Siła witalna (1985)
Nowa Mumia chciałaby być tak bzdurna, a zarazem rozrywkowa, jak ten fantastyczny horror Tobe’a Hoopera. Co łączy oba filmy? Bardzo podobny szkielet fabularny – główny bohater uwalnia złą kobietę, która sieje śmierć i zniszczenie, zamienia ludzi w suszone śliwki, równocześnie starając się połączyć ze swoim wybawcą. W Sile witalnej nie jest to mumia, lecz kosmiczna wampirzyca pod postacią praktycznie przez cały czas nagiej Mathildy May. Sam seks. I właśnie tego brakuje u Kurtzmana, choć echa erotycznej relacji pobrzmiewają w paru scenach. W obu tych dziełach kobieta wchodzi do głowy mężczyzny, aby go wabić, kusić i praktycznie zgwałcić. Śmierć również jest w menu, jak i obietnica wspólnego życia po tamtej stronie. Sofia Boutella jako tytułowa mumia ma wystarczającą siłę perswazji, ale kategoria wiekowa PG-13 gasi wszelkie nadzieje na odważne wykorzystanie motywu seksualnego zniewolenia.