HORRORY na Disney+, które musicie obejrzeć w HALLOWEEN
To nie będą wielkie filmy, którymi można się w nieskończoność zachwycać jak np. Obcy, którego również na Disney+ można obejrzeć. To będą rozrywkowe filmy na wieczór, w większości nie starsze niż 3 lata, przy których można się trochę wystraszyć albo i pośmiać z dziećmi, swoimi lub/i sąsiada np. po zakończeniu zbierania cukierków na osiedlu w halloweenowy wieczór. Ważny jest dystans do kina i do siebie, zwłaszcza gdy świętujemy w towarzystwie tak wielu pierwotnych, naturalnie z nami obecnych symboli, z których jednego ponad wszelką wątpliwość każdy z nas doświadczy. Warto się więc najpierw trochę pośmiać, a kino tym razem nie musi być hiperartystyczną rozrywką do późniejszej wielotygodniowej interpretacji. Zresztą, czy horrory aspirują do tego miana?
„Boogeyman” (2023), reż. Rob Savage
Jak to u Stephena Kinga, coś czai się w ciemnościach i zwykle tylko dzieci to widzą. Dorośli są na tę wiedzę i doświadczenia zamknięci, do czasu oczywiście. To jednak ci młodsi są kluczowi zarówno dla złych nadprzyrodzonych istot, które karmią się ich niewinnością, jak i dla ich pokonania. Tak jest i w Boogeyman, historii może niezbyt odkrywczej pod względem zasad rządzących horrorami, ale umówmy się, jump scare działa prawie zawsze, podobnie jak złączenie monster movie z historią o nawiedzonym domu. Tak więc bardzo stare już opowiadanie Kinga nabrało nowego życia, a za Boogeymana można się przebrać na Halloween.
„Pusty człowiek” (2020), reż. David Prior
Przygotujcie się na ponad dwie godziny napięcia nieopuszczającego was aż do finału, którego nie przewidzicie. Nie ma w tym filmie potworów. Są za to ludzie i ich skłonność do łączenia się w grupy pod przewodnictwem silnej jednostki, mającej zdolność przekształcić wolną wolę wyznawców w bezmyślną chęć i potrzebę wykonywania rozkazów. Tak jest w rzeczywistości, lecz w Pustym człowieku istnieje to paranormalne niedopowiedzenie. Cały czas się spodziewamy, że objawi się nam jakiś potwór, jak personifikacja strachu. Kto wie, może gdzieś się on w fabule skrywa? Widzowie nie znajdą tu wielu estetycznych inspiracji na Halloween, ale odkryją z pewnością dobrze skrojoną grozę.
„Grimcutty” (2022), reż. John Ross
Pomysłowość tej produkcji polega na dwóch rzeczach. Po pierwsze wykorzystają ważny element naszej kultury popularnej, żeby stworzyć genezę potwora. A po drugie dobrze, że go nikt nie widzi prócz głównej bohaterki. Daje to scenom dodatkową dawkę grozy, gdy np. dziewczyna tnie się nożem, krzyczy, dorośli myślą, że sama to sobie robi, a tak naprawdę ona walczy z potworem, który naciska na jej rękę z ostrzem. Finał jest równie ciekawy, co nieoczywisty. Może po seansie inaczej spojrzymy na halloweenowe memy?
„Poroże” (2021), reż. Scott Cooper
Klimat etnicznego monster movie może zaskoczyć swoją skutecznością w straszeniu. Sama historia o demonie żywiącym się ludzkim cierpieniem, z legendy opowiadanej przez rdzennych mieszkańców Ameryki, jest wręcz banalna, nawet jeśli opowiada ją kultowy Graham Greene. Na to wszystko jednak zwraca się mniejszą uwagę, bo twórcom udało się stworzyć niepowtarzalny klimat grozy z udziałem dziecka, naprawdę przerażającego chłopca, przy którym czai się budząca lęk istota. Możemy ją zobaczyć w finale historii, jeśli oczywiście wytrzymamy napięcie. Na pochwałę zasługuje gra aktorska oraz sugestywne zdjęcia, w tym świetnie wykorzystane światło, żeby katalizować w nas, widzach, lęk.
„Prey” (2022), reż. Dan Trachtenberg
Od kiedy recenzowałem Prey, minęło sporo czasu. Zdarzyło mi się nawet jeszcze raz obejrzeć ten film bez jakichś wielkich emocji, może nawet dokładniej niż za pierwszym razem. Podtrzymuję jednak opinię, że pieniądze zostały zmarnowane na tę produkcję, oceniając ją w kontekście poprzednich, zwłaszcza legendarnego pierwszego Predatora. Nie oznacza to wszelako, że filmu nie da się oglądać. Dobrze pasuje jego klimat do halloweenowego wieczoru, kiedy już mniejsze dzieci pójdą spać ze swoimi zaprzyjaźnionymi duchami. Przy seansie można zjeść chipsy z obniżoną zawartością tłuszczu, napić się bezcukrowej coli i zagryźć to wszystko jak najbardziej słodkimi z powodu sacharozy cukierkami w kształcie nietoperzy. Ciekawe, czy podzielacie moje wątpliwości, czy Prey jest naprawdę opowieścią o Predatorze? Bo mam istotne wątpliwości z powodu pewnej sceny z bizonami.
„Fresh” (2022), reż. Mimi Cave
Czy zachęcę was, gdy opowiem scenę o kobiecie pod prysznicem? Nie, nie jest to TAKA scena, lecz bardzo przemyślana sekwencja powodująca wzrost napięcia. Kobieta powoli rozbiera się, żeby się umyć. Żeby jednak zdjąć spodnie, siada. Tak jej wygodniej. Obcisłe spodnie opornie schodzą z bioder, lecz gdy już uda się je zsunąć, widać, że kobieta nie ma nogi. Kamera dyskretnie się oddala i widzimy ją nagą, jak wchodzi pod prysznic. Na tym etapie filmu już domyślamy się, co stało się z nogą – została zjedzona przez jej partnera, a może zjedzona przez klientów partnera, którzy delektują się smakiem ludzkiego mięsa. Sebastian Stan pokazuje w tej produkcji zupełnie nieznaną aktorską twarz.
„Nawiedzony dwór” (2003), reż. Rob Minkoff
Można powiedzieć, że Halloween to święto rodzinne, wspólnotowe, bo oswajamy coś, co dotknie nas i nasze dzieci – śmierć. Dobrze jest więc bawić się w jej poznawanie z najmłodszymi, bo oni naprawdę potrafią kreatywnie podejść do tematu. Dla nich również powinniśmy przygotować filmowe propozycje, a Nawiedzony dwór jest iście lunaparkową propozycją, żeby spędzić ten wieczór duchów w towarzystwie stołu suto zastawionego słodyczami oraz z lecącą w tle na ekranie telewizora historią o bardzo niewrażliwym na zjawiska nadprzyrodzone agencie nieruchomości (Eddie Murphy). Produkcja pochodzi z XXI wieku, lecz ma niezaprzeczalny klimat lat 80., co jest jej wielką zaletą.
„Nawiedzony dwór” (2023), reż. Justin Simien
Od klasyki z Eddiem Murphym przechodzimy do nieco bardziej współczesnego ujęcia problematyki nawiedzonych dworów w lunaparkowym stylu. I – o dziwo – po latach, z innymi aktorami, innym reżyserem i innym podejściem do tego typu produkcji, klimat się nie zepsuł. Oczywiście nie ma żadnego aktora tak charakterystycznego jak Eddie, ale za to swoim charakterystycznym nosem nadrabia Owen Wilson. Dorośli nie będą się na tej historii nudzić, a dzieci z pewnością znajdą mnóstwo pomysłów na straszenie się, bo zwrotów akcji w Nawiedzonym dworze nie brakuje.
„American Horror Story” (2011–2022), twórcy: Ryan Murphy, Brad Falchuk
Produkcja raczej dla dorosłych lub starszych nastolatków. Historii jest tu mnóstwo. Znajdziemy nawet specjalną o Halloween i właśnie tę chciałbym zaproponować. Podzielona jest ona na dwa odcinki. Opowiada wiele mniejszych historii rodzinnych, które rozgrywają się właśnie w ten wieczór. Porusza zwłaszcza ukazanie relacji matki i niepełnosprawnej córki. Ukochane dziecko dostaje od matki maskę. Ta maska ma podwójną rolę. Ma ukryć twarz córki, żeby nikt nie poznał, że jest niepełnosprawna. Dziewczyna ginie w tej masce, przejechana przez samochód. Gdy wybiega za koleżankami, które odwiedzają jej dom w Halloween. Jeszcze makabryczniej jest w kostnicy, gdy matka zaczyna malować twarz swojego dziecka, żeby ładniej wyglądała. Historia w sam raz na dorosłe Halloween.
„Wilkołak nocą” (2022), reż. Michael Giacchino
Kończę to zestawienie produkcją jedyną w swoim rodzaju, bardzo dopasowaną do wieczoru grozy. Minęło już sporo miesięcy od czasu premiery, a ja wciąż jestem zaskoczony, że to Marvel. Zaskakujące jest również to, że w tym niepełnym metrażu zamknięto tak wiele pomysłowych scen np. efektowne morderstwo na paskudnym Jovanie, wołanie Elsy do potwora, a także sam wilkołak, gdy wyrywa się na wolność. Jakże symboliczna jest ta czarna krew spływającą po kadrze wraz z postępami morderstw dokonywanych przez wilkołaka. Im więcej jej widzimy, tym czujemy się jako widzowie coraz bardziej zamknięci, podobnie osaczeni co wilkołak. I cały ten klimat został zbudowany za pomocą tak wyświechtanych już w horrorze środków wyrazu.
Tutaj znajdziecie inny tekst o horrorach na Disney+.