Najbardziej frapujące PYTANIA BEZ ODPOWIEDZI w znanych filmach vol. 3
Niepostrzeżenie na stronie FILM.ORG.PL zrodził nam się nowy autorski cykl, albowiem przed Wami już trzecia odsłona moich Najbardziej frapujących pytań bez odpowiedzi (tutaj znajdziecie VOL.1 oraz VOL.2), czyli co nieco o filmowych faktach niewyjaśnionych, przemilczanych, zatuszowanych cięciem montażowym, pozostawiających widza z irytującym znakiem zapytania malującym się na czole. Faktach, dla których twórcy nie znaleźli żadnego logicznego wytłumaczenia, a które w fabule znaleźć się musiały, by popchnąć akcję do przodu, nie rezygnując z obranego w scenariuszu kierunku rozwoju wydarzeń. Tradycyjnie miejcie pozor na spojlery! I smacznego, bo na końcu tekstu będzie marchewka.
Gwiezdne wojny: Mroczne widmo (1999), reż. George Lucas
Dlaczego Liam Neeson, który potrafi wyśledzić i zabić każdego, kto porwie mu córkę… hmm, to chyba nie ten film. Dlaczego Qui-Gon Jinn, poważny (wszak ma brodę) rycerz Jedi, zawraca sobie głowę takimi duperelami, jak negocjowanie z jakimś mało znaczącym złomiarzem i handlarzem niewolnikami? Pokój w galaktyce wisi na włosku, więc trochę się naszym bohaterom spieszy, prawda? Tymczasem Qui-Gon zamiast urwać Watto skrzydełka i wziąć potrzebne części do naprawy gwiezdnego śmigacza przemocą, caca się z nim, jak matka z łobuzem. Dyskutuje z burakiem, tracąc cenny czas, a do tego losy wszechświata składa w ręce małego żuczka, który deklaruje, że wygra wyścig pod-racerów, podczas gdy nigdy nawet wyścigu nie ukończył. Czy nie powinien Qui- Gon wziąć kaszojada pod pachę, zajumać części od Watto, i czym prędzej ruszyć w drogę, by ratować pokój w galaktyce? Przypominam jednocześnie, że uczeń Qui-Gona, Obi-Wan, w kantynie w Nowej nadziei nie będzie bawił się w honorowe zachowania, tylko utnie kończynę chwytną gościowi, który będzie kozaczył do Luke’a. Przyjmijmy jednak, że poza tym, ekhem, incydentem, ogólnie rzecz biorąc Jedi musieli postępować honorowo, ale hello… nawet w odległej galaktyce dawno dawno temu musieli słyszeć o czymś takim, jak wyższa konieczność.
Wodny świat (1995), reż. Kevin Reynolds
Za Wikipedią: Guma bungee zbudowana jest z wielu setek cienkich lateksowych gumek, a w renomowanych firmach dodatkowo wplatają taśmę alpinistyczną zapobiegającą nadmiernemu rozciągnięciu się. Stosuje się trzy grubości gum: cienka dla wagi skoczka od 40 do 65 kg, średnia od 65-90 kg, gruba od 90 do 120 kg. Są cztery rodzaje uprzęży: taśma owijana wokół kostek, na korpus, na biodra, specjalna uprząż na kostki. Skacząc z zastosowaniem uprzęży na nogach należy założyć uprząż asekuracyjną na biodra lub korpus… Tymczasem podczas finału Wodnego Świata: Szybko, podaj mi tę przypadkową linę i potrzymaj mi piwo! Ja się pytam, jakim cudem Marinerowi nie urwało nogi? Jakim cudem udało mu się w kilka sekund i na oko, odmierzyć właściwą długość liny, aby nie przyrżnąć w lustro wody, albo nie wyhamować za wysoko i nie wrócić na pokład tego fruwającego czegoś, bez dzieciaka w dłoniach? Ok, załóżmy nawet, że to była profesjonalna lina do bungee spełniająca wszelkie europejskie normy bezpieczeństwa, i dlatego Costner się nie rozpruł, ale co do kroćset w postapokaliptycznym świecie robiłaby profesjonalna lina do bungee spełniająca europejskie normy bezpieczeństwa, skoro nawet nie wiadomo gdzie jest Europa, bo wszystko zalane?
Mission: Impossible – Fallout (2018), reż. Christopher McQuarrie
Gdy nieuzbrojony Ethan Hunt zbliża się do Białej Wdowy, żeby jedynie porozmawiać, i ośmiela się łapiąc ją za rękę uronić z kieliszka odrobinę szampana, natychmiast wyrasta jak spod ziemi jej brat i inni goryle, którzy czuwają nad bezpieczeństwem siostry… brata. Widać jak na dłoni, że system szybkiego reagowania chłopaki mają opanowany do perfekcji. Mija kilka minut, podczas których okazuje się, że Biała Wdowa i Ethan muszą na środku sali pełnej ludzi stoczyć bezpardonową walkę z bandziorami czyhającymi na ich życie, tzn. życia, bo przecież mieli osobne. Są więc łamane kości, ostre noże wbijane w przeciwników, walka wręcz. Jest tu wszystko, poza… no właśnie, gdzie się nagle podział dziarski brat Białej Wdowy i oddział bohaterskich ochroniarzy, jak się okazało o kant dupę potłuc, skoro zniknęli gdy byli naprawdę potrzebni.
Nikt (2021), reż. Ilya Naishuller
W prologu tego znakomitego czarnohumorzastego akcyjniaka pełną gębą, widzimy porozbijanego nikogo, który siedzi w policyjnej sali przesłuchań (co istotne, policjanci jeszcze nie wiedzą kim on jest), a naprzeciwko niego siedzi dwoje policjantów. Zakuty w kajdanki, potencjalnie niebezpieczny podejrzany, jak gdyby nic sięga za pazuchę, skąd wyjmuje najpierw kota, potem puszkę z żarciem, a na końcu otwieracz… Hello, państwo policjanci, a może tak jakieś przeszukanie aresztowanego przed przesłuchaniem? Równie dobrze mógł przecież spod kurtki zamiast kociaka, wyjąć na przykład psa rasy agresywnej, którym utorowałby sobie drogę ucieczki.
Gwiezdne wojny: Nowa nadzieja (1977), reż. George Lucas
Zastanawialiście się kiedyś głębiej… czego tak naprawdę Obi-Wan Kenobi nauczył Luke’a? Bądźmy szczerzy, głównie chyba powtarzania w myślach: Use the Force, use the Force Luke, use the Force do cholery! Była jeszcze jakaś kula (patrz rycina powyżej), która strzelała do Luke’a, gdy ten miał specjalny zamalowany kask na głowie (sprzęt do treningu Jedi na wyposażeniu każdego Sokoła Millenium?!), i raz udało mu się nawet trafić mieczem w promień przez ową kulę wystrzelony, fart początkującego – no i to by było na tyle, jeśli chodzi o trening Jedi. Prawda jest zatem okrutna i nie leży daleko stąd; Luke pod okiem Kenobiego, kolokwialnie mówiąc gówno się nauczył. Tymczasem dumny z siebie mentor (z którym młodzik znał się góra kilka godzin) spogląda na Luke’a, jak na… nową nadzieję, i daje pokroić swój płaszcz Vaderowi. Idziemy dalej; czego nauczył Luke’a Yoda? Ano wiszenia do góry nogami go nauczył, i wyciągania X-winga z bagna, słowem umiejętności, które przydały się Luke’owi w dalszym życiu, jak nam wzór skróconego mnożenia wyniesiony ze szkoły. Poza tym Yoda nauczył jeszcze Luke’a biegania ze sobą na plecach, i to by było z grubsza na tyle. Nikt, słownie zero, nie uczył Luke’a podstawowej czynności, czyli posługiwania się mieczem, nikt nie nauczył go sztuki szermierki, mimo to w Powrocie Jedi Luke miota mieczem niezgorzej od Pana Wołodyjowskiego, i jawi się już jako w pełni ukształtowany Jedi – nauczył się szermierki z tutoriali na YouTube, czy jak? Nawet jeśli przyjmiemy, że władania lightsaberem nauczył go Yoda (wszak nowe epizody pokazały, że machać waść, krótkim bo krótkim, mieczykiem umiał), to między Imperium Kontratakuje, a wydarzeniami z Powrotu Jedi upłynęło raczej mniej niż więcej czasu, a Luke nie skupiał się wówczas na szkoleniu, lecz planowaniu akcji ratunkowej zamrożonego w karbonicie Hana Solo.