ROMAN POLAŃSKI, AKTOR. Zestawienie ról i epizodów
Niewinni czarodzieje (1960)
Podobne wpisy
W tym samym roku co Zezowate szczęście premierę miał kolejny film Andrzeja Wajdy. Niewinni czarodzieje to film, który wydaje się zupełnie nie pasować do wczesnej filmografii Mistrza: Pokolenie, Kanał, Popiół i diament, aż tu nagle opowieść o miłości dwojga ludzi z muzyką jazzową w tle. Zbigniew Cybulski, Roman Polański, Tadeusz Łomnicki, Kalina Jędrusik, Krzysztof Komeda… skład marzeń, chciałoby się rzec.
Polański – liczący wówczas lat 27, wciąż wyglądający jak nastolatek – to jeden z członków zespołu. I mimo że kontrabas, na którym gra, jest od niego dwa razy większy, to właśnie Dudek jest kierownikiem Niewinnych Czarodziejów. Polański miał już wtedy na koncie krótkie metraże, a za półtora roku olśni niemal cały filmowy świat Nożem w wodzie. Kto wie, może Wajda powierzając mu rolę “kierownika”, mrugał okiem do widzów i dawał im do zrozumienia, że właśnie ten niepozorny chłopiec potrafi trzymać w ryzach artystów, z którymi pracuje?
Nieustraszeni pogromcy wampirów (1967)
Komedia? Horror? Na pewno doskonały pastisz kina z wampirami w rolach głównych. Co prawda Nieustraszeni pogromcy wampirów okazali się finansową klapą, a ten film raczej nie jest wymieniany jako jedno z najważniejszych reżyserskich dokonań Polańskiego, ale warto go sobie od czasu do czasu przypomnieć.
Gra on tu Alfreda, asystenta polującego na wampiry profesora Abronsiusa. Reżyser i aktor miał tu 33 lata i – znów to powtarzam – wciąż wyglądał jak chłopiec (z łatwością można by go dodać do grona wiecznie młodych aktorów). To na planie tego filmu towarzyszyła mu zjawiskowo piękna Sharon Tate. Gdy ogląda się sceny z ich udziałem, widać wyraźnie, że patrzymy na zakochaną w sobie parę. Dziś wiemy, że owa para miała przed sobą zaledwie dwa lata wspólnego życia. To zadziwiające zrządzenie losu, że poznali się na planie filmu, w którym krew leje się strumieniami…
Chinatown (1974)
Jeden z najlepszych i najbardziej charakterystycznych filmowych epizodów. Nie ma to jak być wścibskim prywatnym detektywem i podczas śledztwa trafić na zadziornego, pewnego siebie, małego, eleganckiego brutala. To spotkanie detektyw J.J. Gittes zapamięta na długo, podobnie jak widzowie. A ci, którzy Chinatown nie oglądali, a widzieli jedynie pojedyncze kadry, musieli zastanawiać się, skąd, u licha, u faceta ten opatrunek na nosie? Co mu się stało? To tylko efekt spotkania z jegomościem w białym garniturze, który nie lubi, gdy ktoś wtyka nos w nie swoje sprawy.
Chinatown to doskonałe kino. Spośród hollywoodzkich dokonań Polańskiego ten film cenię najbardziej. Nie mówiąc już o roli reżysera przed kamerą, która w pewien – dość oczywisty sposób – nawiązuje do jego postaci z Dwóch ludzi z szafą. Znów jest szefem, który przemocą się nie brzydzi.
Lokator (1976)
Ostatnia – po Wstręcie i Dziecku Rosemary – część tak zwanej trylogii apartamentowej. Jak to zwykle u Polańskiego bywa, zaczyna się z jednej strony niewinnie, z drugiej – niepokojąco. Trelkowski wprowadza się do mieszkania zajmowanego wcześniej przez (do czasu) niedoszłą samobójczynię. Szybko okazuje się, że wspomniana kamienica to miejsce bardzo dziwne, a pozostali jej lokatorzy tylko tę atmosferę podkręcają. Jeden z niewielu – jeśli nie jedyny – pełnometrażowy film, w którym Polański obsadził się w głównej roli, a zarazem jeden z pierwszych, kręconych znów w Europie. Rok po premierze Lokatora wybuchł skandal z gwałtem na 13-letniej Samancie Geimer.
Od tego czasu Polański na ekranie pojawiał się znacznie rzadziej. Wystąpił w B-klasowym Powrocie do ZSRR oraz epizodycznej roli w wyreżyserowanym przez siebie Franticu. Tam bardzo łatwo go przeoczyć – gra taksówkarza, który podwozi doktora Walkera (Harrison Ford) do Dede Martina. Reżyserem, który namówił Polańskiego na kolejny, bardzo udany aktorski występ, był…