LOGAN to już historia. Co dalej z filmowym uniwersum mutantów?
Koniec (i to dość piękny, jeśli chodzi o ścisłość). Przedwczorajsza premiera filmu Logan oznacza, że – jeśli wierzyć zapewnieniom Hugh Jackmana – to ostatnia szansa na zobaczenie go w roli Wolverine’a. Jak ta decyzja wpłynie na inne produkcje dotyczące X-Menów? Oto kilka słów na temat przyszłości mutantów.
Powiedzieć, że Logan jest najlepszym filmem o słynnym Rosomaku, to jak nie powiedzieć niczego. Poprzednie produkcje – X-Men Geneza: Wolverine oraz Wolverine – były co najwyżej przeciętne, a na tle świeżo obejrzanego Logana ich ocena jest jeszcze bardziej krytyczna. Szukając jakichś cech wspólnych (oczywiście poza głównym bohaterem), wskazałbym na równie duże oderwanie wydarzeń przedstawionych w filmie od komiksowych realiów. Jeśli liczyliście na to, że w Loganie zobaczycie krwawą jatkę rodem z Old Man Logan czy epicki finał w stylu Death of Wolverine, możecie być nieco zawiedzeni.
Film Jamesa Mangolda ponownie ma dość nikły związek z materiałem źródłowym, ale w przeciwieństwie do poprzednich produkcji nie przeinacza on istotnych elementów komiksowych historii. A pożegnalna kreacja Hugh Jackmana niemal chwyta za serce. Za duży plus należy też uznać krwawe i brutalne potyczki, które dzięki podwyższeniu kategorii wiekowej w końcu wyglądają tak, jak powinny. Krew się leje, kończyny śmigają w powietrzu aż miło! To jednak nie recenzja (znajdziecie ją tutaj), lecz przydługi wstęp do tego, co czeka nas w przyszłości. A właściwie nie nas, tylko X-Menów.
Pomijając produkcje poświęcone Jamesowi Howlettowi, filmy o komiksowych mutantach w dość jasny sposób dzieliły się na dwie linie czasowe, które spleciono w X-Men: Przeszłość, która nadejdzie. Śmiało można jednak uznać, że skoro wraz z Hugh Jackmanem swoje odejście oznajmił sir Patrick Stewart, pozostała nam już tylko “młoda” generacja.
Co słychać u młodych X-Menów?
Dzieje się. Po zeszłorocznej premierze X-Men: Apocalypse sporo mówiło się o Michaelu Fassbenderze i Jennifer Lawrence, którym przejadły się komiksowe adaptacje. O ile Mystique można by zastąpić kimkolwiek i przez cały czas po prostu pokazywać jej niebieską formę, o tyle zmiana aktora wcielającego się w rolę Magneto byłaby sporym ciosem dla serii. Wiele zapewne zależy od szczegółów jego kontraktu, ale wchodzenie na odcisk wytwórni Twentieth Century Fox nie jest raczej mądrym posunięciem. Ciężko przewidzieć decyzję niemieckiego aktora, ale chyba możemy być dobrej myśli. Tym bardziej że ta historia także zbliża się ku końcowi…
Fox nie zwykł informować o swoich produkcjach z takim wyprzedzeniem jak Marvel, ale wydaje się, że w tym przypadku czekają nas co najwyżej dwa filmy. Latem ruszają zdjęcia do X-Men: Supernova. Centralną postacią będzie Jean Grey grana przez Sophie Turner. To także pierwszy film, w którym Fox będzie musiało poradzić sobie z odejściem Jackmana. Szczerze – nie wyobrażam sobie, by w tej produkcji pominięta została postać Wolverine’a.
Supernova ma być adaptacją serii The Dark Phoenix Saga, która została wręcz zmasakrowana na potrzeby filmu X-Men: Ostatni bastion. Mocnym kandydatem do roli reżysera jest Simon Kinberg. Dla scenarzysty X-Men: Przeszłość, która nadejdzie oraz X-Men: Apocalypse byłby to reżyserski debiut. Tak czy inaczej trzeba mieć nadzieję, że poradzi sobie lepiej, niż jedenaście lat temu zrobił to Brett Ratner. Premiery możemy spodziewać się w roku 2018.
Tak szybkie przejście do wieńczącego historię Jean Grey komiksu może dziwić. Stąd wrażenie, że ta linia czasowa także zmierza ku końcowi. Zdaje się jednak, że po Supernovie czeka nas jeszcze X-Men: New Mutants. Według plotek film jest w fazie preprodukcji, ale pewniakiem ma tu być James McAvoy, który ponownie wcieli się w młodego profesora Xaviera (czyżby po raz ostatni?). Jest więc bardzo możliwe, że zastosowany zostanie tu podobny zabieg, co w przypadku X-Men: Przeszłość, która nadejdzie, a my – widzowie – dostaniemy po prostu zajawkę tego, co czeka serię w przyszłości. Jak jednak wspomniałem, ten film jest dopiero na etapie omawiania szczegółów. W międzyczasie X-Meni powędrują na mały ekran, a w kinach zagoszczą filmy powiązane z tym uniwersum, jednak nienależące do głównej linii fabularnej.
Mutanci na małym ekranie
Fox nieźle sobie radzi z serialowymi adaptacjami komiksów (The Walking Dead, Outcast), więc przeniesienie X-Menów na mały ekran wydaje się niegłupim pomysłem. Pierwszą próbą jest Legion, który z odcinka na odcinek rozkręca się coraz mocniej, zachwycając zarówno widzów, jak i krytyków. Opowieść o Davidzie Hallerze, będącym jednym z najpotężniejszych mutantów w historii, ujawnia coraz mroczniejszą stronę jego psychiki. Jesteśmy obecnie na półmetku pierwszego sezonu, ale nie można zapominać, że niepozorny David – notabene, efekt “szybkiego numerka” profesora Charlesa Xaviera z izraelską ambasadorką Gabrielle Haller – na łamach komiksu jest antybohaterem. Najciekawsze zatem przed nami, a Fox już ogłasza kolejny serial.
Tym razem trafimy bezpośrednio do siedziby Instytutu Xaviera (Szkoły Profesora Xaviera dla Utalentowanej Młodzieży, jak kto woli) i zobaczymy zapewne nieco bardziej codzienne wydarzenia z życia mutantów, niż miało to miejsce w filmach. Serial będzie więc powiązany raczej z animowanymi seriami X-Men czy X-Men: Ewolucja. Dzięki tej produkcji uniwersum powinno nabrać znacznie realniejszych kształtów. W końcu nie codziennie walczy się z Sebastianem Shawem (Kevin Bacon w X-Men: Pierwsza klasa), Apocalypse (Oscar Isaac w X-Men: Apocalypse) czy Sentinelami (roboty z X-Men: Przeszłość, która nadejdzie). Nie wiadomo, kiedy serial trafi do telewizji. Jak na razie otrzymujemy jedynie pierwsze informacje o obsadzie. Podobno produkcja ma ruszyć jeszcze w marcu.
A skoro już wspomniałem o Shawie… Umilkły wieści na temat serialu o klubie Hellfire, którego przywódcą była postać grana przez Kevina Bacona w X-Men: Pierwsza klasa. Jego powstanie zapowiadano półtora roku temu, dokładnie w tym samym czasie, co Legion. Zdaje się, że plany uległy weryfikacji.
W tym miejscu należałoby wspomnieć jeszcze o Cloak and Dagger, zapowiedzianym na przyszły rok. Tyron Johnson i Tandy Bowen po raz pierwszy na łamach komiksu pojawili się u boku Spider-Mana. W międzyczasie spotkali też Punishera, jednak częściowo przynależą także do serii X-Men oraz X-Men: New Mutans. Ciężko powiedzieć, czy serialowe wydarzenia o to zahaczą, jednak prawdopodobnie zostanie to pominięte, gdyż za produkcję odpowiada ABC Studios.
Mutanci to nie tylko X-Meni!
Nie można zapomnieć o innych, powiązanych z X-Menami produkcjach. Najszybciej, w lutym przyszłego roku, zobaczymy drugą część przygód Deadpoola. U jego boku pojawi się między innymi Cable – syna Scotta Summersa (Cyklop) oraz Madelyne Pryor (klon Jean Grey). W filmie zabraknie niestety Wolverine’a, ponieważ Hugh Jackman kategorycznie odmówił udziału w projekcie, a ciężko spodziewać się, by został przez kogoś zastąpiony. To zbyt wcześnie – rany są jeszcze zbyt świeże!
Inną produkcją, w której także wystąpią Deadpool oraz Cable, będzie X-Force. Scenariusz do filmu mają stworzyć Joe Carnahan (Drużyna A, Uncharted) i Ryan Reynolds. Ekipa X-Force wywodzi się bezpośrednio z New Mutants, więc możemy się spodziewać swego rodzaju crossoveru. Wśród potencjalnych postaci, jakie dołączą do wspomnianej dwójki, wymienia się przede wszystkim Domino, ale też Psylocke i Anioła (w X-Men: Apocalypse zagranych przez Olivię Munn i Bena Hardy’ego). W ekipie zabraknie jednak Wolverine’a (z wiadomych przyczyn) oraz Cannonballa i Wolfbane, których mamy zobaczyć w X-Men: New Mutants.
Wspomniane filmy wyczekiwane są z niecierpliwością, w przeciwieństwie do solowego występu Gambita. Remy LeBeau na łamach komiksu najlepiej wypadał we współpracy z Rogue, natomiast w filmowej wersji zobaczyliśmy go w X-Men Geneza: Wolverine. Rolę odegrał Taylor Kitsch (John Carter) i wypadł średnio… Producenci filmu uznali, że potrzebują większego nazwiska, ale ich wybór zdaje się jeszcze gorszy. Wedle prasowych doniesień ma nim być… Channing Tatum. Większość fanów jest wściekła. Ich zdaniem Tatum nie pasuje do tej roli, ale by wydać ostateczny werdykt, należy poczekać co najmniej do przyszłego roku. O ile produkcji nie przytrafią się kolejne opóźnienia.
Na pocieszenie pozostaje myśl, że możliwy jest też spin off Logana, w którym główną rolę odegra Laura Kinney. Solowego filmu o X-23 nie wykluczał między innymi James Mangold. W pewnym sensie jego powstanie wynikałoby po części z chęci zachowania ciągłości wydarzeń, które zobaczyliśmy w ostatnim filmie o Wolverinie. To jednak tylko domysły, podsycane przez twórcę Logana:
Myślę, że Dafne Keen (X-23) jest niesamowita, więc z wielką przyjemnością zobaczyłbym inny film o granej przez nią postaci. Chciałbym być w ten projekt zaangażowany!
Szkoda jedynie Dafne, która (jak na jedenastolatkę) zagrała naprawdę dobrze. Wątpliwe jednak, by z produkcją takiego filmu zwlekano kolejne siedem, osiem lat. Najprawdopodobniej do roli Laury zaangażowana zostałaby inna aktorka.
Czy to aby na pewno koniec?
Filmy o X-Menach – dobre czy złe – zawsze spinała postać Wolverine’a. Ciężko wyobrazić sobie, by po siedemnastu latach świetnej gry Hugh Jackamana w rolę miał się wcielić ktoś inny. Wybijający się na topowego producenta filmowych opowieści o mutantach Simon Kinberg tak wypowiada się na ten temat:
Jeszcze nie rozmawialiśmy o przyszłości tego bohatera. Pogodziliśmy się z myślą, że wraz z “Loganem” nastąpi koniec Hugh Jackmana, a wraz z nim koniec filmowego Wolverine’a. Możliwe, że rozejrzymy się, czy istnieje jakaś jego inna wersja, jednak na razie nie idziemy nową drogą. Podeszliśmy do tego tak, jakby to rzeczywiście był koniec.
W podobnym tonie wypowiada się James Mangold i trudno się obu panom dziwić. Nie można jednak wymazać tej postaci, więc prędzej czy później ktoś nowy będzie musiał odegrać Logana. Przynajmniej w filmach o X-Menach, ponieważ Hugh Jackman zostawił sobie pewną furtkę…
Na kartach komiksów Wolverine współpracował z wieloma superbohaterami. Wśród nich byli między innymi Hulk, Spider-Man czy Kapitan Ameryka. Australijski aktor co prawda kategorycznie odrzucił zaproszenia od Ryana Reynoldsa, jednak marzy mu się crossover z Avengersami! W jednym z wywiadów ujawnił, że to jedyny warunek, który zachęci go do powrotu w skórę Jamesa Howletta.
Czy to możliwe? Ciężko stwierdzić. Twentieth Century Fox musiałoby się dogadać z Disneyem, a dotąd nie było to najłatwiejsze zadanie – nie jest jednak niewykonalne, o czym świadczy między innymi “powrót” Spider-Mana. Zanim to jednak nastąpi, jedynym “nowym” filmem z Wolverinem Jackmana będzie zapowiadana czarno-biała wersja Logana.
korekta: Kornelia Farynowska