Niedoceniane ARCYDZIEŁA z ostatniej DEKADY
Co jest grane, Davis? (2013)
Bracia Coen to oczywiście twórcy, którzy przez lata swojej reżyserskiej działalności dostarczyli już widzom kilka filmowych arcydzieł. Wobec powyższego trudno mi zrozumieć, dlaczego Co jest grane, Davis? nie zyskał uznania towarzyszącego chociażby Poważnemu człowiekowi (2009), zwłaszcza że produkcja z 2013 roku stanowi poniekąd twór w rodzaju the best of Coen Brothers. Produkcja ponadto nie miała szczęścia do najważniejszych filmowych nagród i na pocieszenie odznaczono ją jedynie nagrodą Grand Prix Festiwalu w Cannes.
Co jest grane, Davis? to studium tytułowego bohatera – muzyka, który choć utalentowany, nie jest w stanie osiągnąć sukcesu i samorealizacji. Jest więc niczym idiotyczny brat króla Midasa albo Syzyf, albo Odyseusz, albo toczący się kamień ze słynnej piosenki Boba Dylana. Nazwisko laureata Nagrody Nobla w dziedzinie literatury z 2016 roku nie zostało tu wspomniane przypadkowo. Inspiracją dla Davisa był folkowy pieśniarz Dave Van Ronk, który występował u boku Dylana, ale nie osiągnął jego sukcesu i pozostał w Greenwich Village aż do 2002 roku. Co jest grane, Davis? jest niczym prosta, przepełniona romantyzmem, ironią i czarnym humorem folkowa piosenka, której można słuchać na okrągło (ostatnia scena!). Bracia Coen wprowadzają widza w niezwykły, melancholijny nastrój. Pomagają im w tym szare i zimne zdjęcia Bruno Delbonnela oraz wyjątkowo szczere, a także autentyczne aktorstwo Oscara Isaaca, któremu co jakiś czas show kradnie rudy kociak. Wszystko to składa się na nowatorski, cudownie wyśpiewany, mały, ale wielki film.
Jeździec (2017)
Jeździec Chloé Zhao to jeden z najbardziej docenionych wśród recenzentów filmów z tej listy. Jest jednak także – spośród wymienionych tu tytułów – produkcją powszechnie najmniej znaną. To bowiem kino w skali mikro. Jeździec oparty jest na autentycznej historii głównego bohatera, którego karierę kowboja przerwał straszliwy wypadek. Mężczyzna musi odnaleźć siebie na nowo. Szczerość, autentyczność i uczciwość nieprofesjonalnych aktorów powoduje, że czujemy się trochę, jakbyśmy obcowali tu z dokumentem. Mamy więc do czynienia z elegijnym portretem trudnego życia na spalonych słońcem pustkowiach Dakoty Południowej i do bólu prawdziwą opowieści, z którą zaznajomić powinien się każdy. Z jednej strony bowiem Jeździec może dodawać otuchy, z drugiej zaś być pewnego rodzaju przestrogą przed brakiem rozsądku i niezważaniu na ryzyko. Kino magiczne, mądre i autentyczne.
Zama (2017)
Podobne wpisy
Tym razem coś dla wytrawnych kinomanów. Kino oniryczne oraz hipnotyczne do smakowania, przemyśliwania i przeżycia. Zama Martel to filmowa poezja. To również dzieło twórczyni zuchwałej i odważnej, która wykorzystuje cechy kina historycznego, aby w powolny, ale też niezwykle inteligentny sposób mówić o bezdusznej biurokracji, konfliktach klasowych, zderzeniach cywilizacji oraz o samotności, tęsknocie i pysze. Film Argentynki to zmysłowe doświadczenie. Przejawia się w mistycznych zdjęciach Rui Poçasa i doskonałej ścieżce dźwiękowej. Zama to arcydzieło dla wszystkich, którzy poszukują czasem w kinie piękna wysmakowanych, malarskich kadrów i inteligencji.
Relic (2020)
Relic to moje ostatnie odkrycie, jeśli w ogóle można tak napisać o kinie, które potrafi emocjonalnie zmiażdżyć odbiorcę. Chociaż w Polsce jak do tej pory mało znany, to chyba już niedługo pojawi się w rodzimej dystrybucji. Reżyserski debiut Natalie James jest przerażający i jednocześnie niezwykle pomysłowy. Należy do serii tych horrorów, które mają tzw. drugie dno. Relic jest klaustrofobiczny, twórcy sprytnie grają cieniem, wyróżnia się dobrym aktorstwem, a muzyka dobrze dopełnia całość. Film opowiada historię trzech kobiet (babcia, matka i córka), z których ta najstarsza cierpi na demencję. Inteligentnie wykorzystując doskonale znaną konwencję nawiedzonego domu, Natalie James odwołuje się tu do choroby. Bada tym samym, w jaki sposób demencja nierzadko przemienia człowieka w przerażającą istotę. Zauważa również genetyczne obciążenie dla kolejnych pokoleń. Jeżeli wymagacie od horroru zdecydowanie więcej aniżeli wyskakujących znienacka strachów, to koniecznie sprawdźcie Relic. Żaden inny film z tego roku nie zniszczył mnie psychicznie równie mocno, jak debiut Australijki.
Jakie filmy z ostatniej dekady są według was niedocenianymi arcydziełami? Koniecznie dajcie znać w komentarzach!