search
REKLAMA
Artykuł

Trylogia „BEFORE” Richarda Linklatera. „To jest prawdziwe życie. Nie idealne, prawdziwe”

Łukasz Budnik

10 kwietnia 2017

REKLAMA

Tekst zdradza szczegóły fabuły filmów.

PRZED WSCHODEM SŁOŃCA

Każdy dzień może być tym, który odmieni twoje życie. Losy Jessego i Celine obracają się o sto osiemdziesiąt stopni latem 1995 roku, w pociągu sunącym przez Europę. On zmierza do Wiednia, aby z tamtejszego lotniska wrócić do USA, jej celem jest zaś rodzinny Paryż. Początkowe zerkanie na siebie znad książki przeradza się wreszcie w rozmowę. Przenoszą się do wagonu jadalnego, gdzie dyskutują aż do samego Wiednia. Tam, za namową Jessego, Celine decyduje się wysiąść razem z nim.  

Już w tym momencie oboje są świadomi, że łączy ich bardzo silna więź; znacznie silniejsza niż standardowo przy zapoznaniu się dwójki ludzi. Zostawiwszy bagaże na wiedeńskim dworcu, ruszają ulicami miasta. Spacerować mają całą noc, po której nastąpi nieuchronny czas rozstania i rozjazdu w swoje strony. Limit czasowy i niewiedza, czy jeszcze kiedykolwiek się spotkają, mocno wpływa na stopień otwarcia się przed sobą nawzajem. Jesse i Celine ścierają ze sobą ideologie, według których podążają w życiu, gładko żonglując tematami dotyczącymi miłości, śmierci, religii, przywiązania i zrozumienia. Jego uczucia zostały niedawno zranione, wobec czego na życie i miłość patrzy z cynizmem kontrastującym z jej wiarą w ludzi i ich uczucia. Dyskutując bezustannie, niejednokrotnie dochodzą do wniosków wartościowych dla obojga.

nowy początek

Słowa działają lepiej niż afrodyzjak. Wraz z upływem czasu i kolejnymi wypowiedziami rośnie wzajemne pożądanie. Chemii i seksualnego napięcia nie da się ukryć; objawia się w pragnieniu dotyku, ukradkowych spojrzeniach i głębokich oddechach. Gdy bohaterowie w sklepie muzycznym słuchają Come Here na winylu, to niemówienie niczego, uśmiechy i ostrożne spojrzenia – w założeniu niezauważalne dla tej drugiej osoby, choć na pewno odczuwalne – mówią więcej niż romantyczne wyznania, które mogliby sobie prawić.

Niejako trzecim bohaterem tej historii jest sam Wiedeń. Kolejne zwiedzane przez Jessego i Celine miejsca i to, na co napotykają, niejednokrotnie prowokuje kwestie do omówienia i fascynuje. Jest więc most, na którym bohaterowie spotykają miejscowych aktorów i dostają zaproszenie na ich sztukę. Jest Kleines Cafe – to tam piją wieczorem kawę i spotykają Cygankę, która wróży im z dłoni, co prowadzi do kolejnego zderzenia ich poglądów. Jest Albertina Platz, z którego rozciąga się piękny widok na wiedeńską operę, gdzie młodzi spędzają jedne z ostatnich chwil ze sobą, rozdarci zbliżającym się rozstaniem i pragnąc więcej. Jest wreszcie kawiarnia Cafe Sperl, w której po raz pierwszy mówią sobie wprost, co do siebie czują, choć w formie udawanych rozmów telefonicznych ze znajomymi.

Lubię czuć na sobie jego wzrok, gdy się odwracam.

Mogę powiedzieć z własnego doświadczenia, że wszystkie te miejsca są magiczne same w sobie, szczególnie wspomniana wyżej Cafe Sperl, w której czas się zatrzymał, bo dziś wygląda dokładnie tak samo jak w roku 1995. Film daje nam jednak do zrozumienia, że jakkolwiek piękne jest dane miejsce, duszę nadają mu ci, którzy się w nim znajdują, w tym wypadku: Jesse i Celine. Oni i miasto tworzą między sobą wzajemną relację. Wiedeń daje im inspirację, a w zamian otrzymuje swoiste dopełnienie.

