Seks niejedno ma imię. FILMY, które zastąpią ci PORNOGRAFIĘ
Spragnieni miłości
Obecność tego tytułu na liście może u niektórych wywołać słuszną konsternację. Choć nie można odmówić Wong-Kar Waiowi talentu w budowaniu bardzo intensywnego poczucia zmysłowości rodzącej się między dwoma głównymi bohaterami, jest to jednak film, który, w porównaniu z resztą tytułów z listy, całkowicie pozbawiony jest scen nagości czy cielesnych zbliżeń. To jednak nie umniejsza roli Spragnionych miłości jako niezwykle angażującego zmysły filmu o charakterze erotycznym. Jest to dobra propozycja dla tych, których bardziej niż dobitność wizualnej seksualności podniecają tajemnica oraz niedopowiedzenia. A to na nich opiera się relacja głównych bohaterów. Między Panią Chan a Chow Mo-wanem tworzy się płomienna relacja, która naznaczona jest tajemnicą o tym, że ich życiowi partnerzy mają ze sobą romans. Bohaterowie jednak przyrzekają przed sobą, że nie dopuszczą się tego samego.
Swoją erotyczną atmosferę Wong-Kar Wai buduje na wytwarzanej między bohaterami chemii oraz ich pięknej niewinności. Ich głęboka relacja zostaje jednak zarysowana nie za pomocą słów, dotyku, pocałunków, a przy pomocy zbliżeń, długich spojrzeń czy znaczącego milczenia. Ich długie, nieskalane niepotrzebnymi słowami interakcje przekazują sobą większy ładunek seksualny niż same sceny seksu. Ich relacja jest wypełniona głuchym erotycznym napięciem, które intensyfikowane przez wiedzę o zdradzie ich partnerów jest głucho tłamszone i nie dochodzi do głosu w swej cielesnej formie. Erotykę relacji potęguje tym bardziej wszechobecna w filmie czerwień – kolor rozpalonych zmysłów. Intensyfikujące się przez większość filmu podniecenie, emocjonalny ładunek nie znajdują w finale filmu ujścia, dzięki czemu ten niewykorzystany seksualny potencjał może być zachętą do rozładowania napięcia zaraz po zakończonym seansie. Szczególnie z muzyką Shigeru Umebayashiego, która wydaje się idealnym tłem muzycznym do namiętnego, pełnego niespiesznej przyjemności seksu. Spragnieni miłości to uosobienie zmysłowości bez jej fizycznego aspektu. Reżyser wykorzystuje zapierające dech w piersiach zdjęcia i nastrojową muzykę, aby stworzyć wyczuwalne na kilometr napięcie seksualne między dwoma bohaterami, które udziela się także widzom. Oczekiwanie na to, co mogłoby się wydarzyć i na co wszyscy mają nadzieję, ale się nie wydarza, pozostawia widzów z tęsknotą, którą trudno zignorować.
Ema
Podobne wpisy
Ostatni film w reżyserii Pablo Larraína to przejmujący dramat rodzinny, w którym młoda i energiczna tancerka, tytułowa Ema, zaczyna odczuwać poczucie winy po oddaniu do sierocińca adoptowanego Pola. Historia krąży więc wokół kobiety, jej partnera, instruktora tańca Gastóna oraz przyjaciółek tancerek, które pomagają Emie wprowadzić w życie spontaniczny plan odbicia i porwania Pola. Trudno nazwać więc Emę filmem erotycznym. Jest to dramat przeplatany wieloma niezwykle sugestywnymi scenami seksu. Jego mocno pobudzający charakter tkwi w wielu niezwykle sensualnych scenach lesbijskich orgii. Sceny zbliżeń między Emą a jej przyjaciółkami są nakręcone z największym pietyzmem i przypominają zmysłowe teledyski. Zbliżenia na pocałunki i poruszane w rytm seksu ciała skąpane zostają w neonowych światłach. Towarzyszy temu uwodzicielsko spowolniony obraz i zawsze sensualna muzyka przywodząca na myśl narkotyczne upojenie.
