Filmy SCIENCE FICTION, które USMAŻĄ CI MÓZG

Po drugiej stronie czarnej tęczy (2010)
Moja relacja z filmem Panosa Cosmatosa zaczęła się już na etapie intrygującego zwiastuna. Gdy go zobaczyłem, nie miało dla mnie większego znaczenia, co otrzymam w pełnym metrażu. Klimat niesamowitości uzyskany za sprawą zręcznego wykorzystania stylistyki lat 80. był tak przenikliwy, tak dalece intrygujący, że pochłonął mnie w całości. Film spotęgował to wrażenie, które do dziś nie pozwala o sobie zapomnieć. Wielu krytyków Po drugiej stronie czarnej tęczy zarzuca jego twórcy, że przesadził, że jego film jest efektowną wydmuszką, która zanurza widza w onirycznym klimacie, nie dając w zamian niczego namacalnego. W istocie film jest bardzo niejasny, ponieważ trudno oprzeć te przebijające się teozoficzne symbole na czymś stabilnym. Niemniej, patrząc na Po drugiej stronie czarnej tęczy w kategoriach filmowego doświadczenia, które lepiej się chłonie, niż rozumie, film Cosmatosa pozostaje tworem trudnym do podrobienia.
Lobster (2015)
Yorgos Lanthimos – kolejny pozytywny szaleniec na tej liście i zarazem drugi Grek. Wiele można zarzucić jego filmom, ale nie to, że nie są oryginalne. Lanthimos od początku konsekwentnie prowadzi swój styl, zapraszając widza do przeżycia historii wymagających skupienia i otwartości umysłu. Swego czasu po seansie Kła byłem wstrząśnięty wnioskami, jakimi zarzucił mnie grecki twórca. Nie mniej sponiewierany byłem po Lobsterze, choć w nieco innym sensie – w życiu nie widziałem tak dziwacznego i jednocześnie frapującego kina science fiction. A dodam, że trochę utworów rzeczonego gatunku już widziałem. Lobster to w pełni zamierzona groteska, dostarczająca widzowi bardzo osobliwego uczucia zagubienia, w dodatku, w sposób bezwzględny rozprawiająca się z jednym z największych uniwersaliów – ideą bycia w związku. Kino odważne, w pełni artystyczne.
Endless (2017)
Podobne wpisy
Listę kończy film, który udało mi się obejrzeć niedawno. Postanowiłem zatem umieścić go w gronie najbardziej niezrozumiałych filmów science fiction, opierając się na stosunkowo świeżym wrażeniu. Jeden z recenzentów trafnie spostrzegł, że jeśli chodzi o to, w jaki sposób bracia Justin Benson i Aaron Moorhead (grający w dodatku w filmie główne role) opowiadają swoją historię, to najbliżej jest filmowi Endless do pamiętnego Pikniku pod Wiszącą Skałą. Podobnie bowiem jak w przypadku dzieła Petera Weira, mamy do czynienia z pozorną sielankowością charakteryzującą zarówno tempo, jak i atmosferę akcji. W miarę postępu fabuły film coraz bardziej jednak zaczyna przywoływać wspomnienie Donnie Darko, mieszając widzowi w głowie czasoprzestrzennymi zawiłościami i akcentując przy tym pytanie o sens systemów religijnych. Wbrew pozorom nietrudno jest odnaleźć klucz do poprawnego odczytania Endless. Finał historii może wydawać się nawet przesadnie łopatologiczny, choć nie tłumaczy on wszystkich wątków. Ci bardziej dociekliwi powinni obejrzeć wcześniejsze dzieło twórców – Resolution z 2012, które jest w stanie ułatwić szukanie odpowiedzi. Ja sobie odpuściłem – chyba wolę Endless z nutą niedopowiedzenia.