Seriale SCIENCE FICTION, na które WARTO czekać
Nie mamy oczywiście pewności, czy faktycznie warto. Wydaje się natomiast, że tak, bo tematyka jest interesująca oraz niekiedy szczątkowe informacje o twórcach również zachęcają. Co jednak finalnie wyjdzie z tych planów, przekonamy się być może w najbliższych 10 latach. Na razie przyjrzyjmy się 10 przykładom seriali na podstawie kultowych filmów, książek, gier komputerowych, które fani tychże zapewne chętnie obejrzą w ramach szerszych uniwersów. Wyzwanie dla twórców jest więc ogromne, bo z jednej strony mają prawo zrozumieć tematykę po swojemu i podejść do niej nowatorsko, nie kierując się tak ściśle pierwowzorami, a z drugiej wystawiają się na często irracjonalne emocje fanów. Tym bardziej więc może być ciekawie.
JUŻ ZAPOWIEDZIANE
„Fallout”
Produkcją serialu zajął się Amazon. Sukces jest prawie pewny, zupełnie tak samo jak w przypadku The Last of Us. Prawie pewne są również problemy, które serial zapewne sprawi pewnej grupie ultraprawilnych fanów gry. Będą tylko czekali, żeby wytknąć produkcji wszelkie nieścisłości, a i przyczepią się zapewne do kwestii ideologicznych, zupełnie ignorując to, że seria gier Fallout była ich pełna. Nie ma się więc czym przejmować. Serial będzie znany, bo ma odpowiednią podbudowę, a czy dobry? Sądzę, że podzieli widzów, bo niemożliwe jest, żeby był kopią ich wyobrażonego podczas grania postapokaliptycznego świata.
„The Last of Us” (kolejne sezony)
Nie mam wątpliwości – to oczywiste, że będziemy czekali na kolejne sezony. Szał na serial nie ustaje, a ostatnie kontrowersje wokół trzeciego odcinka tylko udowodniły, że serial ma szansę wywołać jeszcze wiele dyskusji o kwestiach społecznych. I to jest właśnie ciekawe, że gatunek science fiction sięga po tematy okołokulturowe, które również mogą być rozpatrywane zgodnie z metodą naukową oraz czasem być czystą fikcją. Science fiction to przecież nie tylko tematyka komputerów, androidów, sztucznej inteligencji i generalnie futurystycznej techniki. Twórcy The Last of Us to rozumieją, dlatego tym bardziej należy im się szacunek widzów oraz powściągnięcie irracjonalnych emocji. Gra była jedynie początkiem. Dopiero teraz całe uniwersum się dojrzale rozwija.
„Autostopem przez galaktykę”
W 1980 roku już był serial. W 2005 nakręcono pełnometrażowy film, lecz nie był to blockbuster, ani tym bardziej nie stał się hitem. Znany jest raczej ze swojej niszowej formy estetycznej i niepopularnego połączenia science fiction z surrealistycznym humorem, trochę w stylu produkcji Terry’ego Gilliama. Nowy serial ma powstać dla platformy Hulu, o ile coś biznesowo spektakularnego się wcześniej nie wydarzy. Zapewne głównego bohatera, Artura Denta, nie zagra już Martin Freeman. A kto wie czy projekt w ogóle dojdzie do skutku, bo ostatnio o nim cisza. Zapowiadany w 2019 roku powinien już dawno ruszyć. Za kamerą miał stanąć Morten Tyldum (Pasażerowie), a showrunnerem został Carlton Cuse (Lost). Na jakim etapie są prace, trudno mi w tej chwili powiedzieć. Być może nie wyszły poza fazę pisania scenariusza.
„Bandyci czasu”
Kiedy Terry Gilliam mówi, że nad czymś pracuje, może upłynąć wiele lat, nim projekt ujrzy światło dzienne, albo i nie. Projekt w ogóle nigdy nie wyjdzie poza granice umysłu twórcy. Tak było przez jakiś czas z serialem Bandyci czasu, który został zapowiedziany przez Gilliama już w 2016 roku. Teraz wiemy już jednak, że produkcja powstaje dla Apple TV+, wśród scenarzystów są Jemaine Clement i Taika Waititi, a główną rolę ma zagrać Lisa Kudrow. Gilliam jako producent zapewne traktuje serial bardzo osobiście i chciałby, żeby był czymś w rodzaju podsumowania jego synkretycznej twórczości. Dzisiaj jednak przydałoby się, żeby Terry Gilliam mniej poszedł w fantasy, a bardziej w twardsze SF. Byłby to ukłon w stronę tych widzów, dla których jego twórczość była zbyt oniryczna.
„Blade Runner 2099”
Dla niektórych, którzy nie wiedzieli o tych planach, może być to szok i, co za tym idzie, bezczeszczenie kultowego dziedzictwa Ridleya Scotta. Z tym że Scott akurat jest jednym z producentów wykonawczych, więc trudno wytoczyć ten argument, że wiekopomne dzieło zostanie przez niego zniszczone. To raczej mokry koszmar zatwardziałych fanów Łowcy androidów, dla których nawet Blade Runner 2049 był nie do pomyślenia. O serialu wiemy wciąż niewiele. Historia ma się dziać 50 lat po wydarzeniach z filmu Denisa Villeneuve’a, a więc nie spotkamy już żadnej z postaci, które darzyliśmy takim sentymentem jak Rachela czy Deckard.