search
REKLAMA
Zestawienie

Filmy skrojone pod OSCARY, które POLEGŁY w sezonie nagród

Zdarza się, że filmy, zdawałoby się, idealnie skrojone pod Oscary zaliczają spektakularne porażki w sezonie nagród.

Tomasz Raczkowski

23 maja 2021

REKLAMA

J. Edgar (2011)

Jedną z najlepszych rzeczy, jakie spotkały w ostatniej dekadzie światowe kino, było przyznanie Oscara Leonardo DiCaprio za Zjawę. Nie dlatego, że była to tak wybitna rola (nie była), ale dlatego, że uhonorowanie aktora cenną statuetką położyło kres długiemu i męczącemu ględzeniu pt. „O boże, Leonardo nie ma Oscara, #nooscarleo” (naprawdę, jest dużo równie lub bardziej utalentowanych/zasłużonych aktorów bez nawet nominacji i nikt z tego powodu nie rozdziera szat). Tym samym PR-owcy DiCaprio mogli w końcu spuścić z tonu, a sam zainteresowany kontynuować swoją karierę już bez ciągłego larum na temat tego, kiedy w końcu Akademia go doceni. I tym samym można mieć nadzieję, że nie będzie już więcej dane nam oglądać takiego DiCaprio jak w J. Edgarze Clinta Eastwooda – DiCaprio szarżującego bez umiaru, zupełnie niepotrafiącego poczuć swojej postaci ani tym bardziej wydobyć z niej ciekawych półtonów i całą swoją obecnością na ekranie wprost żebrzącego o statuetkę. J. Edgar to przestrzelona pozycja w filmografii zarówno DiCaprio, jak i Eastwooda, niedoszlifowany ni to moralitet, ni to dramat, ni to rozliczenie, ni to hołd dla amerykańskiego konserwatyzmu. Wydaje się bezpiecznym stwierdzenie, że głównym paliwem dla projektu był oscarowy strzał głównego aktora – nieudany i w tym nieudaniu bolesny chyba dla wszystkich.

Diana (2013)

Zostając przy temacie filmów kręconych pod oscarową rolę, wypada wspomnieć także o Dianie Oliviera Hirschbiegela z Naomi Watts w roli tytułowej. Film miał być popisem aktorki wcielającej się w rolę słynnej księżnej, okazał się jednak spektakularną klapą. Jedynym wyróżnieniem, jakie otrzymała za swoją kreację Watts, była łączona z Movie 43 nominacja do Złotej Maliny – nominacja raczej zasłużona. W kiepskim scenariuszu Stephena Jeffreysa Watts nie znalazła oparcia i wykreowała postać płaską i nijaką, jakby stworzoną na podstawie wycinków z kolorowych gazet, a nie prawdziwej osoby z krwi i kości. Zamiast opowieści o tragicznej, ale równocześnie intrygującej postaci, jaką była Diana Spencer, otrzymaliśmy wyprane z dramaturgii romansidło, które nawet nie otarło się o oczekiwane przez twórców wyróżnienia.

Wszyscy ludzie króla (2006)

Kolejny przykład, który na papierze miał być murowanym hitem sezonu nagród – remake słynnego filmu z 1949 roku w gwiazdorskiej obsadzie i z pokaźnym budżetem. Wszyscy ludzie króla okazali się jednak jedną z największych porażek komercyjnych współczesnego Hollywood. Filmowi brakuje drapieżności i politycznego zniuansowania, które powinny cechować powstający w innych czasach niż oryginał remake, a co gorsza, kuleje też narracja. Film Zailliana to raczej ćwiczenie z adaptacji klasyka niż oryginalna opowieść, za którą stoi jakaś sensowna, uzasadniająca podjęcie tematu wizja. Udanie wypadają co prawda aktorzy – przede wszystkim Sean Penn w roli Willie Starka, ale pokaz solidnego rzemiosła to za mało, by ożywić całość. Ostatecznie Wszyscy ludzie króla skończyli bez żadnych wyróżnień przez jakiekolwiek gremia przyznające nagrody. Ale przynajmniej przestrzelony film zapisał się w historii największych klap.

Wrota Niebios (1980)

Oscarowe przynęty to oczywiście nie jedynie domena współczesnego Hollywood, choć dzisiejsze machiny marketingowe dodają nieco ciężaru. Ale oczywiście dawniej również zdarzały się filmy obliczone na galowe triumfy, które przepadły z kretesem. Takim dziełem są Wrota Niebios, które pogrzebały obiecującą karierę Michaela Cimino. Kręcony na skrzydłach triumfu Łowcy jeleni dramat w westernowej scenerii, z takimi nazwiskami jak Christopher Walken, Jeff Bridges czy Kris Kristofferson w obsadzie, okazał się ciężkostrawnym, epickim klocem, a nie filmem, który zachwyca miliony. Co gorsza reżyser przekroczył harmonogram i planowany budżet, podpadając też ekipie swoim despotyzmem, który w tym wypadku nie mógł być usprawiedliwiany artystyczną jakością. Być może zarówno Wrota Niebios, jak i Cimino spotkał zbyt surowy los – film ma w swoim rozmachu i patosie pewien urok i nie jest z gruntu zły (o technicznym poziomie świadczy chociażby jedyna nominacja do Oscara – za scenografię), ale w całokształcie, biorąc pod uwagę oczekiwania i końcowy efekt, produkcja z 1980 roku to porażka. Cały oscarowy potencjał zamieniono na Złotą Malinę i cztery dodatkowe nominacje do tej mało chlubnej nagrody.

Kobieta w oknie (2020/2021)

Na koniec przykład najświeższy i jeszcze bardziej spektakularny niż Elegia dla bidoków. I niestety znów z marnującą ostatnio coraz częściej swój talent w poronionych projektach Amy Adams. Kobieta w oknie, ostatni film nakręcony pod egidą legendarnego studia 20th Century Fox/Studios w założeniu powinien stać się idealnym ambitnym dramatem podbijającym oscarowe rozdanie – za kamerą stanął utytułowany i utalentowany Joe Wright, przed obiektywem wystąpiła wspomniana Adams w kolejnej popisowej roli, wspierana przez Gary’ego Oldmana, Julianne Moore i Jennifer Jason Leigh, a za materiał posłużyła powieść psychologiczna, dodatkowo okraszona nawiązaniami do kina Alfreda Hitchocka, przede wszystkim Okna na podwórze. Oscarowe szanse zostały jednak spacyfikowane jeszcze na etapie produkcji i dystrybucji – poprawki i dokrętki wróżyły źle, podobnie jak sprzedaż filmu Netflixowi i wprowadzenie go już po gorącym sezonie nagród. W tym przypadku nikt chyba nie wierzył, że Kobieta w oknie może walczyć o laury, ale spod tandetnego opakowania widać wyraźnie wyjściowe ambicje twórców, celujących w gęsty psychologiczny dreszczowiec z pamiętną rolą wiodącą. Ze względu na osoby zaangażowane przykro, że wyszło, jak wyszło.

Avatar

Tomasz Raczkowski

Antropolog, krytyk, praktyk kultury filmowej. Entuzjasta kina społecznego, brytyjskiego humoru i horrorów. W wolnych chwilach namawia znajomych do oglądania siedmiogodzinnych filmów o węgierskiej wsi.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA