search
REKLAMA
Zestawienie

Najlepsze PRAKTYCZNE EFEKTY SPECJALNE ostatniej dekady

Mikołaj Lewalski

9 października 2019

REKLAMA

Jurassic World: Upadłe królestwo – dinozaury

Jeden z dowodów na to, że Colin Trevorrow i Steven Spielberg słuchają głosów krytyki i zawiedzionych fanów. Jurassic World przez większość czasu imponował świetnymi efektami CGI (czasem mocno podkopywanymi przez color grading i wybór oświetlenia), ale według wielu ostateczny efekt okazał się mniej przekonujący niż oryginalny Park Jurajski. W całym filmie miała miejsce raptem jedna scena z użyciem animatronicznych dinozaurów, na czym ucierpiały szczególnie momenty, w których ludzie (albo kamera) znajdowali się bardzo blisko prehistorycznych gadów. Upadłe królestwo stanowi duży krok naprzód na tej płaszczyźnie, a jeszcze lepsze niż wcześniej CGI zostaje tu umiejętnie (choć wciąż nie tak jak w 1993 roku) połączone z praktycznymi efektami. Scena pobrania krwi drzemiącego tyranozaura robi piorunujące wrażenie właśnie dzięki temu, że postanowiono skonstruować gigantyczny model, do złudzenia przypominający prawdziwe zwierzę. Operacja Blue wzrusza, ponieważ ranny raptor jest czymś, co aktorzy mogli zobaczyć i dotknąć. Prawdziwie mistrzowskie są również przejścia z kukieł do CGI i odwrotnie w przypadku scen z indoraptorem – momentami kompletnie nie potrafię określić, co jest czym, nawet oglądając je klatka po klatce. Dalej nie mam też pojęcia, czy ujęcie, w którym widzimy zbliżenie na pysk karnotaura (podczas ucieczki przed erupcją wulkanu) zbliżającego się do Claire i Franklina, wykorzystuje animatroniczne zwierzę czy nie. Jurassic World 3 ma kłaść jeszcze większy nacisk na praktyczne efekty, a brak nominacji do Oscara (podczas gdy przeraźliwie sztuczny Ready Player One w tym roku takową dostał) jest kolejnym z wielu nieśmiesznych żartów Akademii Filmowej.

Kształt wody – zatopione pomieszczenie

Jakkolwiek banalna nie byłaby fabuła tego obsypanego Oscarami filmu Guillermo del Toro, nie sposób zaprzeczyć, że strona techniczna prezentuje się tu doskonale. Na szczególną uwagę zasługuje zaś scena otwierająca film; widzimy w niej zanurzone w wodzie mieszkanie głównej bohaterki. Pływające meble i inne elementy pomieszczenia można było zrobić za pomocą CGI, na ekranie nie musiało być nic prawdziwego – z pewnością byłoby to znacznie łatwiejsze do zrealizowania. Del Toro postanowił jednak nakręcić tę scenę na planie i w efekcie każdy widoczny ruch to efekt linek, na których zawieszono wszystko, co miało unosić się, kołysane przez wodę. Wymagało to doskonałego zrozumienia zasad ruchu przedmiotów pod wodą i bezbłędnej koordynacji instalacji poruszającej scenografią. Efekt końcowy zdecydowanie warty był tych trudów.

Gwiezdne wojny (akapit zbiorczy)

Od czego tu w ogóle zacząć? Od prostych detali pokroju użycia mieczy rzucających prawdziwe światło na otoczenie i aktorów (w prequelach cyfrowo kolorowano ostrza, ale nie rzucały one światła)? Od uroczych głupotek, takich jak błyskawicznie rosnący chleb, który Rey robi na Jakku (zero CGI)? A może od skomplikowanych przedsięwzięć pokroju sześciookiego obcego z kadru powyżej? Każde oko rzeczonego ufola porusza się niezależnie od reszty, a efekt jest tak płynny i wiarygodny, że uznałem go za świetne CGI – nic bardziej mylnego. Obrzydliwa Lady Proxima i psy gończe ścigające Hana i Qi’rę? Wielka kukła kontrolowana przez dziewięć osób i tresowane psy ubrane w pocieszne stroje? Tak na dobrą sprawę, większość kosmitów, stworów, robotów (włącznie z małym BB-8) i pojazdów w Gwiezdnych wojnach Disneya to praktyczne efekty specjalne – dzięki temu czuć, że ten świat rzeczywiście żyje, a jego elementy nie gryzą się ze sobą, jak aktorzy i cyfrowe środowisko w (i tak przełomowych technologicznie) prequelach. Tutaj nawet takie sceny jak zniszczenie kamiennej chaty siłą Mocy w Ostatnim Jedi zazwyczaj są zrealizowane praktycznie (w tym przypadku z użyciem skoordynowanych linek).

REKLAMA