Superbohaterowie, CGI, LGBT… 10 TRENDÓW zmieniających KINO i TELEWIZJĘ w ostatniej DEKADZIE
Część 3. Kogo (nie) chcieliśmy oglądać
Reprezentacje i mniejszości
Oczywiście kłamstwem byłoby powiedzieć, że w dawnym kinie i telewizji oglądać mogliśmy tylko białe, heteroseksualne osoby, ale też nie ulega wątpliwości, że te musiały w ostatnich latach zrobić na scenie więcej miejsca dla osób innych ras, odmiennych kultur czy reprezentantów społeczności LGBT (w tym szczególnie literka “T” oznaczająca osoby transseksualne w końcu przybiła się do mainstreamu). Znaczący jest też fakt, że mniejszości te zaczęły być portretowane przez osoby same je stanowiące. Trendy te widać w takich pozycjach jak chociażby Moonlight (kto pomyślałby, że film o homoseksualnym czarnoskórym chłopaku dostanie kiedyś Oscara w głównej kategorii), Gdyby ulica Beale umiała mówić, Tamte dni, tamte noce, Bajecznie bogaci Azjaci, Uciekaj! lub To my, a na małym ekranie w serialach Pose, Ramy, Atlanta czy Euforia.
Girl power
Podobne wpisy
W 2010 roku Kathryn Bigelow została pierwszą i jak na razie jedyną kobietą w historii nagród Akademii Filmowej, która zdobyła statuetkę dla najlepszego reżysera. Można uznać to za symboliczne rozpoczęcie marszu kobiet Hollywood po role, które do tej pory przeznaczone były głównie dla mężczyzn. Tak zwana girl power (ang. siła dziewczyn) zawładnęła showbiznesem. Warto wymienić tu wielkie hity kina akcji jak Mad Max: Na drodze gniewu, Wonder Woman, Kapitan Marvel czy Igrzyska śmierci, odchodzące od utartych schematów animacje jak Kraina Lodu czy Merida Waleczna. Po raz pierwszy w historii – za sprawą Przebudzenia Mocy – główną twarzą Gwiezdnych wojen stała się kobieta. Światem seriali zawładnęły takie wyraźnie feministyczne pozycje jak Fleabag czy Wielkie kłamstewka. 2019 rok zamknęły głośne, oparte na kobiecych postaciach tytuły – Gorący temat i Małe kobietki.
Time’s Up i #MeToo
W 2017 roku narodził się ruch #MeToo (ang. ja też), a rok później Time’s Up (ang. czas minął). Oba skierowane przeciwko seksualnym drapieżcom, zwracające uwagę na wykorzystywanie wysokich pozycji i seksualne wykorzystywanie w showbiznesie. Oba też doprowadziły do postawienia zarzutów znanym postaciom Hollywood, sprzeciwu wobec celebracji naprawdę wielkich nazwisk. Nie jest to czas i miejsce, by oceniać całą tę sytuację. Skupmy się na faktach. Harvey Weistein – producent, któremu na oscarowych galach dziękowano częściej niż Bogu – przestał współtworzyć Hollywood, Kevin Spacey całkowicie zniknął z małego i wielkiego ekranu, Woody’emu Allenowi coraz trudniej jest kręcić kolejne filmy, a z podobnymi problemami być może zmierzyć się będzie musiał niedługo Roman Polański. Dotarliśmy do momentu, w którym nie jest już możliwe oddzielenie sztuki od życia, a widzowie nie godzą się, by przymykać oko na grzechy ukochanych artystów.