Filmy, o których NIE WIEDZIAŁEŚ, że są REMAKE’AMI
Miasto aniołów
Ach, cóż to były za czasy. Meg Ryan jeszcze istniała w zbiorowej świadomości widzów na całym świecie, a Nicolas Cage nie stanowił pokracznego pośmiewiska. Właśnie wtedy dwójka ta spotkała się na planie wzruszającego i chwytającego za serce melodramatu z elementami fantastyki – historii o miłości kobiety i anioła. W końcówce lat dziewięćdziesiątych wszyscy ocieraliśmy łzy (i dziwiliśmy się, słysząc w finale filmu polską modlitwę), nie zdając sobie pewnie sprawy, że amerykański hit jest nową wersją niemieckiego Nieba nad Berlinem. Skądinąd również głośnego tytułu.
Ocean’s Eleven: Ryzykowna gra
Ocean’s Eleven z George’em Clooneyem, Bradem Pittem, Mattem Damonem i resztą gwiazdorskiej obsady okazało się sprawną rozrywką i dużym hitem, co doprowadziło do powstania aż dwóch sequeli i spin-offu w postaci opowieści o losach siostry Oceana i jej damskiej ekipy włamywaczek, ale historia marki sięga daleko wcześniej. Całość zaczęła się już w latach sześćdziesiątych, kiedy premierę miała pierwsza wersja filmu o grupie włamywaczy (o tym samym zresztą tytule), gdzie główną gwiazdą nie był oczywiście George Clooney, ale sam Frank Sinatra. Co ciekawe, oryginał nie doczekał się żadnej kontynuacji, a raczej wymienia się go jako nieczęsty przykład oryginału gorszego od remake’u.
Bezsenność
Podobne wpisy
Bezsenność z Robinem Williamsem i Alem Pacino (po raz trzeci w tym zestawieniu!) w rolach głównych to chyba najmniej uznany, a na pewno najmniej rozpoznawalny film w filmografii Christophera Nolana. Niezasłużenie, bo to naprawdę perfekcyjny thriller w duchu Milczenia owiec z iście elektryzującym duetem w postaci wymienionych wyżej aktorów. Jeśli ktoś już jednak o zapomnianym dziecku Nolana pamięta, to raczej nie wie, że jest to także jedyny w dorobku brytyjskiego reżysera remake. Powstał na podstawie norweskiego filmu o tym samym tytule, który do kin trafił pięć lat przed wersją amerykańską.
Narodziny gwiazdy
Tegoroczny dramat muzyczny o płomiennym romansie dwojga muzyków wśród przeciętnych widzów został zapamiętany z pewnością poprzez nieoczywisty aktorski duet w postaci Bradleya Coopera i Lady Gagi. Dla kinomanów oczywiste jednak jest, że nie jest to pierwsza wersja tej historii. Ciekawe, że nie jest nawet druga. Ani trzecia… What Price Hollywood? z 1932 roku stanowił inspirację do nakręcenia mających premierę pięć lat później Narodzin gwiazdy, które z kolei doczekały się nowszych wersji w 1954, następnie w 1976, a w końcu w 2018 roku. Czy za kilka dekad ktoś opowie tę historię ponownie? Czas pokaże.