TERRY GILLIAM nie chciał zatrudniać BRUCE’A WILLISA do 12 MAŁP. “Jego usta wyglądają jak odbyt”
Mija 25 lat od premiery 12 małp, słynnego science fiction w reżyserii Terry’ego Gilliama. W związku z tym reżyser w ramach rozmowy z Inverse opowiedział co nieco o kulisach filmu, czyniąc przy okazji kilka niewybrednych uwag na temat głównej gwiazdy produkcji – Bruce’a Willisa.
Przypomnijmy, że Willis wciela się w filmie w Jamesa Cole’a, skazańca który ma ruszyć w podróż w czasie aby pomóc odnaleźć lek na wirusa, który zdziesiątkował ludzkość. Gilliamowi zależało, by jak najlepiej obsadzić tę rolę. Reżyser wspomina:
Była presja, by zatrudnić gwiazdę. W tamtym czasie wciąż byłem rozchwytywanym reżyserem, więc ludzie chcieli się do mnie zbliżyć. Przychodzono do mnie z różnymi nazwiskami, a ja wciąż odmawiałem. Proponowano mi Toma Cruise’a, Nica Cage i innych.
Choć ostatecznie to Willis dostał rolę, jego także Gilliam nie chciał obsadzić od razu.
Wcześniej nigdy nie byłem fanem Bruce’a, ale dobrze mi się z nim rozmawiało i pomyślałem “Dobra, ten gość jest inteligentny i zabawny”. Wytłumaczyłem mu, jakie mam obawy w związku z jego aktorstwem. Nie znosiłem tych trumpowskich ust, które robi w filmach. Wyglądają, jakbym patrzył na czyjś odbyt.
Ostatecznie jednak Willis dostał szansę zagrania w filmie, a na ekranie towarzyszył mu Brad Pitt. Co ciekawe, aktor także był zainteresowany rolą Cole’a, ostatecznie jednak zagrał Jeffreya Goinesa – Gilliam przyznał, że miał obawy, czy Pitt podoła, bo nie widział go jeszcze w takiej roli.
Lubicie 12 małp?