Najbardziej frapujące PYTANIA BEZ ODPOWIEDZI w znanych filmach

Terminator (1984), reż. James Cameron
Odwieczna zagadka filmowa, czyli jakim cudem ojcem Johna Connora zostaje (jakkolwiek jest to fascynujący pomysł) żołnierz wysłany w przeszłość w celu ochrony matki tegoż Johna? Pogdybajmy. Zanim wydarzyła się przyszłość, teraźniejszość szła swoim tokiem, czyli Sarah Connor musiała poznać kogoś ze swoich czasów, kto został ojcem jej dziecka – dopiero później wydarzy się przyszłość, w której John wyśle dobrze wyszkolonego żołnierza w przeszłość, żeby pilnował jego matki. Okej, pojawienie się Kyle’a zaburzyło zatem rzeczywistość Sarah Connor i zamiast spotkać akurat przyszłego ojca Johna, została ona wessana w wir wydarzeń i walkę o życie, poznając jednocześnie żołnierza z przyszłości (i to on, a nie mężczyzna z lat 80. stanie się ojcem Johna). Ale to nie jest takie proste, że zarówno facet z rzeczywistości i czasów Sarah (chociaż żadnego absztyfikanta przy jej boku nie widzieliśmy), jak i komandos z przyszłości spłodzą takie samo dziecko, tej samej płci, i co najważniejsze, z takimi samymi cechami charakteru, by mogło zostać w przyszłości przywódcą ruchu oporu.
A tak w ogóle to mam pewną teorię. Otóż, jak widzieliśmy na początku Terminatora, Sarah Connor nie miała nikogo, nie spotykała się z żadnym mężczyzną, była singielką. Sprawiała wrażenie, że nie potrafi nawiązać nowej znajomości, a i nie szuka jej jakoś szczególnie, a jedyną jej aktywnością w klubie Tech-Noir było strącenie solniczki ze stolika. No więc John Connor z przyszłości, wiedząc, że jego matka nie garnęła się, żeby kogoś poznać, dostrzegł w tym… zagrożenie własnego (za)istnienia! Wysyła więc w przeszłość gościa, który ma za zadanie go spłodzić. A obrona przed Terminatorem to tak przy okazji – TADAM!
Zresztą na identyczny pomysł wpadł przecież w przyszłości… SkyNet, który, aby powstać (!), wysłał w przeszłość Terminatora, z którego zmiażdżonej głowy w 1986 roku naukowcy wyjmą chip i tak powstanie… SkyNet, a zlikwidowanie Sarah Connor to tak przy okazji, ważne, żeby dostarczyć do 1984 roku CHIP i wylać fundament pod powstanie nowych technologii – TADAM! Już zresztą w pierwszej części była scena, tuż po finale w fabryce, gdy Sarah Connor była wywożona na noszach, gdzie kamera robiła najazd na zewnętrzną fasadę z napisem CYBERDYNE SYSTEM – firmy odpowiedzialnej za stworzenie SkyNetu. Mamy zatem w Terminatorze do czynienia z dwoma paradoksami, ale Cameron ostatecznie nie umieścił fasady CYBERDYNE SYSTEM w filmie z 1984 roku, żeby zbytnio nie skonfundować widzów i nie przesłonić głównego motywu, czyli ciąży Sarah Connor i ojcostwa Kyle’a Reese’a. No cóż, dość tego grzebania w czasoprzestrzeni, sama Sarah Connor w pewnej chwili mówi, że można zwariować, jak się w to wszystko za bardzo wnika.
Mroczny rycerz (2009), reż. Christopher Nolan
Planując sztuczkę, do której potrzebny jest asystent, albo przyprowadzasz go ze sobą, albo prosisz kogoś z publiczności, albo umieszczasz swojego współpracownika wśród publiczności… Joker nie skorzystał z tych opcji (nie sądzę, żeby wśród bandziorów miał umówionego współpracownika-ochotnika na wbicie ołówka w oczodół), zatem skąd miał pewność, że ktoś do niego podejdzie, by stać się bezwiednie asystentem przy wykonaniu magicznej sztuczki? A jakby wbił ten ołówek w blat stołu i wszyscy z zaciekawieniem czekali, aż wykona zapowiedzianą sztuczkę? W pierwszym odruchu kupiliśmy tę scenę, bo jest naprawdę pomysłowa, zaskakująca i fajnie nakreśla charakter nieobliczalnej postaci Jokera, ale gdy zastanowić się nad nią, to… patrz pierwsze zdanie: skąd Joker wiedział, że ktoś do niego podejdzie?
