search
REKLAMA
Artykuł

GERALT Z NETFLIKSA. Co wiemy i czego się spodziewać po nowym Wiedźminie?

Tomasz Raczkowski

16 sierpnia 2018

REKLAMA

Perspektywy

Pośród czynników generujących tak duże oczekiwanie Wiedźmina jest fakt, że może on być projektem przełomowym dla jego twórców. Lauren Schmidt-Hissrich po raz pierwszy ma szansę wykazać się jako głównodowodząca potencjalnie popularnym serialem, co może pomóc jej wyrobić nazwisko lub też pogrzebać karierę na kilka ładnych lat. Miejmy nadzieję, że showrunnerki nie przygniecie presja, poniekąd podwójna, jeśli weźmiemy pod uwagę zawodowe znaczenie projektu dla samej Hissrich oraz oczekiwania fanów Białego Wilka na całym świecie. Również dla Tomasza Bagińskiego może to być prawdziwy przełom. Ewentualny sukces Wiedźmina może nie tylko otworzyć nowy etap jego kariery, na szerszym polu niż tylko animacja, ale również stanowić mocne wejście na arenę międzynarodową kinematografii, owocując nowymi propozycjami i możliwościami. Polski artysta jest teraz w takim momencie swojej zawodowo-życiowej drogi, że powodzenie lub porażka mogą być determinujące dla przyszłości jego filmowych działań. Potencjał projektu jest spory, dlatego zapewne może być on potraktowany jako przepustka do wyższej aktorskiej ligi. Podobnie może być z obsadą, zakładając, że przynajmniej jej część stanowić będą aktorzy nieopatrzeni. Także ewentualne polskie nazwiska, które mogą znaleźć się w obsadzie (chociażby jako rodzaj ukłonu w stronę kraju pochodzenia Wiedźmina), dostaną szansę na zdobycie międzynarodowej rozpoznawalności.

Sukces netflixowego Wiedźmina może ugruntować pozycję opartej na literaturze Sapkowskiego marki jako polskiego popkulturowego towaru eksportowego. Byłoby to oczywiście dobre z punktu widzenia patriotycznego, ale także ze względu na jakość drzemiącą w historii wiedźmina, również tę potencjalnie filmową. Gra o tron pokazała, że można z powodzeniem przenieść wielką sagę fantasy na płaszczyznę serialu i że co więcej jest ona być może lepszym medium niż wielkie kinowe widowisko. Czy Wiedźmin będzie tytułem, który to potwierdzi? Przekonamy się za niecałe dwa lata. Napięcie będzie teraz rosnąć, w miarę jak poznawać będziemy kolejne szczegóły projektu. Na razie zostaje nam czekać i snuć domysły – choć pozwolę sobie zauważyć, że chyba najlepszą rzeczą, jaką możemy zrobić dla siebie i dla twórców, jest podejście do serialu na spokojnie, tak aby nie spaliły go zbyt wygórowane oczekiwania. Nie nastawiajmy się na arcydzieło czy “epicką historię w stylu…”, bo tego typu slogany łatwo mogą zrobić krzywdę faktycznemu produktowi. Pozwólmy twórcom wykazać się na własnym terenie i nie zabijajmy wrażenia przesadnymi nadziejami. Na porównania i analizy przyjdzie tak naprawdę czas po premierze pilotażowego odcinka.

Spekulacje branżowe, marketingowe i PR-owe mają dla samych zainteresowanych niebagatelne znaczenie, najważniejsze jest jednak, czy zadowoleni będą odbiorcy, dla których serial powstaje. Twórcom Wiedźmina będzie zapewne zależało na pogodzeniu zagorzałych zwolenników książek, miłośników gier, wymagających koneserów seriali, a do tego jeszcze przyciągnięciu paru osób, które z Geraltem z Rivii nie miały dotąd do czynienia. Żeby to wszystko osiągnąć, Wiedźmin musi być zwyczajnie dobry na poziomie koncepcji i wykonania, jako dzieło filmowe, nie bazować na uroku pierwowzoru, ale proponować własną jakość. Mniej ważne jest nawet powodzenie adaptacji – Gra o tron od lat wzbudza święty gniew książkowych purystów, ale jej jakość filmowa pozwalała zdobyć i utrzymać popularność serii, zapisując się w historii telewizji i dostarczając odbiorcom wrażeń wymaganych od serialu. Tego samego życzę autorom Wiedźmina.

Avatar

Tomasz Raczkowski

Antropolog, krytyk, entuzjasta kina społecznego, brytyjskiego humoru i horrorów. W wolnych chwilach namawia znajomych do oglądania siedmiogodzinnych filmów o węgierskiej wsi.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA