NAJLEPSZE filmy SCIENCE FICTION 2020 roku
Koniec roku to czas podsumowań. 2020 był dla kin rokiem trudnym, wyjątkowo specyficznym. Wiele premier musiało zostać przesuniętych w kalendarzu ze względu na utrzymujące się zagrożenie epidemiczne. Nie wiem, jak wyglądałoby moje podsumowanie 2020 w kontekście produkcji z gatunku science fiction, gdyby swoją premierę miała wyczekiwana Diuna. Wiem jednak, że pomimo ewidentnych trudności wyprodukowano i pokazano publice kilka naprawdę ciekawych i wartych uwagi filmów SF. To pierwsza część mojego subiektywnego podsumowania roku dedykowanego fanom fantastyki. W zestawieniu znajdziecie pięć moim zdaniem najlepszych tytułów wpisujących się w gatunkowe ramy. Druga część, która ukaże się na łamach film.org.pl już wkrótce, skupi się na najgorszych produkcjach SF 2020. Zapraszam do lektury. Zgadzacie się z takim wyborem? Jeśli nie, czekam na wasze komentarze.
Niewidzialny człowiek
Podobne wpisy
To było bardzo odświeżające doświadczenie. Gdy zapoznawałem się z Niewidzialnym człowiekiem, mającym swoją premierę pod koniec lutego 2020, film był już wyświetlany w kinach od kilku tygodni. Zewsząd dochodziły do mnie pozytywne opinie, choć wrodzony sceptycyzm nie dawał im wiary. Obawiałem się kolejnego, odgrzewanego kotleta, podanego w atrakcyjnej formie. Nie spodziewałem się jednak, że to, co otrzymam, będzie tak zaskakująco dobre. Jestem wielkim fanem klasycznej wersji Niewidzialnego człowieka z 1933, adaptującej równie klasyczną powieść autorstwa H.G. Wellsa. Do dziś oszałamia mnie ona swymi efektami specjalnymi. Sympatyzuję także z Człowiekiem widmo autorstwa Paula Verhoevena, gdyż jest to film, który stanowi ciekawą i sugestywną parafrazę oryginalnego konceptu. Jak wpisuje się w tę tradycję Niewidzialny człowiek Leigh Whanella? Wykorzystał z wcześniejszych pomysłów to, co najlepsze, tworząc dzieło o własnym charakterze i uwspółcześnionych przesłaniach. Żaden inny film tak mocno nie dał mi do zrozumienia, co znaczy męska, obsesyjna przemoc wymierzona w stronę kobiety. Uwielbiam tego rodzaju zabawy, gdy SF, wkręcając widza w dynamiczną akcje, potrafi jednocześnie wykładać istotny komunikat społeczny. To także kolejny dreszczowiec, który wprost udowadnia to, co dobrze wiemy o strachu i życiowych lękach. Że najbardziej boimy się tego, czego nie znamy, czego okiem gołym nie dostrzegamy. Po Ulepszeniu to kolejny film SF Whanella, który rozbił bank w moim rocznym podsumowaniu.
⑨
Altered Carbon: Resleeved
Jednym z moich największych rozczarowań serialowych roku 2020 był drugi sezon Altered Carbon. Nie rozumiem, jak można było tak zarżnąć tę produkcję, doprowadzając ostatecznie do jej kasacji. Niebywale ciekawy koncept (wywodzący się z książki o tym samym tytule) opowiada o świecie, w którym ludzkość pokonała śmierć dzięki technologii transferu jaźni do implantu. Umożliwia ona dowolną wymianę ciała, gdy to ugnie się przed skutkami upływu czasu. Realizowane są tu najlepsze założenia cyberpunku, jednego z najsilniej oddziałujących podgatunków SF, szczególnie w stechnicyzowanych czasach współczesnych. Netflix sprowadził jednak Altered Carbon do poziomu taniego melodramatu z mało interesującymi bohaterami i jeszcze mniej interesującymi relacjami zachodzącymi między nimi. Wiecie już, do czego zmierzam. Pełnometrażowe anime, które weszło do biblioteki Netfliksa tuż po premierze drugiego sezonu serialu, to zupełnie inna jakość. Takeshi Kovacs znowu jest taki, jakiego go poznaliśmy w pierwszym sezonie – twardy zawodnik, skupiony na powierzonych mu zadaniach, nieustannie igrający ze śmiercią. Koncept z kolei tym razem odsyła nas w kosmos, na inną planetę, ale intryga zawiązuje się w znany z serialu sposób. Kovacs tym razem prowadzi sprawę śmierci szefa Yakuzy. Jest tu futurystyczny klimat, są wspierane komputerowo rysunki, jest realizacyjna sprawność i wizualny polot. Są też widowiskowe starcia i bijatyki, z których ta finalna jawi mi się jako jedna z najmocniejszych tego rodzaju rzeczy, jakie dane mi było w ostatnich latach zobaczyć w kinie akcji. Słowem – oto właśnie Altered Carbon, którego mogłoby być więcej.
⑦
Possessor
Possessor, czyli w tłumaczeniu na polski – posiadacz. Co takiego jest posiadane przez bohaterów filmu? Twoja tożsamość. W filmie autorstwa Brandona Cronenberga, syna słynnego twórcy horroru cielesnego, mamy do czynienia z wyjątkowo przerażającą wizją nowej technologii. Pewna tajna organizacja zajmuje się tu wszczepianiem niewygodnym ludziom implantów do mózgu, umożliwiających przenikanie do świadomości i tej świadomości kontrolowanie. Po co? Trochę kłania się tutaj Nolanowska Incepcja. Po to, by zmusić ich do czegoś, czego przy zdrowych zmysłach nigdy by nie zrobili. Na przykład zabójstwa (innych lub siebie), które wyeliminuje ich z gry i umożliwi innym grubym rybom przejęcie ich prominentnych interesów. Tak mniej więcej układa się fabuła filmu Possessor, jednego z najbardziej zaskakujących science fiction tego roku. Brandon Cronenberg nie byłby synem Davida, gdyby nie naznaczył swojej wizji odpowiednią dozą mroku, erotyzmu oraz brutalności, wspieranych scenami rodem z filmów gore. Bardzo ciekawie Possessor wypada też aktorsko. W głównej roli mamy okazję podziwiać wyraźnie rozkręcającą się ostatnimi czasy brytyjską aktorkę Andreę Riseborough, której bohaterka specjalizuje się tu w przenikaniu do umysłów innych ludzi. Co ciekawe, jest to rola bardzo podobna do tej, którą aktorka zaprezentowała w jednym z odcinków czwartego sezonu Czarnego lustra. Co jak co, ale piętno odpowiedzialności i strach przed nową technologią wypadają na twarzy Riseborough bardzo wiarygodnie. Na drugim planie partnerują jej Jennifer Jason Leigh (której występ to oczywiste wspomnienie udziału w Cronenbergowskim eXistenZ) i Sean Bean.
⑧