VANGELIS. 10 najlepszych soundtracków
Evangelos Papathanassiou (1943–2022), znany lepiej jako Vangelis, komponował dla filmu już we wczesnych latach 60. Później grał w rockowych grupach The Forminx i Aphrodite’s Child, a w latach 70. rozpoczął samodzielną karierę, na którą złożyły się płyty solowe i soundtracki. W ciągu półwiecza zrealizował blisko 50 płyt. Był samoukiem, nie znał zapisu nutowego, często bazował na improwizacjach i zazwyczaj tworzył w jednym podejściu. Nie brylował na ściankach, rzadko udzielał wywiadów, stronił od rozgłosu i chronił swoje życie prywatne. Dziś uchodzi za jedną z najbardziej wpływowych postaci w historii muzyki elektronicznej i filmowej. Oto dziesięć najlepszych ścieżek dźwiękowych stworzonych przez Vangelisa.
L'Apocalypse des Animaux (1973)
Muzyka do sześcioodcinkowego serialu dokumentalnego Frédérica Rossifa o królestwie zwierząt, emitowanego we francuskiej telewizji na początku lat 70. Słychać tu zaczątki stylu rozwijanego w kolejnych latach, a budowanego na połączeniu syntezatorów z instrumentami akustycznymi, takimi jak gitara, pianino, trąbka i organy. Krucha kołysanka La Petite Fille de la Mer (przypomniana wiele lat później w filmie Przypadek Harolda Cricka) to jeden z najpiękniejszych utworów w dorobku Greka, tak jak jazzujący Le Singe Bleu z trąbką w duchu Tomasza Stańki. Najbardziej interesujące w tym zestawie są La Mer Recommencee i dziesięciominutowy Creation du Monde – amorficzne kompozycje, które wyprzedziły swoje czasy, antycypując ambient na modłę Briana Eno. I pomyśleć, że Vangelis nagrał muzykę bez wglądu w materiał filmowy! Później już nigdy tak nie pracował – oglądał film (w całości lub we fragmentach) i komponował w czasie rzeczywistym.
Entends-Tu Les Chiens Aboyer? (1975)
Francusko-meksykański film Wieża Babel – Czy słyszysz szczekanie psów? François Reichenbacha opowiada historię ubogiego rolnika, który wraz ze swym śmiertelnie chorym synem przemierza kraj w nadziei na znalezienie lekarza. Na ścieżkę dźwiękową złożył się jeden utwór trwający niemal 40 minut, aczkolwiek podzielony na kilka odrębnych segmentów. Muzyka jest bardzo zróżnicowana: melancholijny temat główny, elektroakustyczne eksperymenty w stylu musique concrète, nie brak też delikatnych zagrywek fortepianowych, kościelnych organów, dzwonków, męskiego chóru, a nawet abstrakcyjnych perkusyjnych kolaży niczym z horroru i szybkiego jazzrockowego kawałka z syntezatorowymi solówkami. Całość jest jednak spójna i w pewnym stopniu przypomina muzykę Popol Vuh do filmów Wernera Herzoga (Aguirre, Szklane serce, Nosferatu itd.). Niemiecka wersja płyty nosi tytuł Can You Hear The Dogs Barking?, późniejsze reedycje zatytułowano Ignacio.
La Fête Sauvage (1976)
Kolejna odsłona reżysersko-kompozytorskiej współpracy Vangelisa i Frédérica Rossifa. La Fête Sauvage to przyrodniczy dokument portretujący dzikie zwierzęta z trzech różnych perspektyw: miłości, śmierci i snów. Muzyka nosi wyraźne piętno silnie zrytmizowanej world music, zwłaszcza z kontynentu afrykańskiego. Plemienne perkusjonalia i etniczne zaśpiewy zaproszonych gości łączą się tutaj z elementami elektroniki i nagraniami terenowymi (odgłosy słoni, lwów i hipopotamów). Tego rodzaju sugestywny kolaż muzyki świata i nowych technologii zdobędzie wkrótce wielką popularność na całym świecie – już rok później zadebiutuje najważniejszy twórca tego nurtu i autor muzycznej koncepcji Czwartego Świata, czyli trębacz Jon Hassell. Na tym nie koniec: w 1998 roku pionierski dla muzyki elektronicznej duet Boards of Canada wykorzysta nawoływanie mew z La Fête Sauvage I w utworze Happy Cycling na dziejowej płycie Music Has the Right to Children.
