Connect with us

Publicystyka filmowa

NAJBARDZIEJ RASISTOWSKIE momenty w FILMACH DISNEYA

NAJBARDZIEJ RASISTOWSKIE momenty w FILMACH DISNEYA odkrywają kontrowersyjne treści, które skrywał ten ikoniczny giganta animacji.

Published

on

NAJBARDZIEJ RASISTOWSKIE momenty w FILMACH DISNEYA

Dumbo w reżyserii Tima Burtona jest jedną z najbardziej wyczekiwanych premier tej wiosny. Pierwsze recenzje wskazują, że to pierwszorzędna familijna rozrywka, podobnie jak miało to miejsce w przypadku animowanego pierwowzoru z 1941 roku. Co ciekawe, ten uroczy oryginał wywołał niemałe kontrowersje. Badacze wskazywali, że film (prawdopodobnie nieświadomie, ale zawsze) przemyca treści rasistowskie. I nie, nie był to wcale odosobniony przypadek, jeśli chodzi o produkcje wytwórni Disneya.

Advertisement

Zestawienie tytułów słynnego studia oskarżanych o szerzenie rasizmu już za momencik. Domyślam się, że temat jest śliski, w ostatnim czasie podobne kwestie wywołują u naszych czytelników sporo emocji, więc zanim zaczniecie pisać w komentarzach o chorej poprawności politycznej i zarazie lewactwa, miałbym małą prośbę. Po pierwsze, weźcie pod uwagę, że poniższe przykłady tyczą się sytuacji rasowej w Stanach Zjednoczonych i my, jako biali Europejczycy, nie mamy doświadczenia, które pozwalałoby nam oceniać, czy dany film rzeczywiście wpływa tam na dyskurs społeczny, czy też nie.

Po drugie, pamiętajmy, że kino jest ważnym przekaźnikiem treści, a najmłodsi widzowie zazwyczaj podchodzą do nich bezkrytycznie. Disney, do niedawna hegemon na rynku produkcji familijnych, może być wręcz traktowany jako kreator widzenia świata. Zapewne dzięki Mulan niejedna dziewczynka stwierdziła, że odwaga i serce do walki nie są jedynie męskimi cechami, a Dzwonnik z Notre Dame pokazał wielu dzieciom, żebyśmy nie oceniali ludzi po wyglądzie. Niestety, może się też zdarzyć, że takie filmy mają wpływ negatywny.

Advertisement

Wreszcie – pamiętajcie o tym, że niektóre z tych produkcji powstały dawno temu i dopiero oglądane dziś, niemalże w innej epoce, rzeczywiście mogą budzić niesmak. Nasz Murzynek Bambo też przez lata nikomu nie przeszkadzał, ale dziś rozumiem rodziców czarnoskórych dzieci wychowywanych w Polsce, którzy za tym wierszykiem nie przepadają. Dla uczniów przedszkola jest to zazwyczaj pierwsze „spotkanie” z kimś o innym kolorze skóry, a Bambo ewidentnie jest symbolem „innego”, dzikusa, mało inteligentnego chłopca, który boi się, że przez kąpiel może się wybielić.

Tyle z tego przydługiego wstępu. Jeśli chociaż jeden czytelnik podejdzie z bardziej otwartym umysłem do poniższych przykładów, to znak, że było warto.

Advertisement

Pieśń południa (1946)

Pieśń południa Disney

Klasycznym przykładem na rasizm w filmach Disneya jest Pieśń południa z 1946 roku. W tamtych czasach była to naprawdę nowatorska produkcja, łącząca w sobie sceny aktorskie z animowanymi. To, że pod względem technicznym Pieśń południa jest czymś wyjątkowym, nie ulega żadnej wątpliwości. Aktorsko także jest bez zarzutu – honorowy Oscar dla Jamesa Basketta mówi sam za siebie. Za problem uznaje się fabułę. Otóż główny bohater, czarnoskóry były niewolnik, opowiada dzieciom historyjki, które brzmią jak gloryfikacja niewolnictwa. Jason Sperb w swojej książce Disney’s Most Notorious Film określa Pieśń południa wręcz jako jeden z najbardziej obraźliwych i rasistowskich filmów w historii kina.

NAACP, czyli Krajowe Stowarzyszenie na Rzecz Popierania Ludności Kolorowej, wydało oświadczenie, w którym przeczytać można było, że pomimo wysokiej jakości samego filmu jego fabuła zniekształca historię USA, wykorzystując folklor, muzykę i śmiech do ukazania idyllicznej relacji pan-niewolnik. Adam Clayton Powell jr., kongresmen z Harlemu, określił film jako obrazę dla amerykańskich mniejszości i przeciwieństwo wartości uznawanych przez Amerykę. The National Negro Congress (Narodowy Kongres Czarnoskórych) zwoływał ludzi do protestów przed kinami.

Advertisement

Skandalem zakończyła się też premiera filmu w Atlancie, w której nie mógł uczestniczyć główny aktor, gdyż żaden hotel nie zgodził się na jego zakwaterowanie. Film – pomimo dużej wartości artystycznej – ze względu na kontrowersje nigdy nie został wydany na video czy jakimkolwiek innym nośniku w Stanach Zjednoczonych. Disney niejako przyznał się, że te treści mogą mieć zły wpływ na młodych widzów. W ostatnich latach coraz częściej jednak słychać głosy, że pozbawienie Amerykanów możliwości obejrzenia Pieśni południa jest również pewnym aktem dyskryminacji i niesprawiedliwości.

Do wprowadzenia filmu na rynek głośno nawoływała na przykład Whoopi Goldberg. Wszystko wskazuje na to, że prośby zostały w końcu wysłuchane. Przedstawiciele studia twierdzą, że na nowej platformie streamingowej Disney+ pojawią się wszystkie ich produkcje, i filmowe, i serialowe, bez wyjątku.

Advertisement

Aladyn (1992)

Aladyn DIsney

Do innych przykładów dyskryminacji rasowej w filmach Disneya zaliczany jest Aladyn z 1992 roku. W piosence Arabska noc, która otwiera film i wprowadza widzów do fikcyjnego miasta Agrabahu, gdzie dzieje się akcja, padają słowa „Where they cut off your ear if they don’t like your face. It’s barbaric, but hey it’s home” („Tu, gdzie obcinają ci ucho, jeśli nie podoba im się twoja twarz. To barbarzyństwo, ale hej, to w końcu dom„). Fragment ten został oprotestowany przez Amerykańsko-Arabski Komitet ds. Dyskryminacji (ADC). W odpowiedzi na protest wers w piosence został zmieniony przed wyjściem filmu na nośniku video.

Trudno się właściwie temu dziwić. Musimy pamiętać o tym, że animacje Disneya to nie produkcje historyczne czy dokumenty, to fikcja, która jednak może mieć spory wpływ na postrzeganie świata przez dzieciaki. Gdybyśmy mieszkali w którymś z arabskich krajów, zapewne nie chcielibyśmy, żeby młodzi widzowie po seansie myśleli, że u nas ludzie obcinają sobie uszy bez powodu. No ale hej, to w końcu dom…

Advertisement

Dumbo (1941)

Dumbo Disney

Jednym z filmów, którym najbardziej „dostało się” od socjologów i badaczy kultury, jest oryginalny Dumbo. Historyk kina Richard Schickel w swojej książce The Disney Version przedstawił polemikę z zachwytem nad produkcjami słynnej wytwórni. Między innymi zwrócił uwagę na rasistowskie sugestie w filmie o słoniku z wielkimi uszami. Według niego postaci kruków zachowują się w sposób charakterystyczny dla Afroamerykanów przedstawianego na ekranie okresu – noszą kapelusze typowe dla wieśniaków z Południa oraz bardzo często palą cygara. Jeden z nich ma na imię Jim i mówi się na niego „Jim Crow” („Kruk Jim”), a tak przecież w Stanach Zjednoczonych pogardliwie nazywano czarnoskórych. Ja jednak nie byłbym tak krytyczny wobec tych bohaterów. W końcu to oni, jako nieliczni, traktowali Dumbo z szacunkiem, to oni też nauczyli go latać.

Księga dżungli (1967)

Księga dżungli Disney

Przedmiotem rozmaitych analiz pod kątem rasizmu była też Księga dżungli. Zauważono, że wszystkie zwierzęta mówią w niej z poprawnym brytyjskim akcentem, oprócz małp. Te przedstawiono jako prymitywne, używające slangu z Południa. Stale powtarzają też one, że chcą zostać „prawdziwymi ludźmi”. Przez wielu komentatorów zostało to odebrane jako nawiązanie do Afroamerykanów i ich pozycji w ówczesnym społeczeństwie. Czy dzieci wyłapałyby te nawiązania w trakcie seansu – wątpliwe. Dużej nadinterpretacji tu jednak nie widzę. Ewidentnie coś jest na rzeczy. Krzyczący na małpy Baloo wyzywa ich nawet od „płaskonosych”, a wiadomo, że podobnie w negatywnym tonie mówi się o czarnoskórych.

Advertisement

Księżniczka i żaba (2009)

Księżniczka i żaba

Na koniec najciekawszy z przykładów, taki, o którym można by tak naprawdę napisać osobny tekst. Film z 2009 roku o Tianie, pierwszej czarnoskórej księżniczce Disneya, teoretycznie powinien być traktowany jako wręcz antyrasistowski – przecież w marce „Disney Princess” w końcu pojawiła się przedstawicielka afroamerykańskiej społeczności. Stało się coś, o co długo zabiegano. Jeśli patrzeć by na Księżniczkę i żabę pod takim kątem, efekt nie był jednak zachwycający.

Zastrzeżenia można by mieć już do czasu i miejsca akcji – trochę dziwne, że wybrano akurat Nowy Orlean lat dwudziestych XX wieku, gdy segregacja rasowa trwała w najlepsze. Film jest w tym względzie dość wierny faktom. Różnice między białymi i czarnymi mieszkańcami widać wyraźnie. Wielu Afroamerykanom nie spodobało się też, że Tiany tak naprawdę wcale nie można nazwać czarnoskórą księżniczką Disneya – przez większość filmu jest zieloną żabą. Za księżniczkę jedynie przebiera się w przypadkowych okolicznościach, podczas balu maskowego, na którym pracuje w roli kelnerki. Krytyk prestiżowego „The Guardian” pisał po premierze wprost:

Advertisement

Tiana i Naveen spędzają niesamowicie dużo czasu, będąc uroczymi, małymi zielonymi stworzeniami. Disney chciał dotrzeć do ludzi kolorowych, ale kolor zielony nie był tym, co mieliśmy na myśli.

Najwięcej kontrowersji nie wywołał jednak sam film. Gorąco zrobiło się, gdy na rynek wypuszczono cukierki z wizerunkiem Tiany. Były sprzedawane w dwupaku – twarzą cukierków waniliowych była blond piękność Aurora ze Śpiącej królewny, Tiana została zaś umieszczona na opakowaniu zawierającym słodycze o smaku… arbuzowym. Arbuz jest zaś jednym z najbardziej bolesnych, bo niezwykle powielanym medialnym stereotypem Afroamerykanina.

Ten trop kulturowy ma swoje korzenie w niewolnictwie. Arbuz jest symbolem prostactwa i ignoranctwa tej społeczności. Miał pokazywać, że czarnoskórych niewolników nie obchodzi ich sytuacja społeczna ani walka o godność, dopóki dostają „cień i kawałek arbuza. I choć zaistniała sytuacja zapewne była zwykłym przypadkiem, aż trudno uwierzyć, że nikt w medialnym imperium, jakim jest Disney, nie pomyślał, jak takie zestawienie może zostać odebrane.

Advertisement

Kliknij, żeby skomentować

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *