Publicystyka filmowa
Ugrzecznione filmy, które POWINNY mieć wyższą kategorię wiekową
UGRZECZNIONE FILMY, KTÓRE POWINNY MIEĆ WYŻSZĄ KATEGORIĘ WIEKOWĄ to produkcje, które tracą pazur przez cenzurę. Odkryj ich potencjał!
Niektóre filmy są jak seks z filmowym Christianem Greyem. Spodziewamy się obscenicznej i odważnej zabawy dla dorosłych, a dostajemy ugrzecznione mizianie pozbawione pożądanej pikanterii. Są to produkcje, które były (albo powinny być) zaplanowane z myślą o dorosłym odbiorcy, ale z różnych przyczyn – zwykle przez naciski studia – zostają dostosowane do kategorii wiekowej PG-13. W Stanach Zjednoczonych sprzedaż biletów wygląda inaczej niż w Polsce, a do zakupu biletu na film z kategorią R potrzebny jest dowód osobisty.
To oznacza, że tytuły, którym przyznawane jest PG-13 mają znacznie większą grupę potencjalnych odbiorców, bo jest ona poszerzona o nastolatków. Przez to wszystko z wielu filmów (początkowo kręconych pod R-kę) wycinane są przekleństwa, nagość i brutalne sceny. Szybki montaż pomaga ukryć krwawy koniec bohaterów, a przemoc zdaje się nie być zbyt destrukcyjna dla ich ciał. W kinie superbohaterskim nie jest to mocno odczuwalne, ale są filmy, w których trudno oprzeć się wrażeniu, że byłyby lepsze z kategorią R. Oczywiście, to nie bluzgi i flaki stanowią o jakości dzieła, ale kompletny ich brak w brutalnych i dojrzałych produkcjach potrafi zaburzyć poczucie realizmu oglądanych scen. Oto osiem (i pół) przykładów filmów, w których ten problem jest moim zdaniem zauważalny.
Obcy kontra Predator
Obcy. Potwór, który przychodzi na świat poprzez rozerwanie klatki piersiowej organizmu, w którym dojrzewa jego zarodek (wprowadzony wcześniej poprzez oralny gwałt). Swoje ofiary zabija najczęściej poprzez przebijanie ich czaszek na wylot swoją wewnętrzną szczęką. Czasem wybiera rozszarpanie nieszczęśnika na strzępy, oplucie go kwasem albo spenetrowanie ogonem zakończonym kolcem. Predator? Wyrywa ludziom głowy razem z kręgosłupem, obdziera ich ze skóry, przecina na pół, wypruwa flaki… lista jego przewinień wobec gatunku homo sapiens (i nie tylko) nie ma końca. W 2004 roku postanowiono wreszcie nakręcić film o starciu tych brutalnych szkarad i ludziach wrzuconych w sam środek konfliktu.
Jacyś geniusze z 20th Century Fox postanowili jednak, że Obcy kontra Predator będzie uniwersalną marką – dla dziecka, mamy i dziadka. W efekcie film nakręcono z myślą o kategorii wiekowej PG-13, co zaowocowało zwyczajną dziecinadą. Uciekająca kamera, chamskie cięcia montażowe, nieciekawe i bezkrwawe zabójstwa – to po prostu nie pasuje do wizji mrocznego i krwawego science fiction obu połączonych tu serii. Klaustrofobiczne miejsce akcji pozwala zachować trochę grozy, ale nawet z tym trudno pozbyć się wrażenia, że oglądamy jakieś dziecinne igraszki, a nie prawdziwy koszmar.
Assassin’s Creed
Rozumiem decyzję twórców – zapewne wielu fanów serii Assassin’s Creed nie może jeszcze legalnie spożywać alkoholu, stąd decyzja o ugrzecznieniu produkcji. Problem w tym, że cierpią na tym sceny akcji, w których idzie w ruch broń biała. Ta ma zwyczaj otwierania ran bryzgających krwią, czego naturalnie tutaj nie można było pokazać.
