search
REKLAMA
Zestawienie

Kto powinien ZAGRAĆ, a kto wyreżyserować nowego JAMESA BONDA

Kto stanie za kamerą nowej części przygód Jamesa Bonda? Jaki duet reżysersko-aktorski będzie odpowiedzialny za kolejną odsłonę serii?

Janek Brzozowski

26 października 2021

REKLAMA

Od premiery Nie czas umierać minęło już kilka dobrych tygodni, emocje zaczynają powoli opadać – zaczyna się etap chłodnej kalkulacji. Kto przejmie pałeczkę po Danielu Craigu? Kto stanie się następnym agentem 007? Dla mnie równie istotnym, o ile nie istotniejszym, pytaniem jest: kto stanie za kamerą nowej części przygód Jamesa Bonda? Jaki duet reżysersko-aktorski będzie odpowiedzialny za kolejną odsłonę serii? Poszukując odpowiedzi na rzeczone pytania, wytypowałem kilka, moim zdaniem całkiem interesujących, kandydatur – czasem traktując tę sprawę całkowicie serio, czasem zaś niekoniecznie. Kto wie, być może za kilka lat okaże się, że w którymś przypadku trafiłem w dziesiątkę?

Denis Villeneuve/Henry Cavill

Na początek dwa bodajże najbardziej oczywiste wybory. Reżyser Diuny w jednym z niedawnych wywiadów oznajmił wszem wobec, że chętnie zająłby się w przyszłości realizacją kolejnej odsłony przygód agenta 007: „Bardzo chciałbym nakręcić kiedyś film o Jamesie Bondzie. To bohater, który towarzyszył mi od dzieciństwa. Darzę Bonda szczególnym uczuciem. […] Nie wiem, czy taka sytuacja będzie miała kiedykolwiek miejsce, ale byłby to dla mnie zaszczyt. Czysta kinowa przyjemność”. W roli brytyjskiego szpiega widziałbym tutaj Henry’ego Cavilla – aktora, który w 2006 roku był jednym z głównych kandydatów do zastąpienia Pierce’a Brosnana. Przegrał jednak, jak wszyscy dobrze wiemy, z Danielem Craigiem – uznano, że aktor, wówczas 23-letni, jest do roli Bonda zwyczajnie za młody. Sam Cavill jest na propozycję występu w serii otwarty: stwierdził jednak ostatnio, że zdecydowanie bardziej wolałby wcielić się w filmowego przeciwnika Bonda niż w samego agenta 007.

Christopher Nolan/Tom Hardy

Cóż, z całą pewnością byłoby to wspaniałe widowisko. Christopher Nolan to jeden z najbardziej zręcznych, a zarazem pomysłowych reżyserów filmów wysokobudżetowych – człowiek, który konsekwentnie realizuje na hollywoodzkim gruncie swoje autorskie, nieraz bardzo skomplikowane wizje. Za sprawą Incepcji oraz Tenet Brytyjczyk udowodnił, że w klimatach szpiegowskich czuje się jak ryba w wodzie. Wyobrażam sobie, że Nolan mógłby po raz drugi wysłać Jamesa Bonda w kosmos, zrealizować Moonrakera na poważnie – połączyłby w ten sposób swoje fascynacje twardym kinem akcji oraz pogmatwanym science fiction. W roli agenta 007 zobaczylibyśmy wówczas naturalnie Toma Hardy’ego – jednego z ulubionych aktorów autora Interstellara, idealnie nadającego się na następcę Daniela Craiga. Bond w jego interpretacji mógłby być jeszcze bardziej szorstki i tajemniczy, antypatyczny i pociągający zarazem. Swoją drogą według bukmacherów to właśnie Hardy ma największe szanse na zostanie kolejnym agentem 007.

Guy Ritchie/Charlie Hunnam

Para, która mogłaby w cyklu o przygodach Jamesa Bonda całkiem nieźle namieszać. Guy Ritchie to doskonały stylista, posiadający własny, konsekwentnie rozwijany przez lata filmowej praktyki styl – czasem aż trudno uwierzyć, że Brytyjczyk jest reżyserskim samoukiem. Wprowadziłby do cyklu nową energię, opartą na intensywnym, przemyślanym montażu i wyrazistym poczuciu humoru (choć w zeszłorocznym Jednym gniewnym człowieku Ritchie udowodnił, że z poważnym kinem również mu po drodze). W jego wersji Jamesa Bonda w główną rolę wcieliłby się najprawdopodobniej Charlie Hunnam – aktor, z którym brytyjski reżyser po raz pierwszy spotkał się na planie Króla Artura: Legendy miecza. Wysokobudżetowe widowisko, mające rozpocząć epicką, kilkuczęściową sagę fantasy, spotkało się jednak z niewielkim zainteresowaniem ze strony widowni i poległo w box offisie, przekreślając ambitne plany swoich twórców. W przypadku filmu o agencie 007 Ritchie i Hunnam mieliby zapewne nieco więcej szczęścia. Sam aktor, pytany o możliwe wcielenie się w brytyjskiego szpiega, odpowiedział bardzo skromnie: „Jako Anglik byłbym zaszczycony, gdyby rozważano moją kandydaturę do roli Jamesa Bonda. Intuicja podpowiada mi jednak, że nie powinienem czekać na telefon. Myślę, że nie jestem jedną z pierwszych osób na liście”.

Edgar Wright/Tom Holland

Szalony pomysł, który wymagałby od producentów cyklu (Barbary Broccoli i Michaela G. Wilsona) bardzo dużej odwagi. Przede wszystkim, rażąco odmłodzono by wówczas Jamesa Bonda, po raz pierwszy wcieliłby się w niego aktor o chłopięcej urodzie. Co ciekawe, Holland był podczas jednego z wywiadów pytany o to, co sądziłby o takiej, czysto hipotetycznej propozycji. Dwudziestopięcioletni Brytyjczyk odniósł się do całej sprawy bardzo entuzjastycznie: „Granie Spider-Mana to wielki zaszczyt i wielka przyjemność. Gdyby jednak zdecydowano się na odmłodzenie Jamesa Bonda, to uwierz mi, wchodzę w to. Jest jak jest, poczekamy i zobaczymy, jak rozwinie się sytuacja”. W roli potencjalnego reżysera upatrywałbym w takiej konfiguracji Edgara Wrighta – niezwykle energicznego, charyzmatycznego twórcy, który doskonale sprawdza się we współpracy z młodymi, utalentowanymi aktorami (Michael Cera, Ansel Elgort, Thomasin McKenzie, Anya Taylor-Joy). W Q natomiast wcieliłby się zapewne Simon Pegg lub Nick Frost (a najlepiej obaj!), nawiązując tym samym do pięknej, komicznej tradycji, z jaką związana jest ta rola.

Matthew Vaughn/Tom Hiddleston

Matthew Vaughn związany jest z kinem akcji właściwie od początku swojej filmowej drogi. Debiutował Przekładańcem z Danielem Craigiem w roli głównej, później zaś zrealizował m.in. pierwszego Kick-Assa i trzy odsłony mającej z przygodami Jamesa Bonda bardzo wiele wspólnego serii Kingsman. Wydaje mi się, że Vaughn mógłby przywrócić cyklowi uroczą kiczowatość, charakterystyczną dla filmów z Rogerem Moore’em i Pierce’em Brosnanem – byłaby to ciekawa alternatywa dla bardzo poważnego w gruncie rzeczy okresu Daniela Craiga. W roli agenta 007 znakomicie sprawdziłby się wówczas Tom Hiddleston – aktor obdarzony mocnym, komicznym zacięciem, co najlepiej udowodnił, wcielając się w Lokiego na potrzeby produkcji należących do Marvel Cinematic Universe.

Chad Stahelski/Idris Elba

To byłoby na pewno twarde, bezpardonowe kino akcji. Chad Stahelski odpowiedzialny jest bowiem za filmy o Johnie Wicku – wyjątkowo brutalne, wyróżniające się przemyślaną, dopracowaną choreografią sekwencji walk. Pod tym względem amerykański twórca mógłby wznieść przygody Jamesa Bonda na nowy poziom, czyniąc z głównego bohatera – tak jak w przypadku Johna Wicka – prawdziwą maszynę do zabijania. W brytyjskiego szpiega mógłby wcielić się wówczas Idris Elba, uważany zresztą, zaraz obok Toma Hardy’ego, za jednego z najbardziej prawdopodobnych następców Daniela Craiga. Sam Elba, zapytany na początku października o to, czy będzie nowym agentem 007, odpowiedział dość jasno: „Nie, nie będę nowym Jamesem Bondem”. Dopytany jednak chwilę później o to, czy nie chciałby przejąć tej roli w bliżej nieokreślonej przyszłości, odpowiedział już dużo bardziej zachowawczo: „A kto by nie chciał?”.

Nicolas Winding Refn/Robert Pattinson

Na koniec zostawiłem sobie prawdziwe crème de la crème – dwie osoby, który wywróciłyby serię o Jamesie Bondzie do góry nogami. Nicolas Winding Refn zrobiłby z kolejnej odsłony wysokobudżetowego cyklu przygodowego film, który spokojnie mógłby znaleźć się w konkursie głównym festiwalu w Cannes – dopieszczony audiowizualnie, pełen poetyckiej przemocy, spychający konwencjonalną, sensacyjną fabułę na drugi, a może nawet i trzeci plan; absolutnie nieoglądalny dla masowego odbiorcy. Słowem, Too Old To Die Young w wersji pełnometrażowej. W roli Bonda widziałbym wówczas Roberta Pattinsona – niewypowiadającego przez dwie godziny ani jednego słowa, do złudzenia przypominającego tajemniczego kierowcę z Drive. Piękny byłby to film (mówię całkowicie poważnie), z wiadomych powodów nigdy jednak takowy nie powstanie – marzyć jednak wolno. Dość paradoksalnie Refn był niegdyś bardzo poważnie rozważany jako kandydat do wyreżyserowania Spectre. Duńczyk odmówił jednak producentom, gdyż wolał zająć się swoim autorskim projektem, czyli Neon Demon

Janek Brzozowski

Janek Brzozowski

Absolwent poznańskiego filmoznawstwa, swoją pracę magisterską poświęcił zagadnieniu etyki krytyka filmowego. Permanentnie niewyspany, bo nocami chłonie na zmianę westerny i kino nowej przygody. Poza dziesiątą muzą interesuje go również literatura amerykańska oraz francuska, a także piłka nożna - od 2006 roku jest oddanym kibicem FC Barcelony (ze wszystkich tej decyzji konsekwencjami). Od 2017 roku jest redaktorem portalu film.org.pl, jego teksty znaleźć można również na łamach miesięcznika "Kino" oraz internetowego czasopisma Nowy Napis Co Tydzień. Laureat 13. edycji konkursu Krytyk Pisze. Podobnie jak Woody Allen, żałuje w życiu tylko jednego: że nie jest kimś innym. E-mail kontaktowy: jan.brzozowski@protonmail.com

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA
https://www.perkemi.org/ Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor 2024 Situs Slot Resmi https://htp.ac.id/