Bohaterowie kończą spacer, leżąc z winem na trawie. Wzajemne przyciąganie osiąga apogeum. Prąd, któremu dali się ponieść w trakcie spędzonego razem dnia, zaprowadził ich do ujścia całego napięcia, które wytworzyli poprzez konwersację i bliskość. Pisał zresztą o tym prądzie poeta, którego spotkali na wiedeńskim bulwarze. W swoim wierszu wspomniał też o złudzeniu. Snach na jawie. Dla Jessego i Celine spędzone wspólnie dzień i noc są jak taki właśnie sen, który kończy się wraz z tytułowym wschodem słońca. Czas wracać.

Być może aby zachować magię tego dnia, młodzi postanawiają nie wymieniać się numerami i adresami. Planują za to spotkać się pół roku później dokładnie w tym samym miejscu. Wymieniają ostatni, rozpaczliwy nieco pocałunek. Tęsknią za sobą już w chwili pożegnania, bo ostatni, cudowny dzień sprawił, że zbliżyli się do siebie ponad normę.

Odjeżdżają, pogrążeni w refleksji. Zostawiają Wiedeń za sobą. Są smutni, ale i pełni nadziei. W końcu zobaczą się za sześć miesięcy.

Prawda?…

Czy wszystko, co robimy w życiu, nie jest po to, by poczuć się odrobinę bardziej kochanym?


PRZED ZACHODEM SŁOŃCA

Księgarnia w Paryżu, rok 2004. Jesse promuje swoją książkę. Historię w niej opisaną oparł na spędzonej dziewięć lat wcześniej nocy z Celine. Planowane po pół roku spotkanie nie wypaliło, wobec czego od tamtej pory nie miał z nią kontaktu. Pamięć o niej jest jednak bardzo żywa. Zakończenie jego powieści jest podobnie otwarte jak faktycznej historii, co prowokuje dziennikarzy do zgadywania dalszego ciągu. Tymczasem dalszy ciąg nadchodzi sam. Jesse dostrzega Celine w księgarni.

Szok i radość. Twarz, której nie widział prawie dekadę, jest teraz na wyciągnięcie ręki. Nie ma innej opcji, jak po spotkaniu z dziennikarzami udać się paryskimi ulicami na wspólny spacer. Wcześniej Jesse zostaje pouczony przez menedżera, że niedługo musi już jechać na samolot powrotny. Schemat się powtarza, a czas do wspólnego spędzenia jest jeszcze bardziej ograniczony niż poprzednio.

Z ciągłą świadomością, że Jesse niedługo ma samolot, para przemierza Paryż. Spaceruje uliczkami, zatrzymuje się w kawiarni, spontanicznie płynie przez Sekwanę turystycznym statkiem. Myliłby się ten, kto pomyślałby, że po takim czasie między tym dwojgiem będzie choć trochę niezręcznie. Rozmawia im się tak, jakby widywali się regularnie. Okazuje się, że Jesse rzeczywiście dotarł do Wiednia po pół roku od pierwszego spotkania; Celine nie było, bowiem dokładnie tego dnia miał miejsce pogrzeb jej babci. Wraz z szybkim upływem czasu para zastanawia się, co by było, gdyby rzeczywiście oboje dojechali wtedy na miejsce i jak wpłynęłoby to na ich życie. Rzeczywistość przedstawia się tak, że on ma żonę i dziecko, ona zaś spotyka się z często wyjeżdżającym fotografem.

Trudno powiedzieć, by byli szczęśliwi w swoich związkach. Brakuje im ciepła drugiej osoby, poczucia, że to to. Myślami wracają nieraz do wspólnie spędzonej nocy, co powoduje jeszcze większe rozgoryczenie z powodu faktycznego stanu rzeczy. Sama Celine zauważa, że to wręcz złe, że uczucie spełnienia osiąga się tylko przy drugiej osobie. Wydaje się, że poznawszy się dziewięć lat wcześniej, bardzo wysoko postawili sobie nawzajem poprzeczkę w kategorii „bratnia dusza”. Nigdy później i z nikim innym nie osiągnęli już takiego poziomu porozumienia i pożądania.

Nie można nikogo zastąpić, bo każdy składa się z pięknych, specyficznych detali.

Z każdą minutą Celine i Jesse uświadamiają sobie, że uczucie, które ich połączyło, tliło się cały czas i wpływało na kolejne ich związki. Bycie samemu jest lepsze niż uczucie samotności przy swoim kochanku, odnotowuje ona, a on może jej wtórować. Przy sobie nawzajem nie czują się samotni. Nigdy nie czuli. Pomimo tego, że siłą rzeczy pewne ich cechy uległy przez dziewięć lata przekształceniu, nadal rozumieją się niemal bez słów. Poziom komunikacji jest tak wysoki, że po różnych tematach przemykają bez chwili ciszy, nie szczędząc sarkazmu i subtelnego flirtu.

Do odlotu samolotu jest coraz mniej czasu.

Jesse i Celine wiedzą już, że w Wiedniu popełnili błąd, nie zostawiając sobie danych kontaktowych. Błąd młodości – wtedy jeszcze nie wiedzieli, że ludzi, z którymi czuje się taką więź, nie spotyka się w życiu regularnie. Przeciwnie, zdarza się to bardzo rzadko, a jeśli nie wykorzysta się tej szansy, jak stwierdza Jesse, można się rozminąć. Dlatego właśnie napisał książkę. Miał nadzieję, że pomoże mu to odnaleźć tę wyjątkową dla niego osobę.

Zbliża się zachód słońca, pora, w której będą musieli rozstać się ponownie. Jesse odwozi Celine do domu, a ta zaprasza go do siebie. Na miejscu decyduje się zaprezentować mu jeden ze swoich utworów, które hobbystycznie pisze. To walczyk, jak się okazuje. Walczyk o dokładnie tej nocy, o której on pisał w swojej książce. Jesse patrzy na Celine wzrokiem, który mówi o tym, że właśnie podejmuje pewne decyzje. A potem włącza płytę Niny Simone i słucha opowieści swojej towarzyszki o tym, jak była na jej koncercie. Obserwuje jej taniec, uśmiecha się, nie mogąc oderwać wzroku.

Samolot startuje naprawdę niedługo. Celine uprzedza Jessego, że przegapi swój lot.

Jesse o tym wie. I nie przeszkadza mu to.


PRZED PÓŁNOCĄ

Minęło kolejne dziewięć lat. Celine i Jesse są na sześciotygodniowych wakacjach w Grecji. On jest teraz znanym pisarzem, zaś jej kariera stoi na rozdrożu. Urlop spędzają wraz ze swoimi dwiema córeczkami oraz Hankiem, synem Jessego, którego ten odstawia akurat na samolot do Chicago. Hank mieszka tam z mamą ku niezadowoleniu jego ojca. Trudno bowiem powiedzieć, by z byłą żoną miał dobry kontakt.

Po odlocie Hanka Celine, Jesse i ich córki wracają do tymczasowego miejsca zamieszkania – domu innego pisarza, który na lato zaprosił ich do siebie. Tym razem czas ich nie ogranicza; żyją ze sobą w związku, mieszkają na stałe w Paryżu, rzec można, że teoretycznie spełnia się ich marzenie sprzed lat. Życie weryfikuje jednak sprawy i para zmaga się z trudnymi kwestiami wynikającymi z codzienności, ale i przeszłości. Celine martwią kwestie zawodowe i fakt, że Jesse często jest poza domem w związku z promocją książek; to na nią spada ciężar wychowywania bliźniaczek. On zaś martwi się byciem daleko od syna i toksycznym wpływem swojej eks-żony. Chciałby przeprowadzić się do Stanów, czego Celine nie aprobuje, bo to dołoży jej jeszcze więcej obowiązków.

Wakacje spędzają z innymi parami – jedna jest młoda i w początkowej fazie związku, druga w średnim wieku i z dłuższym stażem, ale bezdzietna, zaś pozostała dwójka to owdowiały gospodarz i kobieta, która straciła swojego męża. Podczas wspólnego obiadu wszyscy wymieniają się spostrzeżeniami i przemyśleniami na temat związków. Kontrastują swoje nawyki, historie zapoznania się i poglądy na temat miłości. Po raz pierwszy widzimy Jessego i Celine poza bańką, w której znajdowali się w poprzednich filmach. Minęło trochę czasu. Daleko im już do młodej pary poznającej się w pociągu, nie jest to już też etap odnalezienia się po latach. Proza życia. Celine i Jesse widzą te wszystkie pary i zdają sobie sprawę ze zmian, które zaszły i zachodzą. Podsumowuje to zresztą siedząca z nimi wdowa, która mówi, że choć jesteśmy ważni dla innych, to de facto nie różnimy się od wschodu czy zachodu słońca. Przychodzimy i odchodzimy. Przemijamy.

Po posiłku Jesse i Celine znów zostają sami. Zmierzają do hotelu, aby spędzić tam noc. Rozmawiając, przywołują stare czasy. Pod wpływem rozmowy przy stole, Celine wyraża obawy na temat ich związku. Wie, że są ze sobą blisko, ale zdarza im się już nadawać na innych falach. Nadchodzi wieczór. Po dotarciu do hotelowego pokoju idą do łóżka, ale seks zostaje przerwany telefonem Hanka, który w rezultacie prowokuje temat byłej żony Jessego i wyciąga na wierzch wszystko to, co trapi bohaterów. Zaczyna się awantura. Niesieni emocjami zaczynają opryskliwie wypominać sobie wszystko to, co nie podoba im się w sobie nawzajem. Wypełza na powierzchnię rozczarowanie rutyną oraz niespełnionymi oczekiwaniami wobec siebie i wobec teraźniejszości.

Popieprzyłem swoje życie przez to, jak śpiewasz.

Trwająca kilkanaście minut kłótnia kończy się boleśnie; Celine mówi Jessemu, że chyba go już nie kocha. Wychodzi.

On odnajduje ją na zewnątrz, w plenerowej restauracji. Wyciąga list i mówi, że jest podróżnikiem w czasie, a słowa na kartce napisała sama Celine w wieku osiemdziesięciu dwóch lat. Choć taka zabawa to rzecz bardzo w jego stylu, to Celine nie jest zachwycona, ale on nie ustępuje – już wielokrotnie powtarzał tego wieczora, jak bardzo mu na niej zależy, jak akceptuje jej słabości i dostrzega mnogość dobrych cech. Choć wcześniej powiedzieli sobie dużo przykrych słów i mają sporo do naprawienia, to bez wątpienia jest dla nich szansa, aby z tego dołka wydostali się silniejsi i lepsi. Gdzieś w głębi nadal są przecież tymi ludźmi, którzy razem wyszli z pociągu w Wiedniu i którzy nie mogli przestać na siebie patrzeć na ulicach Paryża.

Celine w końcu dołącza do Jessego w jego zabawie. Jest szansa, by przed północą wszystko ruszyło ku lepszemu.

Trzy wycinki z życia dwojga osób, których losy się splotły. Trylogia Richarda Linklatera zainspirowana została jego własnym przeżyciem – on też spotkał kiedyś kobietę, z którą spędził długie godziny na rozmowie, zatem doskonale wie, że trafienie na kogoś, z kim łączy nas natychmiastowo namacalna wręcz więź, to niezwykłe doświadczenie. Podobnie wyjątkowe jest obcowanie z filmami, w których wszystkie elementy pasują do siebie tak, jak sami bohaterowie. Doskonałe dialogi, współtworzone zresztą przez występujących w głównych rolach Ethana Hawke’a i Julie Delpy. Niesamowicie naturalne aktorstwo i chemia tej dwójki. Niekiedy urocza, a niekiedy bolesna prawda, z jaką mierzymy się, oglądając i słuchając rozmowy bohaterów. Chciałoby się więcej, ale rozsądek mówi, że historia Jessego i Celine jest już kompletna. Pozostaje się nią rozkoszować raz za razem, a w zależności od punktu, w którym jest się w życiu, każdorazowo dostrzeżemy coś nowego. Warto zwrócić uwagę na jedną z ostatnich kwestii w trylogii.

To jest prawdziwe życie. Nie idealne, prawdziwe.

Zawsze okaże się bowiem tak samo trafna.

korekta: Kornelia Farynowska

Łukasz Budnik

Łukasz Budnik

Elblążanin. Docenia zarówno kino nieme, jak i współczesne blockbustery oparte na komiksach. Kocha trylogię "Before" Richarda Linklatera. Syci się nostalgią, lubi fotografować. Prywatnie mąż i ojciec, który z niemałą przyjemnością wprowadza swojego syna w świat popkultury.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA