search
REKLAMA
Recenzje

POTWÓR. Horror science fiction w hołdzie „Obcemu”

Film fantastycznonaukowy Williama Malone’a z 1985 roku.

Maciej Kaczmarski

2 maja 2024

REKLAMA

Potwór nie aspiruje do bycia niczym więcej niż solidną produkcją klasy B, ale i tak korzystnie wyróżnia się na tle innych filmów powstałych na fali sukcesu słynnego obrazu Ridleya Scotta.

W przyszłości ludzkość opracowuje nowe technologie wydobywania surowców naturalnych na innych planetach i ciałach niebieskich. O prymat w dziedzinie geologii planetarnej walczą dwie korporacje: niemiecka Richter Dynamics i amerykańska NTI. Dwóch pracowników tej drugiej kompanii odnajduje starożytne laboratorium obcej rasy na Tytanie, największym księżycu Saturna; w jednym z sarkofagów spoczywa pozaziemska istota, która budzi się i zabija naukowców. Kilka tygodni później statek kosmiczny owej wyprawy badawczej rozbija się o stację Concorde w pobliżu ziemskiego księżyca. NTI wysyła na Tytana misję celem zbadania losów zaginionych astrogeologów. Podczas podróży załoga krążownika Shenandoah przechwytuje sygnał alarmowy pochodzący ze statku należącego do Richter Dynamics. Po lądowaniu na Tytanie okazuje się, że jedynym ocalałym z poprzedniej ekspedycji jest niemiecki naukowiec, który snuje opowieść o przerażającej poczwarze mordującej wszystko, co spotka na swej drodze.

Wielki sukces Obcego (1979) Ridleya Scotta zapoczątkował prawdziwy wysyp naśladowców: Alien 2 – Sulla Terra (1980) Ciro Ippolito, Skażenie (1980) Luigiego Cozziego, Galaktyka terroru (1981) Bruce’a D. Clarka, Gwiezdny kryształ (1986) Lance’a Lindsaya, Drapieżca z kosmosu (1986) Derana Sarafiana – to tylko niektóre przykłady. Warto przy tym pamiętać, że Obcy też nie jest dziełem w pełni oryginalnym i wiele zawdzięcza Planecie wampirów (1965) Mario Bavy. Potwór to jeden z wielu dłużników Scotta, ale od innych kopii różni go to, że nie kryje się ze swoimi inspiracjami, a wręcz je celebruje: fabuła jest niemal identyczna z oryginałem, potwór do złudzenia przypomina Ksenomorfa (tyle że skrzyżowanego z krokodylem), a jedna z postaci nosi nazwisko Hans Rudy Hofner, co stanowi czytelną aluzję do H.R. Gigera. Zapożyczeń jest zresztą więcej: od Istoty z innego świata (1951) Christiana Nyby’ego i Zakazanej planety (1956) Freda M. Wilcoxa do 2001: Odysei kosmicznej (1968) Stanleya Kubricka i Szczęk (1975) Stevena Spielberga.

Wszystko to sprawia wrażenie próby zdyskontowania powodzenia Obcego i zarazem hołdu dla filmu Scotta. Potwór to science fiction klasy B, ale całkiem dobre w kategoriach rozrywkowych, a budżet w wysokości ponad 4 milionów dolarów pozwolił na niezłe efekty specjalne [ich twórca Robert Skotak pracował później także przy… Obcym 2 – decydującym starciu (1986) Jamesa Camerona!], scenografię i kostiumy w stylu skafandrów z kubrickowskiej Odysei. Największą słabością filmu Malone’a, poza epigońskim scenariuszem, jest fatalne aktorstwo rodem z telenoweli; chlubny wyjątek stanowi niezawodny Klaus Kinski w roli Hofnera. Niemiecki aktor spędził na planie tylko tydzień, lecz swoim zwyczajem rzadko stosował się do poleceń reżysera i nagabywał żeński skład obsady [1]. O dziwo jednak Malone dobrze wspominał współpracę z Kinskim. „Był bardzo pomocny, jeśli chodzi o sugestie i pracę z innymi aktorami. […] Wydawało się, że [inni aktorzy] naprawdę pracują ciężej, bo pracowali z nim” [2] – opowiadał reżyser.

Potwór miał premierę na Międzynarodowym Festiwalu Filmów Fantastycznych w Brukseli w 1985 roku i był nominowany do dwóch Saturn Awards (najlepszy horror i najlepsze efekty specjalne). Po pewnym czasie film trafił do domeny publicznej, co zaowocowało szeregiem nieoficjalnych kopii na VHS i DVD (można go było znaleźć także w polskich wypożyczalniach kaset wideo). Dopiero w 2013 roku Malone zrealizował oficjalną edycję Potwora pod oryginalnym tytułem The Titan Find i w panoramicznej wersji reżyserskiej. Jeśli pominąć oczywiste kalki z Obcego i marnych aktorów, film Malone’a broni się dziś złowróżbną atmosferą, sporym napięciem, sprawnym tempem, kilkoma przeraźliwymi scenami, otwartą grą z konwencją fantastycznonaukową, efektami specjalnymi oraz wysokim czynnikiem rozrywkowym. Potwór nie jest żadnym arcydziełem, ale dostarcza więcej grzesznej przyjemności niż współczesny lunapark w rodzaju nieznośnie nadętego, rozdętego i egocentrycznego kina superbohaterskiego.


[1] Zob. T. Howarth, Real Depravities: The Films of Klaus Kinski, McHenry 2016, s. 447.
[2] M. Mayo, The Titan Find, „Cinefantastique” vol. 15, no. 2 (maj 1985), s. 55 (tłum. własne).

Maciej Kaczmarski

Maciej Kaczmarski

Autor książek „Bóg w sprayu. Filozofia według Philipa K. Dicka” (2012) i „SoundLab. Rozmowy” (2017) oraz opowiadań zamieszczanych w magazynach literackich „Czas Kultury” i „Akcent”. Publikował m.in. na łamach „Gazety Wyborczej”, „Trans/wizji” i „Gazety Magnetofonowej” oraz na portalach Czaskultury.pl i Dwutygodnik.com.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA