SPACERUJĄC ŚCIEŻKAMI MIŁOŚCI. Trylogia „BEFORE” Richarda Linklatera
PRZED ZACHODEM SŁOŃCA
Księgarnia w Paryżu, rok 2004. Jesse promuje swoją książkę. Historię w niej opisaną oparł na spędzonej dziewięć lat wcześniej nocy z Celine. Planowane po pół roku spotkanie nie wypaliło, wobec czego od tamtej pory nie miał z nią kontaktu. Pamięć o niej jest jednak bardzo żywa. Zakończenie jego powieści jest podobnie otwarte jak faktycznej historii, co prowokuje dziennikarzy do zgadywania dalszego ciągu. Tymczasem dalszy ciąg nadchodzi sam. Jesse dostrzega Celine w księgarni.
Szok i radość. Twarz, której nie widział prawie dekadę, jest teraz na wyciągnięcie ręki. Nie ma innej opcji, jak po spotkaniu z dziennikarzami udać się paryskimi ulicami na wspólny spacer. Wcześniej Jesse zostaje pouczony przez menedżera, że niedługo musi już jechać na samolot powrotny. Schemat się powtarza, a czas do wspólnego spędzenia jest jeszcze bardziej ograniczony niż poprzednio.
Z ciągłą świadomością, że Jesse niedługo ma samolot, para przemierza Paryż. Spaceruje uliczkami, zatrzymuje się w kawiarni, spontanicznie płynie przez Sekwanę turystycznym statkiem. Myliłby się ten, kto pomyślałby, że po takim czasie między tym dwojgiem będzie choć trochę niezręcznie. Rozmawia im się tak, jakby widywali się regularnie. Okazuje się, że Jesse rzeczywiście dotarł do Wiednia po pół roku od pierwszego spotkania; Celine nie było, bowiem dokładnie tego dnia miał miejsce pogrzeb jej babci. Wraz z szybkim upływem czasu para zastanawia się, co by było, gdyby rzeczywiście oboje dojechali wtedy na miejsce i jak wpłynęłoby to na ich życie. Rzeczywistość przedstawia się tak, że on ma żonę i dziecko, ona zaś spotyka się z często wyjeżdżającym fotografem.
Podobne wpisy
Trudno powiedzieć, by byli szczęśliwi w swoich związkach. Brakuje im ciepła drugiej osoby, poczucia, że to to. Myślami wracają nieraz do wspólnie spędzonej nocy, co powoduje jeszcze większe rozgoryczenie z powodu faktycznego stanu rzeczy. Sama Celine zauważa, że to wręcz złe, że uczucie spełnienia osiąga się tylko przy drugiej osobie. Wydaje się, że poznawszy się dziewięć lat wcześniej, bardzo wysoko postawili sobie nawzajem poprzeczkę w kategorii “bratnia dusza”. Nigdy później i z nikim innym nie osiągnęli już takiego poziomu porozumienia i pożądania.
Nie można nikogo zastąpić, bo każdy składa się z pięknych, specyficznych detali.
Z każdą minutą Celine i Jesse uświadamiają sobie, że uczucie, które ich połączyło, tliło się cały czas i wpływało na kolejne ich związki. Bycie samemu jest lepsze niż uczucie samotności przy swoim kochanku, odnotowuje ona, a on może jej wtórować. Przy sobie nawzajem nie czują się samotni. Nigdy nie czuli. Pomimo tego, że siłą rzeczy pewne ich cechy uległy przez dziewięć lata przekształceniu, nadal rozumieją się niemal bez słów. Poziom komunikacji jest tak wysoki, że po różnych tematach przemykają bez chwili ciszy, nie szczędząc sarkazmu i subtelnego flirtu.
Do odlotu samolotu jest coraz mniej czasu.
Jesse i Celine wiedzą już, że w Wiedniu popełnili błąd, nie zostawiając sobie danych kontaktowych. Błąd młodości – wtedy jeszcze nie wiedzieli, że ludzi, z którymi czuje się taką więź, nie spotyka się w życiu regularnie. Przeciwnie, zdarza się to bardzo rzadko, a jeśli nie wykorzysta się tej szansy, jak stwierdza Jesse, można się rozminąć. Dlatego właśnie napisał książkę. Miał nadzieję, że pomoże mu to odnaleźć tę wyjątkową dla niego osobę.
Zbliża się zachód słońca, pora, w której będą musieli rozstać się ponownie. Jesse odwozi Celine do domu, a ta zaprasza go do siebie. Na miejscu decyduje się zaprezentować mu jeden ze swoich utworów, które hobbystycznie pisze. To walczyk, jak się okazuje. Walczyk o dokładnie tej nocy, o której on pisał w swojej książce. Jesse patrzy na Celine wzrokiem, który mówi o tym, że właśnie podejmuje pewne decyzje. A potem włącza płytę Niny Simone i słucha opowieści swojej towarzyszki o tym, jak była na jej koncercie. Obserwuje jej taniec, uśmiecha się, nie mogąc oderwać wzroku.
Samolot startuje naprawdę niedługo. Celine uprzedza Jessego, że przegapi swój lot.
Jesse o tym wie. I nie przeszkadza mu to.