Uciekinier (1987), reż. Paul Michael Glasser
Podobne wpisy
W jaki sposób powstał materiał audio-wideo obciążający Arnolda, czyli nagranie z wnętrza śmigłowca? Nagranie to najpierw widzimy w prologu filmu (jako jego normalną, fabularną część). Następnie, w dalszej części filmu, dokładnie ten sam materiał, czyli jakby nie patrzeć, fragment filmu Uciekinier, zostaje pokazany publiczności telewizyjnego show The Running Man, co sugeruje, że… na pokładzie śmigłowca nie znajdowała się statyczna kamerka rejestrująca przebieg lotu, tylko… cała ekipa filmowa, kręcąca zdarzenia z różnych kątów widzenia, różnych ujęć, ze zbliżeniami, zmianą planów i z co najmniej kilku kamer – z którego to materiału można było później zmontować obciążający Arnolda film. Takie numery z oglądaniem filmu w trakcie filmu przechodzą co najwyżej w komediach, gdy na przykład Lord Hełm ogląda kasetę VHS z Kosmicznymi jajami, żeby zobaczyć, co wydarzy się za kilka minut, ale w rasowym kinie akcji takie naginanie rzeczywistości nieco zgrzyta.
Zaginiony Świat: Jurassic Park (1997), reż. Steven Spielberg
Sequel jednego z najlepszych filmów Stevena Spielberga powtarza niemal dosłownie motyw z King Kongów, czyli przemilcza sposób załadunku tyranozaura na pokład statku. Twórca Szczęk pokazuje nam za to sposób… rozładunku tegoż, już na terenie San Diego! I każe widzom zmierzyć się z brakiem odpowiedzi na pytanie: co też do cholery zaszło na statku podczas rejsu?! Najpierw fakty: statek płynie pełną prędkością ku nabrzeżu, załoga nie odpowiada (bo nie żyje, więc jest usprawiedliwiona). Statek uderza w nabrzeże – i tu mała wtopa, bo zgromadzeni na lądzie ludzie, z Jeffem Goldblumem na czele, wpatrują się z przerażeniem przed siebie, choć statek wyłoni się z ciemności dopiero kilkanaście sekund później, więc NA CO patrzyli i skąd u nich opad szczęki? Wracajmy do meritum; statek uderza w nabrzeże i ludziska wchodzą na pokład zobaczyć, co tam się zadziało, że hamulce nie zadziałały i statek prawie wjechał do centrum miasta. Pokład jest pusty, podobnie jak klatka tyranozaura. Na podłodze sterowni leżą (jak to mówi jeden z ludków: „oni są wszędzie”) kawałki załogantów, a odgryziona/obcięta dłoń jednego z nich wisi na kole sterowym. I tu pierwsza zagadka: wnętrze sterowni jest NIETKNIĘTE, nie ma żadnych śladów walki – drzwi, okna, nic nie jest potłuczone, zmiażdżone czy powyginane… więc skąd wisząca na kole sterowym dłoń, sprawiająca wrażenie, jakby coś zeżarło resztę człowieka sterującego statkiem?
Tyranozaur nie dałby rady niepostrzeżenie wejść do tej budki, krótką łapką też by raczej nikogo przez okno nie dosięgnął, czy zatem nadgryzł właściciela dłoni poza sterownią, a ten następnie wszedł do środka, by zawiesić swoją dłoń na kole sterowym? Bez sensu. Tyranozaur odnajduje się w ładowni pod pokładem statku, zamkniętej przez innego załoganta, leżącego poza kadrem (widzimy tylko jego martwą dłoń zaciśniętą na guziku zamknięcia klapy luku ładowni). I to rodzi kolejne pytanie: jak tyranozaur znalazł się pod pokładem? Okej, być może załoga otworzyła luk, mając nadzieję, że tyranozaur wpadnie do środka przez wielką dziurę, bo raczej kijami go do niej nie zagonili. Przypuśćmy, że tyranozaur się zagapił i wpadł do ładowni (choć chyba głęboko to dla niego nie było, skoro potem wyszedł z tejże ładowni jak po schodach), dlaczego zatem człowiek, który go zamknął, leży martwy? Jeżeli to sprawka tyranozaura, to ten raczej jeńców nie bierze, tylko pożera w całości, więc byłaby to kolejna jego ofiara ledwo nadgryziona, skoro dała radę zamknąć stwora w ładowni (pierwsza ofiara odwiesiła własną dłoń na koło sterowe) i dopiero wyzionąć ducha? Coś się tu ewidentnie kupy nie trzyma. Może wy macie jakieś inne pomysły na przebieg wydarzeń na pokładzie statku wiozącego tyranozaura do Chicago?
Jeżeli na któreś z moich powyższych (być może chybionych lub bezzasadnych) pytań ktoś z was drodzy czytelnicy ma jakąś sensowną odpowiedź, uzasadnienie, wyjaśnienie, ciekawą teorię – piszcie śmiało w komentarzach. Może czegoś w tych filmach nie zauważyłem, czegoś nie zrozumiałem, coś przeoczyłem, czegoś czepiam się na siłę? A może wy też macie problem z jakimiś pytaniami bez odpowiedzi w znanych filmach i zechcecie się nimi podzielić?