search
REKLAMA
Zestawienie

HORRORY dla osób, które NIE LUBIĄ strasznych filmów

Przemysław Mudlaff

16 listopada 2019

REKLAMA

Długie jesienno-zimowe wieczory to idealny czas na „pożeranie” horrorów. Zombie, wampiry, upiory, kosmici, psychopatyczni mordercy, noże, tasaki, piły mechaniczne, krew, jelita, rozczłonkowane części ciała. Brzmi zachęcająco? Niekoniecznie? Zostań! Nie rezygnuj z dalszego czytania! Najprawdopodobniej należysz do widzów, którzy spadają z fotela przy każdym jump scarze, albo oglądają co straszniejsze i brutalniejsze sceny przez palce. Nie bój się i nie odmawiaj sobie kina grozy. Rozumiemy cię i chętnie pomożemy! Oto zestawienie świetnych horrorów, z którymi bez problemów sobie poradzisz.

Nie wszyscy ludzie lubią odczuwać kontrolowany strach. Są widzowie, którzy po obejrzeniu przerażającego filmu po prostu źle się czują. Obrazy wzbudzające lęk pozostają w ich pamięci na długo po seansie i powodują coś na kształt traumy. Trudno im się po horrorach zasypia, niełatwo jest je uspokoić. Powody są różne. Jedni nie najlepiej znoszą nagły przypływ adrenaliny, inni są aż nazbyt empatyczni, co czyni ich nadwrażliwymi. Wiele zależy również od temperamentu człowieka, a także od reaktywności, która, gdy jest wysoka, może powodować brak zainteresowania mocnymi wrażeniami w kinie.

Szkoda byłoby jednak porzucać horror jako gatunek, który przecież nierzadko proponuje widzom tytuły okazujące się kinematograficznymi perełkami. Być może wystarczy jedynie oswoić się z poszczególnymi rodzajami kina grozy i spojrzeć na nie pod innym kątem. Czasami pomocny jest w tym humor, innym razem zabawa konwencją, kampowa stylistyka, a także umiejętne budowanie napięcia bez epatowania brutalnością. Poniżej postaram się wymienić podgatunki kina grozy oraz ich mniej strasznych, ale wartych obejrzenia przedstawicieli. Nierzadko jeden tytuł może stanowić przykład wielu rodzajów horroru. Świadczy to wyłącznie o tym, że omawiany gatunek jest niezwykle intrygujący i warto go krok po kroku odkrywać.

Horrory o żywych trupach

Zombie to bardzo popularny i wbrew pozorom dość skomplikowany horrorowy potwór. Osoby, które odrzucają kino grozy ze względu na epatowanie brzydotą i brutalnością, nie będą miały z żywymi trupami łatwo. Umarlaki wzbudzają wstręt i odrazę. To w końcu gnijące, rozpadające się ożywione truchła, działające w celu zaspokojenia wiecznego głodu.

Jak zatem oswoić zombie? Najlepszym sposobem wydaje się być podejście humorystyczne. Szczęśliwie w światowej kinematografii odnaleźć można parę świetnych komedii o umarlakach. Jedną z nich jest produkcja Edgara Wrighta, Wysyp żywych trupów (2004). To jeden z najoryginalniejszych filmów o zombie, zrodzony z miłości do klasycznych obrazów o tej tematyce. Brytyjski humor i makabra oraz piwo i krew mieszają się tu w niesamowitą, szaloną, energetyczną całość. Wszystkie składniki zostały jednak cudownie wyważone, co wcale nie jest taką oczywistością w przypadku horrorów o zombie.

Kolejnym przykładem humorystycznego podejścia do tematyki żywych trupów jest Zombieland (2009) Rubena Fleischera. To inteligentny, zabawny i pędzący niczym rollercoaster survivalowy poradnik dla początkujących. Apokalipsę umarlaków oglądamy bowiem z perspektywy nieco fajtłapowatego i trochę tchórzliwego Columbusa (Jesse Eisenberg), który całkiem dobrze radzi sobie w brutalnym i zdominowanym przez żywe trupy świecie. Kilkakrotnie nawet miał szansę na wyróżnienie Zombie Kill of the Week za najbardziej efektowne rozwalenie nieumarłego, ale zawsze na drodze stawali mu jacyś twardziele pokroju Tallahasseego (Woody Harrelson) lub sprytne babunie wykorzystujące do mordowania żywych trupów nawet fortepiany. Poza tym, czy Bill Murray ucharakteryzowany na zombie jest w stanie wzbudzać przerażenie?

Jeśli nie bawi cię mordowanie zombie z przymrużeniem oka, spróbuj filmu, który dosłownie wgniata w fotel, doskonale odświeżając konwencję kina żywych trupów i dostosowując ją do naszych czasów przy jednoczesnym relatywnie małym rozlewie krwi. Chodzi o 28 dni później (2002) Danny’ego Boyle’a, a zatem historię garstki bohaterów z Jimem (Cillian Murphy) na czele, cudem ocalałych z epidemii małpiego wirusa, który opustoszył Londyn, a zainfekowanych przemienił w szybkich zombie. Wbrew pozorom to wcale nie zarażeni stanowią u brytyjskiego twórcy największe zło. Najważniejsza i najgorsza jest tu bowiem ciemna strona ludzkiej natury. Skrupulatne budowanie napięcia i klimatu, przyprawiające o ciarki na grzbiecie ujęcia wyludnionego Londynu oraz świetna, intrygująca muzyka to elementy składowe filmu o zombie, który śmiało można zestawiać z klasykami Romera.

Przemysław Mudlaff

Przemysław Mudlaff

Od P do R do Z do E do M do O. Przemo, przyjaciele! Pasjonat kina wszelkiego gatunku i typu. Miłośnik jego rozgryzania i dekodowania. Ceni sobie w kinie prawdę oraz szczerość intencji jego twórców. Uwielbia zostać przez film emocjonalnie skopany, sponiewierany, ale też uszczęśliwiony i rozbawiony. Łowca filmowych ciekawostek, nawiązań i powiązań. Fan twórczości PTA, von Triera, Kieślowskiego, Lantimosa i Villeneuve'a. Najbardziej lubi rozmawiać o kinie przy piwku, a piwko musi być zimne i gęste, jak wiecie co.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA