PERFIDNE BŁĘDY w FILMACH nominowanych DO OSCARA. Wpadki filmowe #26
Już w nocy z niedzieli na poniedziałek rozstrzygnie się, który z filmów nominowanych w głównej kategorii otrzyma upragnioną statuetkę. Osiem tytułów mających szansę na nagrodę bez wątpienia będzie w ciągu weekendu na językach wielu kinomanów (i nie tylko). Nie inaczej stanie się w przypadku niniejszego odcinka filmowych wpadek, bo tradycyjna liczba pięciu filmów, które weźmiemy dzisiaj na warsztat, zawrze w sobie wyłącznie te nominowane do statuetki.
Bohemian Rhapsody
Film podpisany nazwiskiem Bryana Singera (w rzeczywistości ukończony przez Dextera Fletchera) porwał znaczną część widzów obsadą, świetnie zrealizowanymi scenami koncertowymi i samą muzyką Queen, która po prostu musiała stać się asem w rękawie twórców. Oczywiście nie wszyscy ulegli magii zespołu, wytykając bezpieczny, poprowadzony po sznurku scenariusz i uproszczenia względem rzeczywistej historii. Faktycznie, Bohemian Rhapsody wielokrotnie nagina fakty, dowolnie manewrując datami, aby uwydatnić dramatyczność wydarzeń (najbardziej brutalny przykład to finałowy koncert Live Aid, w filmie będący niemalże zjednoczeniem zespołu i przezwyciężeniem informacji o chorobie Freddiego, w rzeczywistości zagrany jeszcze przed diagnozą i bez wcześniejszych sporów). O ile da się usprawiedliwić lawirowanie pomiędzy datami dotyczącymi Queen, o tyle już klasyczną wpadką jest utwór Superfreak Ricka Jamesa odtwarzany na imprezie Freddiego mającej miejsce w roku 1980 – powstał on bowiem dopiero rok później.
Green Book
Najwyraźniej wysokie jest ryzyko płynące z realizowania filmów, których akcja dzieje się kilka dekad wstecz, ponieważ podobny błąd dotyczący rozbieżności dat ma miejsce w ciepłym, przeuroczym filmie Green Book. Rewelacyjnie zagrani przez Viggo Mortensena i Mahershalę Alego Tony oraz Don zatrzymują się przy restauracji Kentucky Fried Chicken, aby zjeść ekstrachrupiącego kurczaka. Widzowie spostrzegli, że o ile samo KFC faktycznie istnieje od wczesnych lat 50., o tyle samo danie spożywane przez bohaterów nie zostało włączone do menu aż do lat siedemdziesiątych. Przypuszczam, że Don mógłby szybciej przekonać się do zjedzenia kurczaka, gdyby wiedział, że Tony musiał je ściągnąć aż z przyszłości. To dopiero dobry pracownik!
Roma
Muszę przyznać, że spośród filmów z głównej kategorii Roma jest jednym z tych, które podobały mi się najmniej. Doceniam oczywiście świetne czarno-białe zdjęcia (choć nie tak jak te z Zimnej wojny), ale forma obrana przez Cuaróna nie pozwoliła mi się zaangażować w losy bohaterów, a długie, statyczne ujęcia nużyły, zamiast wchłonąć mnie w świat przedstawiony. Jednym z tych rozwleczonych momentów jest ten, w którym mąż – głowa rodziny – pieczołowicie parkuje swój samochód. W dalszej części filmu, gdy mężczyzna nie pojawia się już w domu, auto parkuje jego żona. Robi to niedbale, nie przejmując się absolutnie tym, że wjeżdża nim w kolumny znajdujące się w przejściu. Wychodzi na to, że nie martwi się tym również Cuarón, bo kiedy innego dnia kobieta parkuje w tym samym miejscu inne auto, części ściany są zupełnie nietknięte. Niewykluczone, że ktoś je odnowił – być może doczekamy się wersji reżyserskiej, w której uwzględniona zostanie naprawa.
Narodziny gwiazdy
Ostatnia wspólna scena Jacksona i Bobby’ego w filmie i zapewne ta, która zapewniła Samowi Elliottowi pierwszą w karierze nominację do Oscara (zresztą bardzo słusznie, niesamowite, ile ten facet przekazał tutaj jednym spojrzeniem). Wpadka tyczy się sposobu, w jaki zachowują się wskaźniki na desce rozdzielczej auta prowadzonego przez starszego z braci. Lepiej byłoby zresztą powiedzieć, że nie zachowują się wcale, bo choć auto porusza się po drodze, to wszystkie kontrolki ustawione są na zerze. Wynika to prawdopodobnie z faktu, że samochód ciągnięty był przez pojazd znajdujący się przed nim (drogę widzimy jedynie pod kątem, więc nie wiadomo, co znajduje się naprzeciwko), a Elliott jedynie udawał, że prowadzi. Najwyraźniej w ten sposób łatwiej skupić się na wypowiadaniu swojej kwestii i grze. Opłaciło się!
Czarna Pantera
Shuri, genialna siostra tytułowego bohatera, po oburzeniu związanym z jego obuwiem daje mu w prezencie buty pochłaniające wszelkie dźwięki. Mówiąc krótko, idealne do skradania się. W założeniu to bardzo prosty koncept, prawda? Niestety, wykładają się na tym sami twórcy, bo kiedy jakiś czas później T’Challa biegnie w tych samych butach, to – nie zgadniecie! – wydają one normalne dźwięki. Oczywiście zawsze istnieje opcja, że bohater zmienił buty na zwyczajne, tyle że identyczne, albo że Shuri zrobiła mu wyjątkowo wredny dowcip i dała obuwie, którego moc wyczerpuje się po jakimś czasie. Jakkolwiek by było, jest to pewna niekonsekwencja.
Czy któryś z powyższych filmów otrzyma statuetkę, czy może będzie to jeden z tych pozostałych, czyli Faworyta, Czarne bractwo i Vice? Okaże się już za kilka dni. Tymczasem jak zwykle zachęcam do przesyłania własnych propozycji wpadek w komentarzach i na maila lukasz.budnik@film.org.pl.