Istotnym elementem wpływającym na wysokie podniecenie wśród widza jest jednak fakt, że film opowiada o profesjonalnych tancerzach. Zależało mi, by na owej liście zagościł przynajmniej jeden tytuł, którego tematem jest język ciała inny niż seks, ale jakże podobny – taniec. Wiele filmów o tancerzach sprawia, że podziwianie ich wyćwiczonego ciała jest nierzadko niezwykle stymulująca dla widza. Ich pociągająca cielesność jest podkreślana przez Lorraina w każdej filmowej scenie. Ciała w trakcie seksualnych zbliżeń poruszają się z najwyższą gracją, jakby był to zmysłowy układ taneczny. Graficzne, dopieszczone kadry zaś doskonale ukazują ludzkie ciało z bliska, co wzbudza u widza pragnienie bezpośredniej cielesności. Ema to więc nie tylko dramat ze skomplikowanym spojrzeniem na macierzyństwo – to również film w pociągający sposób celebrujący piękno ludzkiego ciała.
Marzyciele
Marzyciele to film Bernardo Bertolucciego, który lubi przekraczać granice seksualnej poprawności w swoim kinie. Najbardziej charakterystycznym tego przykładem jest kontrowersyjne Ostatnie tango w Paryżu, w którym Maria Schneider i Marlon Brando oddają się gwałtownym, sadomasochistycznym i animowanym aktom seksualnym. Film przekroczył w wielu miejscach dotychczas nieprzekraczalne granice, na przykład w postaci Schneider pokazującej włosy łonowe czy w scenach niesymulowanych stosunków. Jedną z najbardziej znanych obrazów pełnego bezwstydnej seksualności jest jednak stosunek analny z masłem w postaci lubrykantu. Paul, zgrany przez Brando, brutalnie przygniata Jeanne twarzą do podłogi i odbywa z nią stosunek, w którym daje upust swojej złości, poniżając partnerkę. Była to najmocniejsza i budząca wiele kontrowersji scena, szczególnie biorąc pod uwagę relacje młodej aktorki, której doświadczenie na planie miało przełożyć się na wieloletnią traumę.
W późniejszym swoim filmie, Marzycielach, reżyser nie jest już tak sadystyczny, ale wciąż daje upust swojemu odważnemu podejściu do seksu. Rodzeństwo Isabelle i Theo poznaje amerykańskiego studenta Matthew, z którym tworzą naładowany erotycznie miłosny trójkąt. W tym filmie widz zobaczy wiele spełnionych fantazji, które zazwyczaj zaspokaja się w trakcie oglądania filmu pornograficznego. Jest tu seks z nieznajomym, threesome, voyeuryzm, akty homoseksualne. Trójka bohaterów postanawia razem oddawać się łóżkowym eksperymentom, które jednak, w porównaniu z relacją bohaterów z Ostatniego tanga w Paryżu, nie są pozbawione uczuć. Trójka z Marzycieli ma ze sobą wiele wspólnego – łączy ich nie tylko podobny wiek. Mają te same pasje, podobne spojrzenie na świat, dzielą ze sobą chwile niezwykle nastrojowe, a nawet romantyczne, gdyż między Isabelle a Matthew w pewnym momencie tworzy się prawdziwe uczucie. Widzowie w tym czasie, zajęci podglądaniem bohaterów w najbardziej intymnym momentach, zadają sobie pytania, jak daleko bohaterowie jeszcze się posuną w swoich śmiałych seksualnych aktywnościach. Bertolluciemu udało się nakręcić bardzo klimatyczny film przepełniony śmiałym, ale przyjemnymi dla oka seksem. Fakt ten potęguje tym bardziej uroda głównych aktorów – Louisa Garrela, Michaela Pitta, Evy Green – i chemia, która się między nimi tworzy. Ich relacja, młodych ludzi, którzy postanawiają dopełnić wieczory ożywionych dyskusji o polityce, literaturze czy filmie cielesnymi doznaniami, to taka, która daje możliwość poczucia pewnej bliskości z bohaterami, która angażuje widza nie tylko w trakcie scen ich seksualnych inicjacji.