search
REKLAMA
Artykuł

MIASTECZKO SOUTH PARK. To, co w kulturze amerykańskiej najpiękniejsze

Damian Halik

19 sierpnia 2017

Filmorg - grafika zastępcza - logo portalu.
REKLAMA

Jesus vs Santa (rozesłane przez Gradena jeszcze na VHS!) zaczęło żyć własnym życiem – w końcu ktoś stworzył cyfrową kopię nagrania i umieścił ją w sieci. Choć w 1995 roku internet dopiero raczkował, w środowisku filmowym dostęp do niego był dość powszechny, a przekazywana drogą elektroniczną animacja stała się jednym z pierwszych virali w historii. Wspomniany ślepy traf wespół ze szczęściem zadecydowały, że zamówiona przez producenta telewizji FOX krótkometrażówka trafiła do pracowników konkurencyjnych stacji. Dzieło Parkera i Stone’a na tyle zaciekawiło osoby związane z kanałem Comedy Central, że młodym adeptom sztuki filmowej zaproponowano nakręcenie serialu. I tak powstało Miasteczko South Park.

Naturalnie w międzyczasie duet stojący za Jesus vs Santa pracował też nad innymi projektami. W 1993 zadebiutowali pełnometrażowym filmem Cannibal! The Musical (początkowo Alferd Packer: The Musical), przeniesionym następnie na Off-Broadwayowe deski, a tuż przed stworzeniem dzieła życia zdołali zebrać jeszcze milion dolarów na mające dziś rangę filmu kultowego kiczowate do granic możliwości Orgazmo. Trey Parker i Matt Stone radzili sobie w branży coraz lepiej, co raczej nie utrudniło przedstawicielom Comedy Central podjęcia decyzji o nawiązaniu współpracy.

Oczywiście należąca do koncernu Viacom stacja wiele ryzykowała, lecz w samą promocję zainwestowano tak dużo, że jeszcze przed emisją pierwszego odcinka dochód ze sprzedaży koszulek z wizerunkami bohaterów Miasteczka South Park wyniósł 30 milionów dolarów! Było to zresztą zaskakujące zagranie, zważywszy na fakt, że testowe emisje pilota nie przyniosły zbyt optymistycznych prognoz – liczono jednak na zainteresowanie fanów viralowego Jesus vs Santa, którzy nie zawiedli. Co prawda Comedy Central próbowało nakłonić autorów do napisania innego scenariusza, ale Parker i Stone zgodzili się na to tylko pod warunkiem, że stacja z góry zamówi przynajmniej sześć odcinków. Ostatecznie jednak skrypt do Pakeratora 4000 wykorzystano przy produkcji trzeciej odsłony pierwszego sezonu, a serial zgodnie z planem rozpoczął się od Sondy analnej Cartmana, którą zobaczyło niespełna milion osób – dalej było już tylko lepiej. Miasteczko South Park szybko zyskiwało fanów, w trakcie trwania debiutanckiej serii przysparzając stacji około trzech milionów nowych subskrybentów. Dzięki temu oglądalność serialu sięgała momentami niemal sześciu i pół milionów widzów, a sprzedaż gadżetów tylko do końca 1998 roku przyniosła ponad 150 milionów dolarów zysku.

Myliłby się jednak ten, kto oczekiwałby po debiutantach tremy oraz towarzyszącego wejściu do telewizji złagodzenia przekazu. Już sam tytuł pilota – Sonda analna Cartmana – zdradza, w jakim kierunku chcieli udać się twórcy. Zresztą pierwszy odcinek jest perłą w koronie serialu. Parker i Stone postanowili, że wykonają go przy użyciu starej, dobrej animacji poklatkowej – podobnie jak obie animacje spod szyldu The Spirit of Christmas, ale z uwagi na przeznaczenie produkcji musieli wykazać się przy tym wyjątkową starannością. Wyprodukowanie 22-minutowego epizodu kosztowało 300 tysięcy dolarów i trwało ponad trzy miesiące (każdy kolejny, tworzony przy pomocy animacji komputerowej, zajmuje im około pięciu dni). W zamian otrzymaliśmy jednak skondensowaną dawkę tego, czym autorzy Orgazmo zamierzali raczyć nas przez kolejne dwadzieścia lat.

Wyśmiewający wszystko i wszystkich absurdalny humor po dziś dzień jest wizytówką Miasteczka South Park. Twórcy serialu przyzwyczaili widzów do tego, że nie biorą jeńców, korzystając z niczym nieograniczonej wolności. Nie ma dla nich żadnych świętości, co na przestrzeni lat przysporzyło produkcji olbrzymią rzeszę miłośników oraz jeszcze większą grupę hejterów – a odpowiedź Parkera i Stone’a na niepochlebne komentarze tych drugich może być tylko jedna, o czym najmocniej przekonał się Isaac Hayes, użyczający w pierwszych sezonach głosu Jerome’owi McElroyowi, znanemu jako Szef. Był to pracownik stołówki szkolnej, który od pierwszego odcinka towarzyszył głównym bohaterom jako dobry duch, mentor czy wręcz anioł stróż. Jego charakterystyczne zachowania inspirowane były popularnymi w latach 70. muzykami soul, do których zresztą Hayes należał. Szef był jednym z najpopularniejszych bohaterów serialu, jednak w końcu twórcy Miasteczka South Park trafili w jego czuły punkt…

REKLAMA