search
REKLAMA
Ranking

NA PODŁODZE MONTAŻOWNI. Najdroższe wycięte sceny

Jacek Lubiński

22 lipca 2017

REKLAMA

Montaż – ostateczna granica. To wtedy decyduje się bowiem o ostatecznym kształcie filmu. Tnąc i dopasowując do siebie kolejne klatki, można zepsuć prawdziwe arcydzieło lub wynieść na piedestał marną fabułę. Nierzadko w procesie tym giną całe sekwencje, przepadają wybitne role, o innych elementach układanki nie wspominając. Przede wszystkim jednak pod nożycami montażysty poległo wiele milionów dolarów wydanych na skomplikowane sceny, których… nigdy nie obejrzeliśmy w kinie. Poniżej kilka najbardziej kosztownych przypadków, kiedy wpompowane w zdjęcia środki nie przełożyły się na finalny produkt, stając się co najwyżej marnym dodatkiem do późniejszego wydania DVD. Liczniki w dłoń!

Czarnoksiężnik z Oz

Legendarna produkcja z 1939 roku miała zawierać jeszcze jedną sekwencję, którą nazwano Jitterbug. Nazwa pochodzi od kolejnej pułapki, którą Zła Czarownica zastawiła na Dorotkę – a konkretniej od niebiesko-różowych stworów, które atakują wesołą gromadkę w lesie, rozdzielając bohaterów, co prowadzi do kolejnego numeru taneczno-wokalnego (jitterbug był również popularną w tamtych latach odmianą tańca). Sześciominutowy segment powstawał przez pięć tygodni i kosztował w przeliczeniu na dzisiejsze pieniądze ponad milion dolców. Szybko skończył jednak na podłodze montażowni. Jedynymi śladami po nim są słabej jakości zapis wideo z prób tej sceny oraz nagrana wcześniej muzyka autorstwa kompozytora Harolda Arlena. Segment można znaleźć wśród bonusów na nośnikach DVD.

Dr Strangelove, czyli jak przestałem się martwić i pokochałem bombę

Jeśli uważacie, że ten groteskowy film Stanleya Kubricka z 1964 roku przeskakuje rekina, to nie widzieliście wszystkiego. Inni zresztą też nie, bowiem najbardziej kuriozalna scena projektu poszła do kosza. Mowa o finałowej sekwencji, w której rozmowy między światowymi przywódcami miały się posypać, a oni sami zaczęli walkę na… ciasta. Tak jest! Ci wszyscy generałowie i, wydawałoby się, rozsądni, dorośli ludzie, mieli radośnie zacząć obrzucać się kalorycznym jedzeniem. Całość miała zostać nakręcona w jeden dzień ze względu na bałagan, jaki trzeba było potem ogarnąć. Wedle doniesień zdjęcia trwały jednak blisko dwa tygodnie, a na ich realizację poszło przynajmniej dwa tysiące ciast i ponad dwa miliony zielonych (po uwzględnieniu inflacji). Efekt końcowy wycięto głównie ze względów politycznych, gdyż w międzyczasie doszło do zabójstwa Kennedy’ego, a w scenie tej pada ponoć tekst o tym, że prezydent został „w sile wieku powalony ciastem”. Poza tym reżyser słusznie stwierdził po obejrzeniu materiału, że to jednak przegięcie. Gdzieś w archiwach nadal leży szpula z nagraniem tej szopki, natomiast liczne fotografie z planu oficjalnie okrążyły świat.

Jeden z fotosów odrzuconej sekwencji

Goonies

Jedna z najsłynniejszych odrzuconych scen pochodzi właśnie z tej młodzieżowej przygodówki z 1985 roku. O jej istnieniu dowiadujemy się zresztą z gotowego filmu, pod koniec którego Data wspomina, iż „ośmiornica była bardzo straszna”. Jaka ośmiornica? Ano taka, której nie zobaczymy w oficjalnej wersji tego dzieła (choć raz przedostała się do edycji telewizyjnej), natomiast miała ona zaatakować bohaterów po tym, jak ci odkryli wrak statku. Wykonany w całości z tandetnej gumy potwór służył tylko i wyłącznie za element komediowy. Dość napisać, że ośmiornica zostaje przepędzona za pomocą walkmana grającego specjalne nagrany na potrzeby filmu popowy hit Eight Arms to Hold You. Cóż, powody wycięcia całości są aż nadto jasne. Choć reżyser Richard Donner po latach przyznawał, że scena powstała, bo ekipa, która pracowała w tym zbiorniku wodnym przed nimi, zapomniała zabrać ośmiornicę ze sobą. Jak by nie było, koszt sceny szacuje się obecnie na około pół miliona amerykańskich dolarów, a zabrała ona przynajmniej dwa dni zdjęć oraz parę tygodni przygotowań.

Krwiożercza roślina

Franka Oza adaptacja broadwayowskiej komedii z 1986 roku pierwotnie miała mieć inne, znacznie bardziej dramatyczne zakończenie. Nie spodobało się ono jednak publiczności testowej tak bardzo, że poszło pod nóż. W finale tym – bezpośrednio zaczerpniętym z oryginalnej historii – tytułowa roślinka pożera dwójkę głównych bohaterów (Ellen Greene i Rick Moranis), a następnie zaczyna terroryzować świat. Olbrzymia, ponad dwudziestominutowa sekwencja zjadła pięć milionów baksów, rok pracy nad efektami specjalnymi oraz wiele tygodni zdjęć, w których brało udział aż siedemdziesięciu lalkarzy. Czarno-biały materiał można było obejrzeć dopiero po latach, na wydaniu DVD filmu, natomiast na potrzeby wersji reżyserskiej Blu-Ray sprzed paru lat można obejrzeć ją już w pełni chwały.

Avatar

Jacek Lubiński

KINO - potężne narzędzie, które pochłaniam, jem, żrę, delektuję się. Często skuszając się jeno tymi najulubieńszymi, których wszystkich wymienić nie sposób, a czasem dosłownie wszystkim. W kinie szukam przede wszystkim magii i "tego czegoś", co pozwala zapomnieć o sobie samym i szarej codzienności, a jednocześnie wyczula na pewne sprawy nas otaczające. Bo jeśli w kinie nie ma emocji, to nie ma w nim miejsca dla człowieka - zostaje półprodukt, który pożera się wraz z popcornem, a potem wydala równie gładko. Dlatego też najbardziej cenię twórców, którzy potrafią zawrzeć w swym dziele kawałek serca i pasji - takich, dla których robienie filmów to nie jest zwykły zawód, a niezwykła przygoda, która znosi wszelkie bariery, odkrywa kolejne lądy i poszerza horyzonty, dając upust wyobraźni.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA
https://www.perkemi.org/ Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor 2024 Situs Slot Resmi https://htp.ac.id/