FILMY Z POV (Point-of-view), czyli oczami bohatera
Bogowie ulicy (2012), reż. David Ayer
Podobne wpisy
Oczami bohatera, który spogląda przez obiektyw kamery, postrzegamy świat także w niniejszej rewelacyjnej filmowej sensacji. Co prawda najczęściej kamera zawieszona zostaje w radiowozie duetu policjantów, rejestrując ich obydwu jednocześnie, lecz nie brakuje momentów, gdy jeden z nich (częściej Brian Taylor) sięga po nią i filmuje prowadzącego samochód kolegę bądź po wyjściu z auta znajdujących się wokół ludzi. Takie zagranie obejmuje również bardziej dynamiczne, nacechowane jakimś działaniem momenty. Na skutek tego oglądana historia sporadycznie zaczyna przypominać grę komputerową ze sporą ilością akcji, lecz również materiał sprawozdawczy z danego zdarzenia (z tą różnicą, że operatorem kamery nie jest asystent dziennikarki, lecz partner policjanta).
Hardcore Henry (2015), reż. Ilya Naishuller
W przypadku tego filmu mamy już wyraźną, wręcz oczywistą i narzucającą się inspirację grami komputerowymi, i jeszcze lepszą stylizację niż w opisanych powyżej Bogach ulicy. Brakuje tylko klawiatury bądź kontrolera w dłoni widza. Zawrotne tempo akcji, częsta zmiana lokalizacji, wysoki poziom brutalności… Nie brakuje krótkich przerywników (także obecnych w tego rodzaju grach) pomiędzy poszczególnymi „strzelankami”, które mają za zadanie dać chwilę oddechu i być może sprawić złudne wrażenie, że w całym tym przedsięwzięciu nie chodzi wyłącznie o mocną dawkę adrenaliny przy niemałych dziurach fabularnych. Technika POV umożliwia nam nieustanne obcowanie z głównym bohaterem i z racji, iż nie ingerujemy w jego poczynania, Hardcore Henry można potraktować jako rodzaj „walkthrough” – wówczas pozostaje nam wygodnie usiąść, zapiąć pasy i oglądać.
Gorzej, że na dłuższą metę to za mało. Z upływem kolejnych minut dzieło rosyjskiego reżysera zaczyna nudzić, formuła się wyczerpuje i z perspektywy czasu Hardcore Henry należy potraktować jako ciekawostkę, nie do końca udany, lecz ciekawy, eksperyment niż zajmujący wytwór filmowy.
Titanic (1997), reż. James Cameron
To tak na koniec. W obsypanym Oscarami dziele technika POV została zastosowana w ostatniej scenie, która doczekała się kilku interpretacji. Dla jednych widzów jest tylko snem Rose, inni widzą w niej życie pośmiertne. To właśnie oczami głównej bohaterki jeszcze raz podziwiamy wnętrze statku aż do momentu, gdy Rose staje na schodach u boku Jacka. Przez te kilkanaście sekund widz może się poczuć niczym pasażer brytyjskiego transatlantyku. Oczy szeregu osób skierowane są prosto na niego, drzwi kulturalnie otwierane, a ogólna atmosfera podkręcona zostaje wzruszającą nutą Jamesa Hornera.
korekta: Kornelia Farynowska