KRYTYCZNA DECYZJA. Snake Plissken, Czarna Jagoda i martwy Ryback

Jak na bombastyczny projekt przystało, nie bez znaczenia pozostaje strona techniczna produkcji. Swoje robi oczywiście montaż, którego Baird doglądał osobiście wraz z aż czterema innymi fachowcami (!!!). Długość fabuły nie odbija się więc na ogólnej dynamice narracji, a całość w obiektywie Alexa Thomsona (Excalibur, Na krawędzi, Obcy 3) ogląda się wprost wybornie, mimo iż zdjęcia są tu jedynie wprawnym rzemiosłem. Podobnie zresztą muzyka Jerry’ego Goldsmitha nie wychodzi ponad pewien solidny standard – acz trzeba przyznać, że sam motyw główny to automatycznie wbijające się w podświadomość arcydzieło prostoty. Dosadne, drapieżno-militarne nuty są na tyle charakterystyczne i podniosłe, że za każdym razem, gdy rozbrzmiewają w tle (a co zdarza się bardzo często), klimat ogólnej zajebistości sam pnie się w górę niczym porwany Boeing 747.
Śmietanką na truskawce tego latającego tortu jest obsada, wśród której znajdziemy wiele znajomych nam twarzy jankeskiej fabryki snów. W samej ekipie komandosów Travisa obecni są John Leguizamo (Szklana pułapka 2, Życie Carlita), Joe Morton (Speed, Terminator 2), Whip Hubley (Top Gun, basenowa ofiara Sil z Gatunku) i BD Wong (pamiętny doktor Wu ze świata Parku Jurajskiego). Poza nimi wypatrzymy również Andreasa Katsulasa, czyli jednorękiego ze Ściganego, Charlesa Hallahana (Norris z Coś), Paula Bollena (Szklana pułapka 2, Zabójcza broń 4, Człowiek demolka czy Obsesja namiętności, też z Kurtem) oraz poczciwego Lena Cariou, a więc jednego z wielu etatowych Hollywoodzkich polityków/wojskowych.
Nie należy zapominać także o nieodżałowanych mistrzach drugiego planu: Mary Ellen Trainor – prywatnie żonie Roberta Zemeckisa, znanej z wyrazistych, epizodycznych ról pani psycholog z Zabójczej broni i trzech kontynuacji, sekretarki z Action Jackson i reporterki w Szklanej pułapce; oraz jak zawsze negatywnie obsadzonym J.T. Walshu, dla którego był to jeden z czterech filmów nagranych wespół z Russellem (pozostałymi są: Tequila Sunrise, Ognisty podmuch i Incydent) i zarazem jedyny, w którym nie mają oni żadnych wspólnych scen, choć paradoksalnie znajdują się w tym samym miejscu. Wprawne oko dostrzeże także będącego na początku swojej drogi Jona Huertasa (serial Castle), który w napisach figuruje pod uroczą nazwą „terrorysta Sammy”, oraz słodką Marlę Maples – modelkę i ówczesną żonę… Donalda Trumpa (ciekawym, czy tytuł ten figuruje w obecnych zbiorach Białego Domu).
Podobne wpisy
Trzeba przyznać, że taki skład po latach robi wrażenie, nawet jeśli tylko na nerdach i jest oparte przede wszystkim na nostalgii (aczkolwiek castingowi i aktorstwu trudno tu coś zarzucić). A podobne smaczki – jak na przykład jeszcze ten, że Kurt gra tu awiacyjnego żółtodzioba, choć w rzeczywistości kultowy „Wąż” Plissken jest doświadczonym pilotem z kilkoma różnymi licencjami – sprawiają, że dla fanów tego typu filmów seans Krytycznej decyzji jest po prostu pozycją obowiązkową, na której poczuć można się jak w domu.
Znamienny oraz nieco ironiczny jest fakt, iż dziecko prawdziwego weterana gatunku, Joela Silvera i studia Warner Bros., było efektem transakcji z konkurencyjnym Paramountem, które odsprzedało scenariusz w zamian za… Forresta Gumpa, przechodzącego w owej chwili produkcyjne perturbacje. I chociaż nie da się logicznie porównać do siebie jakości tych tytułów, to ostatecznie obydwie wytwórnie wyszły na swoje. Executive Decision nie doczekało się, rzecz jasna, podobnego uznania co film Zemeckisa, ale też było hitem sezonu. Bez problemu aż czterokrotnie zwróciło swój „skromny”, liczący pięćdziesiąt pięć milionów budżet i niejako bocznym wejściem (bo przez rynek DVD) weszło do klasyki gatunku.
Jak wiele podobnych produkcji swoich czasów, wraz z nadejściem nowego milenium Krytyczna decyzja padła ofiarą całkowitego braku zrozumienia i przestała być już tylko niewinną rozrywką dla mas. Chyba jednak żaden inny film akcji nie ucierpiał tak mocno w starciu z rzeczywistością po zamachach 9/11, jak właśnie ten – i to bynajmniej nie w kwestii kategorii R (notabene zbyt surowej względem materiału). Z czasem kinowy oryginał został dosłownie ocenzurowany w imię politycznej poprawności i teraz nie zobaczymy już w rękach terrorystów Koranu ani odprawianych przez nich modłów do Allaha. Ba! W zależności od tego, czy oglądamy film w telewizji, czy też wersję przeznaczoną na domowe nośniki, religia oraz pochodzenie porywaczy zostały stosownie ukryte nie tylko w obrazie, ale i w dźwięku poprzez zdubbingowanie „niewygodnych” słów. Bezkrytycznie głupia, godna pożałowania decyzja…
korekta: Kornelia Farynowska