CLOSE ENOUGH. Oryginalna i błyskotliwa produkcja twórcy ZWYCZAJNEGO SERIALU
Na pewno nie tylko mnie animacja Close Enough wydała się przyjemnie znajoma. Na Netfliksa trafił właśnie najnowszy serial J.G. Quintela, twórcy między innymi Zwyczajnego serialu. Od początku było więc wiadomo, czego można się spodziewać po najnowszej produkcji Amerykanina. Absurdalnego humoru, plejady przejaskrawionych bohaterów oraz barwnego świata przedstawionego, który tylko na pozór wygląda zwyczajnie i niewinnie. Close Enough to oryginalna, błyskotliwa i dojrzalsza od poprzednich historia o młodych dorosłych w znanym i lubianym sosie niedorzeczności.
Głównymi bohaterami są Josh i Emily – para millenialsów, która zmaga się z przejściowym okresem wchodzenia w trzecią dekadę życia. Jest to czas, w którym najwyższa pora dorosnąć, ustatkować się, ale jeszcze nie zestarzeć. Oprócz tego bohaterowie chwytają się kurczowo resztek swojej młodzieńczej niezależności, którą próbują pogodzić z wychowywaniem kilkuletniej córki Candice. Wynajmują mieszkanie z Alexem i Bridgette – byłym małżeństwem, obecnie poszukującymi rozwodnikami. Życie Josha i Emily to ciągła żonglerka, w której skład wchodzą praca, obowiązki, opieka nad dzieckiem, próby spełniania marzeń. A gdyby tego było mało, do codziennych trudności dochodzą gang mściwych klaunów, ślimaki podróżujące w czasie, złodzieje szynek ostatniej szansy oraz mordercze sklepowe manekiny. Warsztat komediowy Quintela, jak widać, nie uległ większej zmianie. Nowy serial został jednak wzbogacony o dojrzałą tematykę problemów współczesnego świata, z którymi mierzą się młodzi dorośli.
Tutaj nie ma czasu na wyjaśnienia. Chwilę po włączeniu pierwszego odcinka musiałam upewnić się, czy aby na pewno zaczęłam oglądanie od początku, a nie od środka. Cechą charakterystyczną produkcji Quintela jest szybkie tempo, w efekcie czego już po kilku pierwszych minutach pierwszego odcinka widz zostaje wciągnięty w wir wartkiej akcji, która leci jak na autopilocie i na podwójnym przyspieszeniu. Musimy z kontekstu dowiadywać się, kim są bohaterowie, ponieważ twórcom szkoda czasu na ogólną prezentację wszystkich najważniejszych postaci. Brak tu także ciągłości fabularnej. Każdy odcinek, a jest ich osiem, składa się z dwóch krótkich, 10-minutowych autonomicznych i skondensowanych historii. Ta dynamika i żwawość w opowiadaniu historii, w połączeniu z charakterystyczną giętką kreską przywodzi na myśl krótkie historie komiksowe.
Nowy serial twórcy Zwyczajnego serialu skupia się przede wszystkim na dowcipnym opowiadaniu o trudach dopasowywania się do świata dorosłych. Dobrym tego przykładem jest odcinek, w którym Emily przychodzi na oprowadzanie domów na sprzedaż, bo choć wie, że jej na kupno nie stać, jest to jedyny moment, w którym ma poczucie życiowej stabilizacji. W rzeczywistości zaś życie głównych bohaterów to istny rollercoaster kolejnych wyzwań świata dorosłych, które wyolbrzymione zostają do gargantuicznych rozmiarów absurdu. Candice, kilkuletnia córka Josha i Emily, momentami wydaje się być najbardziej dojrzałą i najbardziej trzeźwo myślącą bohaterką serialu. Rodzice za wszelką cenę i pomimo wielu irracjonalnych trudności, z jakimi się zmagają, starają się zagwarantować córce wszystko, co najlepsze. Jest to jednak okupione wieloma poświęceniami, które Quintel urozmaica swoim narkotycznym surrealizmem. W humorystyczny sposób obnaża to wyzwania, które serwuje 30-latkom bezlitosny współczesny świat. Close Enough to trochę slice of life, a trochę totalnie absurdalna komedia, na której co chwilę wybuchamy śmiechem.
Podobne wpisy
Podobnie jak inne produkcje Quintela, Close Enough to bardzo specyficzny rodzaj animacji, zdecydowanie skierowany do dorosłego widza ze względu na nawiązania do takich tematów jak narkotyki czy seks. Niejeden jednak boleśnie odbije się od tego serialu, zniechęcony powszechną infantylizacją serialowej formy oraz treści, wszechobecną dziwacznością świata przedstawionego, w którym nie panują żadne logiczne zasady. Ja nie miałam obaw, ponieważ taki humor bez pudła trafia w mój gust. Wierzę też, że prócz świetnej komedii, która ubarwi niezobowiązujący wieczór, można wyciągnąć z Close Enough coś więcej. Pod warstwą absurdu i nonsensu ukryty jest emocjonalny obraz obnażający trudy dorosłości i rodzicielstwa. Łatwo odgadnąć, że przygody Josha i Emily są zabarwione doświadczeniami twórców, co pozwala bardziej uwierzyć w bohaterów, którzy prócz swoich dziwnostek mają też problemy, obawy, bagaż doświadczeń, niespełnione marzenia oraz po prostu nadzieję na szczęśliwe życie.
Najnowsza produkcja Quintela ze swoją nieposkromioną irracjonalnością oraz pospiesznym tempem akcji nie przypadnie wszystkim do gustu. Krótkie odcinki serialu mają nieco fastfoodowy charakter. Nie jest to produkcja z tej samej półki co BoJack Horseman, która pozwala w pełni emocjonalnie utonąć w ekranowej historii. Close Enough nie miał jednak taki być. To serial, który w świetny sposób łączy żarty sytuacyjne z plastyczną animacją. Ma charakter niezobowiązującego sitcomu, który aż tak nie angażuje, ale za to daje sporo rozrywki oraz satysfakcji. Nie kończy się także w spektakularny sposób, tak więc pozostawia lekki niedosyt, który tym samym generuje ochotę na więcej. I bardzo dobrze, ponieważ już wiadomo, że Quintel dostał zielone światło na produkcję sezonu drugiego. Osobiście nie mogę się doczekać.