search
REKLAMA
Zestawienie

Filmy SCIENCE FICTION, które zmuszą cię do MYŚLENIA

Odys Korczyński

10 kwietnia 2020

REKLAMA

Kontakt (1997), reż. Robert Zemeckis

Czy to wszystko się faktycznie zdarzyło? Na to pytanie powinien odpowiedzieć sobie widz, gdyż Eleanor Arroway (Jodie Foster) uzyskała przekonanie graniczące z pewnością, że faktycznie przeniosła się w czasie (a może w inny wymiar w czasie?). Nikt jej nie chciał uwierzyć, że miała kontakt z obcymi, którzy stworzyli dla niej wizualizację ukochanego, a zmarłego przed wieloma laty ojca. Reżyser trochę namawia widza, żeby pozostawił na uboczu swój racjonalny osąd, a uwierzył, podobnie jak Eleanor. Równocześnie jakby celowo osłabia emocjonalną motywację widza, bo przecież nikt inny nie może potwierdzić teorii astronomki. Robert Zemeckis po mistrzowsku, a równocześnie z amerykańskim patetycznym zacięciem, przeciwstawia sobie to, co jest ratio (rozum) i fides (wiara), z tym że nie chodzi tu o żadną instytucjonalną religię, bo one nie dorastają do tego poziomu autentyzmu ludzkich emocji. Chodzi raczej o samoświadomość człowieka jako istoty stanowiącej część wszechświata i bolesnym jej zderzeniu z całą masą ludzi, którzy nie są w stanie wybić się poza hermeneutykę kultury, w której wzrastali i która ich karmi. Jest nad czym myśleć.

Ready Player One (2018), reż. Steven Spielberg

Do tego typu narracji bazującej na licznych reminiscencjach trzeba przywyknąć oraz być na nią gotowym emocjonalnie. Spielberg nie byłby sobą, gdyby nie zawarł w filmie ponadczasowego humanistycznego przekazu. Może i dla niektórych będzie on zbyt głęboko ukryty pod warstwą efektów specjalnych. Może zarzucą całemu filmowi zbyt prostą retorykę i łopatologiczną narrację na temat tego, co jest w życiu dobre, a co złe. Jak pisałem na początku, mimo tego warto zmrużyć nawykłe do dorosłych problemów oczy i przemyśleć, czy aby na pewno świat, do którego z takim mozołem próbujemy się dostać tylko po to, żeby ktoś nazwał nas kimś ważnym i wypłacał za to co miesiąc kasę, jest tym jedynym, prawdziwym, wartym nas. Czy nie zostawiliśmy za daleko jedynego okresu egzystencji, kiedy beztrosko mieliśmy szanse doświadczać radości? W tej rzeczywistości poza OASIS stopniowo tracimy niewinność, bo nie wracamy do dzieciństwa. Gdy jednak zaryzykujemy, okazuje się, że zhierarchizowana, goniąca za pieniądzem społeczność nas wyśmiewa, jak kiedyś ci ze starszych klas. Wrócić jednak musimy, jeśli zależy nam, żeby nasze dzieci były chociaż trochę szczęśliwe. Im bardziej będziemy odcinać się od „tamtych dni”, kiedy wydawało się nam, że w świecie dorosłych nie mamy żadnego znaczenia, tym lepiej wypełni się sens słów Ernesta Cline’a, autora Player One, które padają w książce – “z dzieciństwa do domu nigdy się nie wraca”.

Interstellar (2014), reż. Christopher Nolan

Nie spodziewałem się, że Christopher Nolan wzbudzi tyle kontrowersji, kręcąc Interstellar. Skoro więc są kontrowersje, to jest i namysł, nawet jeśli w niektórych mózgach wywołuje negatywne skojarzenia, zatem film jak najbardziej pasuje do zestawienia. A kontrowersje? Wynikają z przekonania niektórych twardych fanów science fiction, że im fantastyka mniej zeszlifowana, podobna do wykładu z fizyki profesora, który ma gdzieś zdolności studentów, a woli się niepedagogicznie popisywać dowodami przed samym sobą, tym lepiej. Takie z pozoru „twarde” SF robi wrażenie mądrego. Ucieka więc od zarzutów niektórych krytyków i humanistów, że poprzez rozbuchaną w science fiction fantazję nie można jej brać nazbyt poważnie. Tak kiedyś chciał zabłysnąć Kubrick Odyseją kosmiczną. Nolan podszedł do sprawy racjonalnie i nakręcił „twardawe” SF z uwzględnieniem poprawek. Nic w tym zdrożnego. Wręcz przeciwnie – obraz rządzi się innymi prawami i aby widz nie czuł się w kinie jak na przedłużającym się w nieskończoność wykładzie owego profesora-nudziarza, trzeba pewne kwestie uprościć. Czasem owe uproszczenia ocierają się o banał. O jakości całej produkcji decyduje jednak znacznie więcej elementów współgrających ze sobą i tworzących atmosferę filmu. Można go nazwać Odyseją kosmiczną, tyle że dostosowaną pedagogicznie do możliwości percepcyjnych widzów, tych mądrych i tych głupszych. Dlatego Interstellar stał się już produkcją kultową.

Odys Korczyński

Odys Korczyński

Filozof, zwolennik teorii ćwiczeń Petera Sloterdijka, neomarksizmu Slavoja Žižka, krytyki psychoanalizy Jacquesa Lacana, operator DTP, fotograf, retuszer i redaktor związany z małopolskim rynkiem wydawniczym oraz drukarskim. Od lat pasjonuje się grami komputerowymi, w szczególności produkcjami RPG, filmem, medycyną, religioznawstwem, psychoanalizą, sztuczną inteligencją, fizyką, bioetyką, kulturystyką, a także mediami audiowizualnymi. Opowiadanie o filmie uznaje za środek i pretekst do mówienia o kulturze człowieka w ogóle, której kinematografia jest jednym z wielu odprysków. Mieszka w Krakowie.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA