Słynni REŻYSERZY, którzy potrafią wejść w SKÓRĘ KOBIETY
Luis Buñuel – Piękność dnia (1967)
Wielki mistrz omawianego wyżej Saury i już trzeci Hiszpan w tym zestawieniu, Luis Buñuel nakręcił jedną z najpiękniejszych i zarazem najmroczniejszych opowieści o kobiecości. Oczywiście, sukces Piękności dnia to w ogromnej mierze zasługa Catherine Deneuve, dla której rola Severine okazała się iście emblematyczna, skrojona idealnie pod jej emploi. Ekranizacja książki Josepha Kessela nie bez powodu wywołała skandal: historia oziębłej żony, która w tajemnicy przed mężem zostaje ekskluzywną prostytutką, naruszała szereg obyczajowych tabu. Buñuel z pomocą symboli i surrealistycznych wizji opowiedział o kobiecej seksualności; o jej nieposkromionej, choć często tłumionej naturze; pokazał, jak bardzo bywa skomplikowana, niebezpieczna i niejednoznaczna. To głęboko przemawiający do podświadomości zapis budzącego się erotyzmu, przy którego zmysłowości blednie każde marne 365 dni.
Ingmar Bergman – Persona (1966)
Każdy, kto jest choć trochę zaznajomiony z życiorysem Ingmara Bergmana, wie, że reżyser nie należał do ludzi łatwych w kontaktach; nie był też dobrym mężem i partnerem dla swoich licznych kobiet. To jeden z wielu przykładów tego, że osobowość twórcy nie zawsze unaocznia się w jego dziełach – nikt chyba nie wyobraża sobie zestawienia reżyserów dobrze rozumiejących kobiety bez nazwiska szwedzkiego mistrza. Psychologizm, symbolika, subtelność i metafora to znaki firmowe Bergmana, a szczególne zainteresowanie kobiecą wrażliwością widać rzecz jasna w Personie. Energiczna Bibi Andersson i pozbawiona głosu, grająca samą mimiką Liv Ullmann stworzyły tutaj intrygujący duet. Historia oniemiałej aktorki i jej pielęgniarki adresuje uniwersalne kobiece problemy: lęk przed macierzyństwem i rolą żony, strach przed uprzedmiotowieniem, poszukiwanie zewnętrznej akceptacji, wyparte potrzeby seksualne. To opowieść o biernym, milczącym proteście przed wepchnięciem w rolę Kobiety. Po ponad 50 latach Persona nadal pozostaje równie tajemnicza, co meandry ludzkiej psyche.
Robert Altman – Trzy kobiety (1977)
Seans Persony zainspirował powstanie innego bardzo enigmatycznego dzieła – Trzech kobiet. To pod wpływem Bergmana i własnych snów Robert Altman napisał i nakręcił to duszne, niejednoznaczne studium kobiecej psychiki. W jego filmie obserwujemy rozwój dziwnej relacji między dwiema koleżankami z pracy – młodszą (Sissy Spacek) i starszą (Shelley Duvall). W ich interakcje szybko wkrada się przemoc i próby dominacji, a reżyser bezlitośnie portretuje neurotyzm i dziwactwa swoich bohaterek. Trzy kobiety to arcydzieło kina psychologicznego, złożona opowieść o nieszczęśliwych, toksycznych osobach: a może o jednej, wewnętrznie rozdartej osobie, która nie potrafi stać się samodzielną, funkcjonalną jednostką? Interpretacje całości mogą być najróżniejsze, ale każda kobieta powinna zmierzyć się z tym filmem, by rozpoznać w nim swoje własne lęki i zmagania.
Noah Baumbach – Frances Ha (2012)
Podobne wpisy
Baumbach we Frances Ha stworzył dziewczynę na miarę naszych czasów, z którą utożsamiły się tysiące młodych kobiet na całym świecie. To jedna z najsympatyczniejszych bohaterek filmowych ostatnich lat, a jej roztrzepanie, miłosne niepowodzenia i próby walki o własne marzenia są bliskie nie tylko mieszkankom Nowego Jorku, w którym żyje Frances. Oczywiście, na sukces portretu tej zakochanej w książkach tancerki złożyła się nie tylko intuicja Baumbacha, ale i scenopisarski talent oraz aktorska charyzma Grety Gerwig. Trzeba jednak oddać reżyserowi, że i w innych filmach bardzo dobrze „czuje” kobiety, czego najlepszym dowodem jest Historia małżeńska. Baumbach oparł scenariusz tego filmu na doświadczeniach ze swojego rozwodu z Jennifer Jason Leigh, miał więc ludzkie prawo do stronniczości. Zamiast tego jednak poświęcił dużo uwagi temu, by racje żony wybrzmiały równie przekonująco, co racje męża. Efekt? Boleśnie autentyczny portret rozwodzącej się kobiety i jedna z mocniejszych ról w dorobku Scarlett Johansson.
Woody Allen – Hannah i jej siostry (1986)
W kontekście ciążących na reżyserze oskarżeń zdanie: “Woody Allen dobrze rozumie kobiety”, brzmi po prostu niesmacznie. Oddzielając jednak sylwetkę twórcy od jego dzieł, nie można nie przyznać, że kobiety od samego początku filmowej ścieżki stanowiły jedno z głównych zainteresowań w neurotycznym świecie Allena. Doskonale radził sobie zarówno w kreśleniu przekonujących bohaterek, jak i w trafianiu w gusta licznego grona miłośniczek swoich filmów. Być może najciekawiej o kobietach opowiadał w Hannie i jej siostrach z byłą żoną, Mią Farrow, w roli głównej.