search
REKLAMA
Action Collection

HUDSON HAWK. Podróż za jeden uśmiech z LEONARDEM

Odys Korczyński

24 maja 2020

REKLAMA
W kinie Nowej Przygody nie ma chyba tytułu o tak zmarnowanym potencjale na kultową inspirację komiksów, gier, no i przede wszystkim dobry przygodowy film akcji. Hudson Hawk to przede wszystkim świetna historia i świetnie dobrany aktor do postaci, która z łatwością mogła stać się drugim Alanem Quatermainem, tyle że nieco mniej karnym, uczciwym i szarmanckim. Mimo jednak świetnego pomysłu autorstwa m.in. samego Bruce’a Willisa w scenariuszu zabrakło miejsca na tak zwane zbudowanie napięcia, a później odpowiednie jego rozładowanie. O to mam największe pretensje do reżysera i scenarzystów. Zabrakło 30 minut, żeby powiedzieć coś więcej o Hudsonie Hawku i może nieco przesunąć akcent z sensacyjnej komedii na pełen tajemnicy, jak u Indiany Jonesa, film z gatunku Nowej Przygody.

Mimo wszystko jednak na mojej osobistej liście filmów kultowych Hudson Hawk się jakoś utrzymał. Duża zasługa w tym Bruce’a Willisa i Danny’ego Aiello. Stworzyli przestępczy duet, którego nie można nie polubić. Willis, czyli Hudson, był najbardziej szaloną i prześmiewczą częścią pary, zaś Aiello w roli Tommy’ego Five-Tone wnosił do niej nieco więcej racjonalnego spokoju, chociaż w finale dał upust swojemu dawnemu młodzieńczemu wariactwu. Poza tym klimat, mimo akcji pędzącej zabójczo od połowy filmu, został cudem ocalony, dzięki odniesieniom do tajemniczego Leonarda da Vinci. Można by rzec, że Leonardo w kinematografii jest dobry na wszystko, zwłaszcza na produkcje ze zmarnowanym potencjałem. To samonapędzający się historyczny suspens ratujący najbardziej oklapłe filmy przed kompletną porażką. Tak stało się w przypadku Hudsona Hawka.

Z dzisiejszej perspektywy, spoglądając na filmografię reżysera Michaela Lehmanna, wydaje się całkiem zrozumiałe, że Hudson Hawk nie przetrwał próby czasu, a jednak pozostał w pamięci jako ten z filmów oglądanych za młodu, które zawsze się będzie pamiętało jako niesamowitą i wciągającą dziecięcą przygodę. Michael Lehmann od wielu lat kręci już wyłącznie seriale, a nawet wtedy, gdy na początku kariery podejmował się pełnometrażowych tytułów, Hudson Hawk pozostawał filmem gatunkowo egzotycznym. Może był to rodzaj testu, czy na początku lat 90. seria o Indianie Jonesie i wszelkie jej pochodne wciąż mają szansę na wielkie zyski. Okazuje się, że tak. Hudson Hawk to pokazał. Gwarancją sukcesu dla filmu przygodowego jest oparcie sensacyjnej akcji dziejącej się we współczesności na historycznym micie, który przez wieki funkcjonował w świadomości historyków oraz hobbystów i dzięki temu zadomowił się w popkulturze na tyle, że wytworzył kolejne pobudzające wyobraźnię mity. Pod tym względem działalność Leonarda da Vinci jest kopalnią zysków dla filmowców.

Jak pokazuje przykład Michaela Lehmanna, trudno tę nerdowską popularność tak naprawdę roztrwonić. Z drugiej strony mocno to zadziwiające, że niedoświadczony w pełnometrażowych produkcjach reżyser dał radę stworzyć tak pamiętny klimat. Zapewne gdyby nie rozgarnięci scenarzyści znani m.in. z Powrotu Batmana czy Szklanej pułapki, Hudson Hawk zamieniłby się w sensacyjne romansidło, a tak jest klimatycznym kinem Nowej Przygody z koszmarnie zbalansowaną akcją. Jak wspominałem na wstępie, gdyby film był dłuższy o jakieś pół godziny, podczas seansu nie miałoby się wrażenia, że coś nam bezpowrotnie uciekło, czegoś brakuje w fabule, a niektóre wydarzenia są nakręcone z ogromnym wysiłkiem i brakiem polotu. Sytuacji nie poprawia nadmierna ilość żartów. Ani nie są one surrealistyczne, ani w angielski sposób skrzywione. Sprawiają wrażenie Strasburgerowych sucharów. Niektóre wyczyny bohaterów zresztą również, jak na przykład działo z wystrzeliwanymi przez Tommy’ego Five-Tone bombami. Sprawa z antagonistami również wygląda nieciekawie. Nominacja do Złotej Maliny dla Sandry Bernhard (Minerva Mayflower) okazała się więc całkowicie zasłużona. Szkoda, że nie została zamieniona na trofeum.

Odys Korczyński

Odys Korczyński

Filozof, zwolennik teorii ćwiczeń Petera Sloterdijka, neomarksizmu Slavoja Žižka, krytyki psychoanalizy Jacquesa Lacana, operator DTP, fotograf, retuszer i redaktor związany z małopolskim rynkiem wydawniczym oraz drukarskim. Od lat pasjonuje się grami komputerowymi, w szczególności produkcjami RPG, filmem, medycyną, religioznawstwem, psychoanalizą, sztuczną inteligencją, fizyką, bioetyką, kulturystyką, a także mediami audiowizualnymi. Opowiadanie o filmie uznaje za środek i pretekst do mówienia o kulturze człowieka w ogóle, której kinematografia jest jednym z wielu odprysków. Mieszka w Krakowie.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA
https://www.moto7.net/ https://efda.gov.et/ https://www.perkemi.org/ Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor