Zanim za sprawą Stanleya Kubricka i jego 2001: Odysei kosmicznej poczęto zauważać, że i gatunek science fiction może dostarczyć filmowych arcydzieł, twórcy na całym świecie nurzali się głównie w szalonych, kampowych, fantastycznych wizjach, które kojarzono raczej z kinem klasy B. Nie inaczej było z dotychczasową fantastycznonaukową twórczością Mario Bavy. I choć Planecie wampirów bardzo daleko do arcydzieła pokroju wspomnianego filmu Kubricka, to warto zauważyć, że produkcja włoskiego reżysera miała istotny wpływ na inne wielkie dzieło SF, jakim był Obcy – 8. pasażer „Nostromo” (1979) Ridleya Scotta. Co interesujące, pewny siebie Brytyjczyk ani nie śni przyznać, że Planeta wampirów stanowiła dla niego chociaż minimalną inspirację. Film Bavy urzeka charakterystyczną dla twórcy paletą kolorów, awangardową kompozycją, wyjątkową atmosferą i napięciem towarzyszącym eksploracji nieznanego.
Pora na animację. I to nie byle jaką, bo wirtuozerską, surrealistyczną, hipnotyzującą i alegoryczną. Mimo możliwości dość prostego jej streszczenia, w wyniku którego Dzika planeta byłaby historią o kosmitach uciskających ludzi, film Renégo Laloux i Rolanda Topora to prawdziwe dzieło sztuki. Najpewniej nie każdemu fanowi science fiction będzie z nim po drodze, ale zdecydowanie warto doświadczyć go na własnej skórze. Narkotyczna wizja francusko-czechosłowackiej produkcji to wszystko, co najlepsze w science fiction.
To zestawienie bez filmu Andrieja Tarkowskiego byłoby nic niewarte. Większy ból głowy powodowała konieczność wyboru, które z jego dzieł science fiction tutaj umieścić. Padło na Stalkera, którego należy nazywać jednym z największych arcydzieł w historii kina. To film, którego pewnie nigdy nie zrozumiem, ale jakoś się tym nie przejmuję. Zamiast rozumienia bowiem liczy się tu bardziej jego czucie. Oniryczna, odrealniona wizja świata po zagładzie lub przed nią (któż to wie?) zdumiewa ponadczasowością przy jednoczesnej maksymalnej oszczędności środków wyrazu. Mówi się, że bardziej od arcydzieła science fiction Stalker przypomina wyjątkową przypowieść o duchowości. Czy istnieje jednak lepszy filmowy gatunek dla dywagacji o Boskiej egzystencji i człowieczeństwie aniżeli fantastyka naukowa w wydaniu Andrieja Tarkowskiego?