Opéra Sauvage (1979)
Komponując muzykę do serialu Frédérica Rossifa o egzotycznych kulturach, Vangelis był u szczytu sił twórczych. To tutaj skrystalizował się jego unikalny styl bazujący na bogatych orkiestracjach elektronicznej proweniencji. Instrumentarium zgromadzone w londyńskim studiu nagraniowym Nemo obejmowało m.in. fortepian, elektryczne pianino Fender Rhodes, perkusję, ksylofon, gitarę akustyczną i basową oraz wszelkiej maści syntezatory, w tym szalenie trudny w obsłudze model Yamaha CS-80. Partię harfy zagrał Jon Anderson, członek grupy Yes i przyszła połowa duetu Jon & Vangelis, który zrealizował cztery albumy w latach 1980–1991. Ta mieszanka brzmień przyniosła tak zachwycające utwory jak triumfalny Hymne, przejmujący Rêve (prekursor Blade Runner Blues z wiadomego filmu) i hipnotycznie pulsujący L’Enfant; ten ostatni zapewnił Grekowi angaż do filmu Rydwany ognia Hugh Hudsona. Opéra Sauvage to z pewnością jedna z najlepszych jego płyt.
Chariots of Fire (1981)
Hugh Hudson pracował z Vangelisem w latach 70. przy spotach reklamowych, później zachwycił się płytami China i Opéra Sauvage. Początkowo zamierzał wykorzystać w Rydwanach ognia utwór L’Enfant pochodzący z tego drugiego albumu, ale Vangelis zaproponował, że stworzy premierowy materiał. Był to jego pierwszy wielki sukces komercyjny. Podniosły temat przewodni ilustrujący scenę biegu po plaży w zwolnionym tempie trafił na sam szczyt amerykańskiej listy przebojów i przyniósł autorowi jedynego w karierze Oscara. Później utwór zyskał pozafilmowe życie, stając się obowiązkowym akompaniamentem igrzysk olimpijskich i pomniejszych wydarzeń sportowych, a także rozmaitych popkulturowych parodii, hołdów i nawiązań. Soundtrack zapoczątkował też nowy trend w muzyce filmowej – od tamtej pory coraz częściej i chętniej wykorzystywano syntezatory w roli głównego instrumentu, a nie tylko dodatku odpowiedzialnego za dźwiękowe tekstury i tła.
Antarctica (1983)
To wydarzyło się naprawdę: w latach 50. japońska ekspedycja naukowa na Biegun Południowy zakończyła się klęską i pozostawieniem kilkunastu psów, które walczyły o przetrwanie w skrajnych warunkach. Na podstawie tej historii Koreyoshi Kurahara nakręcił jeden z największych przebojów japońskiej kinematografii. Majestatyczna muzyka Vangelisa dobrze oddała atmosferę rozległych śnieżnych krajobrazów – mroźnej, opustoszałej i skutej lodem pustyni na krańcach świata, z której wraca się jako inny człowiek lub nie wraca się w ogóle. Temat główny to klasyczna vangelisowska melodia, ale z domieszką orientalnej nuty, a smutny Antarctica Echoes to jego daleki powidok. Wrażenie robią również złowróżbny The Other Side of Antarctica, minimalistyczny Song of White oraz dramatyczny Kinematic. Stonowana, refleksyjna całość charakteryzuje się krystalicznie czystą produkcją – niczym lód na arktycznych bezdrożach, po których nigdy nie stąpała ludzka stopa.
1492: The Conquest of Paradise (1992)
Epicki film Ridleya Scotta o wyprawie Krzysztofa Kolumba do Ameryki pęczniał od historycznych nieścisłości, ale jednego nie można mu odmówić – znakomitej ścieżki dźwiękowej. Potężny, pełen patosu motyw przewodni z wymyślonym pseudołacińskim językiem to dźwiękowy odpowiednik wielkiej przygody i podróży w nieznane. Kolejny przebój na koncie Vangelisa, atoli spóźniony – w 1992 roku była to komercyjna porażka, ale trzy lata później Conquest of Paradise przypadkiem stał się międzynarodowym hitem. Są tutaj jednak znacznie ciekawsze momenty. Typowa dla greckiego twórcy syntetyczna symfonika jest równoważona przez wstawki etniczne, a dynamiczne utwory w rodzaju Light and Shadow sąsiadują ze spokojniejszymi, takimi jak Across The Ocean Sea. Sporo kolorytu dodają liczni goście: gitarzyści flamenco Bruno Manjarres i Pepe Martinez, flecista Didier Malherbe, mandolinista i skrzypek Francis Darizcuren oraz chór English Chamber Choir.
Blade Runner (1994)
Łowca androidów Ridleya Scotta wszedł do amerykańskich kin w 1982 roku, ale z nieznanych do dziś powodów oficjalna płyta z muzyką ukazała się dopiero 12 lat później (wcześniej fani musieli zadowolić się wersją orkiestrową i bootlegami). Warto było jednak czekać, bo to triumf podwójny: najlepsza płyta Vangelisa i najwspanialszy soundtrack w historii kina. Trudno wyobrazić sobie ten film bez tej muzyki, przy czym utwory w oderwaniu od ekranu nadal zachwycają. Nie ma sensu wymieniać ich wszystkich, bo każdy z nich należy do ścisłej klasyki. Blade Runner uchwycił Greka w momencie, w którym odnalazł on idealną równowagę pomiędzy muzykalnością, eksperymentem, brzmieniem, wyrafinowaną produkcją oraz talentem do dźwiękowego malowania emocji. Jedynym mankamentem płyty jest fakt, że nie zawiera ona całej muzyki, jaka pojawiła się w filmie. W 2007 roku ukazała się trzypłytowa wersja soundtracku – nadal niepełna, ale już bliższa ideału.
Alexander (2004)
Trudno powiedzieć coś dobrego o filmowej biografii Aleksandra Wielkiego w reżyserii Olivera Stone’a – to nudny, rozwleczony, pseudohistoryczny fresk pozbawiony pasji, lecz pełen przekłamań (nie mówiąc już o fatalnych decyzjach obsadowych z Colinem Farrellem i Angeliną Jolie na czele). Bodaj jedynym pozytywnym ogniwem była spektakularna muzyka Vangelisa. Kilka lat wcześniej, przy okazji płyty Mythodea (2001), artysta podjął współpracę z prawdziwą orkiestrą symfoniczną. W przypadku Alexandra grecki kompozytor stworzył muzykę na syntezatorze, a potem przekazał ją Nicowi Raine’owi, który zaaranżował partyturę na dwustuosobową (!) orkiestrę złożoną m.in. ze śpiewaków, harfistów, perkusistów i skrzypków (w tym gwiazda estrady Vannesa Mae). Zgodnie z szacunkami Vangelisa „żywa” muzyka stanowi 40% albumu, podczas gdy 60% to syntezatory. Tu i ówdzie słychać też echa pamiętnej muzyki Petera Gabriela do Ostatniego kuszenia Chrystusa.
El Greco (2007)
W latach 90. Vangelis nagrał płytę Foros Timis Ston Greco (1995), później wydaną z dodatkowymi utworami pod tytułem El Greco (1998). W nowym wieku podpisał się zaś pod muzyką do filmu Yannisa Smaragdisa o Domenicosie Theotokopoulosie, XVI-wiecznym malarzu, który do historii sztuki przeszedł jako El Greco. Ścieżka dźwiękowa jest równie mroczna i natchniona, co malarskie dzieła Theotokopoulosa. Kompozycje są bardzo nastrojowe, przeważają stonowane tematy z rzadka przerywane bardziej żywiołowymi fragmentami; trzy utwory pochodzą spoza bogatego dorobku Greka (tradycyjna melodia kreteńska w Part 5, Part 8 podpisana przez Psarantonisa oraz Part 11 w wykonaniu Loudovikosa ton Anogeiona). Znamienne, że akcja filmu może toczyć się w wieku XV (1492: Odkrycie raju) i XVI (El Greco), w pierwszej połowie wieku XX (Rydwany ognia) i na początku XXI (Łowca androidów) – a muzyka Vangelisa za każdym razem brzmi ponadczasowo.
Suplement: Co ciekawe, Vangelis napisał trzy utwory do Świadectwa – polskiego dokumentu o Janie Pawle II. Artysta jest również autorem muzyki filmowej, która nigdy oficjalnie nie ukazała się na płytach – to m.in. Zaginiony Costy-Gavrasa, Bunt na Bounty Rogera Donaldsona i Gorzkie gody Romana Polańskiego (te i inne niewydane soundtracki są dostępne na bootlegach). Elementarzem filmowej twórczości greckiego artysty jest kompilacja zatytułowana Themes. Warto sięgnąć też po studyjne dzieła Albedo 0.39, Soil Festivities, Invisible Connections i The City.