NAJCIEKAWSZE FILMY SURVIVALOWE. Żeby przetrwać i żyć, trzeba najpierw trochę umrzeć
Kino jest nie tylko przejawem nieskrępowanej twórczości artystycznej człowieka, lecz także zaspokaja jego nieskończone oczekiwania, by być kimś innym, niż jest, i to w sensie gatunkowym. Tak, tak właśnie. Człowiek jest jedyną istotą na ziemi, której nie wystarcza bycie genetycznym sobą. Ciągle czegoś szukamy i gotowi jesteśmy zapłacić za to jakąkolwiek cenę, by na chwilę poczuć, że w naturalistycznym sensie panujemy nad otoczeniem, sobą, innymi, wykorzystując do tego nie tylko swój ludzki charakter, lecz przede wszystkim cechy zwierząt. Widać to jeszcze wyraźniej, gdy przyjrzymy się takiemu gatunkowi filmowemu jak kino survivalowe, czy też kino przetrwania ostatniej szansy.
Wolę to drugie określenie, mimo że nie jest zbyt naukowe. A to dlatego, że w owym rodzaju filmów, który z reguły wywiera na mnie spore wrażenie, dopatruję się zasadniczego pytania: co takiego decyduje o tym, że bohaterom udaje się przeżyć? Jak dla mnie ich ostatnią szansą przeżycia okazuje się odrzucenie człowieczeństwa pojmowanego w sensie renesansowego humanizmu, zakładającego antropocentryzm. Czyżby więc życie jako takie i pęd do niego były wyjątkowo „nieludzkimi” cechami, z których sukcesywnie odzierają człowieka cywilizacja i społeczne normy, czyniąc nas przez to coraz słabszymi i podatniejszymi na manipulację? Zobaczmy, co na to bohaterowie w produkcjach, które wybrałem.
Zjawa (2015), Alejandro González Iñárritu
Możliwości techniczne współczesnego kina nareszcie osiągnęły poziom realizmu, który niewątpliwie jest konieczny do zaprezentowania morderczej walki człowieka z silniejszą od niego naturą. Taka jest Zjawa, do bólu naturalistyczna, a przez to nieco odrealniona, no bo umówmy się, kto mógłby przeżyć to, co główny bohater, Hugh Glass (Leonardo DiCaprio)? Warto obejrzeć film Alejandro Gonzáleza Iñárritu, by sobie uświadomić, jak bardzo desperacko istota ludzka chce walczyć z naturą, a jednocześnie pragnie zabrać jej najdziksze, zwierzęce cechy i wykorzystać je w owej walce.
Przetrwanie (2011), Joe Carnahan
Podobne wpisy
Można stwierdzić, że przetrwa jedynie ten, kto nie tylko jest słabszym człowiekiem, ale przede wszystkim posiada szacunek do dzikiego świata. Taką postawę prezentuje Ottway (Liam Neeson), który w trącącym klasą B filmie Przetrwanie musi dokonywać trudnych wyborów. Z jednej strony sam nie do końca jest pewien, czy powinien przetrwać (wspomnienia), a z drugiej imperatyw moralny podpowiada mu, że ma być odpowiedzialny za tych, którzy przeżyli katastrofę. Jest jeszcze i ta Natura, tak potężna i amoralna, że zdaje się niekiedy samym Bogiem, chociaż milczącym i niezbyt zatroskanym losem człowieka. Ottway dzielnie sobie radzi w starciach z wilkami bardziej podobnymi do wilkołaków niż psowatych. Żeby jednak ostatecznie przetrwać, musi pokonać najpotężniejszego przeciwnika, a więc swój umysł, bo nikt, kto wpierw trochę nie umarł, nie będzie żył naprawdę.
Cast Away: Poza światem, (2000), Robert Zemeckis
Gdyby nie znakomita gra aktorska Toma Hanksa i jego charyzma, film mógłby nie zyskać tylu wiernych fanów. Sam do niego co jakiś czas wracam, żeby przypomnieć sobie, jakim znakomitym pomysłem na drugoplanowego aktora okazała się piłka z narysowaną na niej krwawą twarzą, czyli Wilson. Sam Hanks zresztą rewelacyjnie zrealizował założenia swojej roli. Może i da się produkcji Zemeckisa wytknąć nieco ograny pomysł ulepienia po raz kolejny i aż do znudzenia współczesnego Robinsona Crusoe. Nie można wszelako reżyserowi Cast Away odmówić talentu w zobrazowaniu atmosfery izolacji na bezludnej wyspie, szczególnie dotkliwej dla człowieka pracującego w firmie kurierskiej. Co za ironia losu, prawda?
Marsjanin (2015), Ridley Scott
Kino science fiction od samego początku zawierało w sobie wiele elementów survivalowych, rzadko jednak koncentrowało się na samotnej walce głównego bohatera z niekorzystnymi warunkami panującymi poza Ziemią. Tak jest np. w produkcji W nieznane z Markiem Strongiem oraz w Marsjaninie z Mattem Damonem. Tym razem głównym bohaterem nie jest traper, myśliwy ani żaden inny zmęczony życiem specjalista od jedzenia nadgniłych glonów, lecz astronauta wyposażony we wszelkie zdobycze ludzkiej techniki. Czy to coś zmienia? Zwiększa szanse przeżycia? W ostatecznym rozrachunku niestety nie. Wilki, niedźwiedzie, mrozy i inne niedogodności naszego świata wydają się niewiele znaczyć wobec radykalnego osamotnienia człowieka w beztlenowej przestrzeni wszechświata.