W rezultacie frenetyczny montaż nieustannie ucieka od zabijanych postaci, a na ostrzach nie zostaje nawet krew. Psuje to sekwencje, które mogły być świetne – choreografia i scenografia są naprawdę imponujące, wielka szkoda, że przez montaż trudno to dostrzec. To wszystko irytuje tym bardziej, że seria, na której oparto film od zawsze jest skierowana do dorosłego odbiorcy. Bardzo brutalne sceny, przekleństwa i erotyka występują w praktycznie każdej części cyklu – kinowa adaptacja nie powinna być grzeczniejsza.
Venom
Venom to przerażający i niebywale silny potwór, któremu niestraszny kanibalizm – wydawałoby się, że to idealny materiał na mocny film z R-ką, prawda? Według początkowych zapowiedzi miała to być znacznie mroczniejsza produkcja z elementami horroru. Miało być krwawo, strasznie i brutalnie, a wyszło nijako. Wielka szkoda, bo postać Venoma ma ogromny potencjał, który ewidentnie rozumiał Tom Hardy. Jego występ jest świetny i samoświadomy, choć narzucony z góry łagodny język średnio pasuje do jego postaci i tego, co się z nią dzieję.
Miejmy nadzieję, że ewentualny sequel pozwoli nam podziwiać tytułowego bohatera rozrywającego przeciwników na krwawe strzępy. I zanim ktoś powie, że to nie pasuje do kina superbohaterskiego – Venom ze smakiem pożera ludzkie głowy (robi to nawet w tym filmie, choć ledwo to widać). Z jakiej racji film o kimś takim ma być nakręcony pod PG-13?
Dunkierka
Zanim fani Dunkierki zaczną na mnie krzyczeć – jestem jednym was! Ostatni obraz Christophera Nolana uważam ze rewelacyjne kino wojenne, które niemal bezbłędnie ukazuje chaotyczne piekło walki o przetrwanie na froncie.
NIEMAL. Kiedy ogłoszono, że Dunkierka otrzyma kategorię PG-13, miałem mieszane uczucia. Z jednej strony ufałem Nolanowi, z drugiej trudno mi było pozbyć się wątpliwości. Wojna bez krwi? To brzmi kompletnie absurdalnie, a jeden z powodów, dla których scena otwierająca Szeregowca Ryana jest tak wybitna, to to, że widzimy ponury los poległych żołnierzy. Salwy karabinów maszynowych i pociski moździerzy nie zabijają czysto. One bezlitośnie rozrywają delikatne ludzkie ciała – kiedy film próbuje mi wmówić, że jest inaczej, czuję się oszukany. Wbrew moim obawom Dunkierce przez dużą część czasu udało się uniknąć takiej sztuczności, ale w kilka scen trudno mi było uwierzyć. Zapamiętałem je wyjątkowo dobrze właśnie przez to, że te momenty ugrzecznionej i bezkrwawej przemocy zaburzały niesamowite poczucie autentyzmu, które panowało poza tymi chwilami.
World War Z
Krwiożercze zombie zjadające ludzi żywcem + PG13. Brzmi niedorzecznie i takie też jest. World War Z zmagało się z wieloma problemami produkcyjnymi, a gruntowne dokrętki nie napawały optymizmem. O dziwo efekt końcowy wyszedł całkiem przyzwoicie, choć pozbawienie filmu drastycznych scen zdecydowanie nie działa na jego korzyść.
Ataki zarażonych na ludzi są zbyt czyste, by można było uznać je za wiarygodne, a brak krwi w połączeniu z komputerowo wygenerowanymi zombie pogłębiają to wrażenie. W konsekwencji nie odczuwamy grozy, która powinna towarzyszyć takim wydarzeniom i nie wierzymy w nie tak, jak powinniśmy. Miejmy nadzieję, że przygotowywany przez Davida Finchera sequel będzie odważniejszy na tym polu.
Terminator: Ocalenie/Genisys
Terminator to kolejna po Predatorze i Obcym ikona popkultury, która została wykastrowana w ramach próby poszerzenia potencjalnego grona odbiorców. Problem w tym, że jednym z najważniejszych elementów dwóch pierwszych części był mroczny i brutalny klimat. W Ocaleniu udało się go częściowo zachować tylko po to, by kompletnie o nim zapomnieć w Genisys.
Starszy z opisywanych sequeli nadrabiał brak wizualnej przemocy ciężką postapokaliptyczną atmosferą, ale jego następca porzucił nawet to. Genisys to miałki i wypchany średnim CGI blockbuster, który jest skierowany do nikogo. Nastolatki nie mają wielkiego sentymentu do serii, a jej fani oczekiwali czegoś więcej niż rozwodnionego T-800 w wersji family friendly.
Split
Split nie potrzebuje R-ki, żeby umiejętnie budować poczucie zaszczucia i grozy, ale w drugiej połowie ograniczenia związane z warunkami przyznania kategorii PG-13 stają się widoczne. (Uwaga – spoiler) Rzuca się to w oczy szczególnie podczas scen śmierci towarzyszek protagonistki.
Zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę to, jak brutalny koniec je spotkał. Jasne, czasem wystarczy coś zasugerować, zamiast pokazać, ale tutaj ewidentne jest, że reżyser chce, żebyśmy widzieli, co z nimi się stało. Kamera próbująca ująć w kadr antagonistę pożerającego wnętrzności dziewczyn zdaje się równie sfrustrowana, co widz. Od rozmazanych i ukradkowych ujęć masakry bije żal reżysera, który ma związane ręce i nie może w pełni przedstawić swojej wizji (Koniec spoilera). Czystość końcowej konfrontacji i języka bohaterów (w tak skrajnej sytuacji!) również zwracają na siebie uwagę i nieco ujmują mrocznej atmosferze całości.
W żadnym razie nie jest to jednak tak fundamentalny problem jak w Obcy kontra Predator. I bez R-ki jest bardzo dobrze, a dłuższa o kilka scen wersja unrated byłaby wszystkim, czego potrzebuje Split.
Niezniszczalni 3
Dwie pierwsze części Niezniszczalnych były kiczowatym, ale niepozbawionym uroku ukłonem dla złotej ery przepełnionych testosteronem akcyjniaków. Lata 80. i 90. obfitowały w krwawe i brutalne produkcje, które w rozkoszny sposób gloryfikowały przemoc i kult macho. Niezniszczalni (i sequel) mieli przenieść tę konwencję do XXI wieku i pozwolić ponownie zabłysnąć dawnym gwiazdom. Było to bezwstydne i bezceremonialne kino pełne niezwykle przerysowanej przemocy. Cała ta śmiałość i wulgarność zniknęły jednak w trzeciej części i po raz kolejny powstał film dla nikogo. Nastolatki wolą pójść na kolejnego Marvela, a starzy wyjadacze nie mają ochoty na wieczorynkę z ich ulubionymi gwiazdami kina akcji. Co z tego, że trup ściele się gęsto, skoro wygląda to tak umownie? Oby Stallone wyciągnął wnioski z tej klapy przy kręceniu nadchodzącego zwieńczenia serii o Johnie Rambo.
* Bonus: Deadpool 2 (przepraszam, The Deadpool Before Christmas)
Dlaczego Deadpool 2? Dlaczego „bonus”? Ano dlatego, że o ile wspomniany film był tak obsceniczny, jak powinien być, na święta do kin ma trafić wersja ugrzeczniona. Podobno będzie ona zatytułowana The Deadpool Before Christmas, a dzięki kategorii wiekowej PG-13 z niereformowalnym antybohaterem będą mogły obcować także młodsze osoby.
To wszystko brzmi jak news opublikowany w prima aprilis, ale – jakby nie patrzeć – od kwietnia minęło sporo czasu. To wszystko wydaje się zwyczajnie debilne, ale kto wie, może w tej przemontowanej i ugrzecznionej wersji znajdzie się miejsce na jakieś samoświadome żarty z tej hecy?
